19 kwietnia.
Cały tydzień trenowałam z pomocą moich przyjaciół i profesor McGonagall. Postanowiłam dziś zrobić sobie przerwę. To była rocznica śmierci mojej matki. Z góry poprosiłam o dzień wolny od zajęć, a Dumbledore dał mi pozwolenie. Przytuliłam się do poduszki, oszołomiona.
- Idziemy na śniadanie, jeśli masz na to ochotę? - zapytała delikatnie Hermiona.
- Jasne - uśmiechnąłem się. Przejście się byłoby dobrym pomysłem. Weszliśmy do wielkiej sali, Draco patrzył na mnie ze stołu Slytherinu. Posłał mi mały, wyrozumiały uśmiech. Skinęłam mu głową.
Usiedliśmy i wzięłam kilka kęsów jedzenia. Wszyscy byli dzisiaj cicho.
- Mów dalej, mów - błagałam. - Po prostu spraw, żeby to było normalne, proszę? - zapytałam.
- Więc, wracając do dowcipów o kurczakach? - Ginny się roześmiała.
- Do diabła, Ginny, zostaw mnie w spokoju - zadrwił Ron.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Wzięłam kilka kęsów i odłożyłam widelec. Nie byłam szczególnie głodna. Ton wrócił do normy, kiedy przysłuchiwałam się rozmowie.Nie chciałam rozmawiać, ale też nie lubiłam ciszy; Zdecydowanie nie chciałam niczyjej sympatii.
Postanowiłem spędzić dzień wędrując po bloniach. Coś spokojnego, przyjemnego dla umysłu. Pomachałam na pożegnanie moim przyjaciołom, uśmiechając się lekko do Draco. Chciałam iść sama. Wzięłam ze sobą różdżkę, wsuwając ją do kieszeni, zabierając Lorelei na smyczy ze sobą. Była dobrym towarzystwem. Szliśmy przez ogrody, a nozdrza wypełniał mi zapach wiciokrzewu i porannej rosy. Lorelei powąchała pasma zielonej trawy, uderzając łapkami w motyle, które latały w powietrzu wokół nas.
Ciepły wiatr przeszył moje jasnobrązowe loki, promienie słońca nadały wszystkiemu wokół mnie złocistą poświatę.
Wzięłam ze sobą dziennik matki. Znalazłam małą polankę i położyłam się na niewielkim skrawku suchej trawy. Lorelei usiadła obok mnie, kiedy przewracałam delikatne strony, jakby sam papier był zrobiony z magii. W oddali ćwierkały ptaki, ale słyszałam tylko złowrogie rechotanie Bellatriks, gdy mordowała moją matkę.
- Tęsknię za tobą, mamo - szepnęłam w powietrze. Patrzyłam w niebo, leżąc na plecach, dostrzegając chmury, znajdując w nich obrazy.
- Nie wiem nawet, co dla ciebie zrobić - usiadłam, zbita z tropu. - Mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumna - powiedziałam, gdy jasnoniebieski motyl monarchy podleciał do nas i wylądował na moim nosie. Zachichotałam. - Potraktuję to, jako tak - odetchnęłam cicho, nie chcąc tego odstraszyć.
Powoli uderza w skrzydła, Lorelei patrzy na mnie z podziwem. Podniosła łapę.
- Nie waż się - przesunęłam jej łapę z powrotem na ziemię. Nagle odwróciła się do miejsca, w którym weszłam. Ktoś mnie śledził.
DRACO'S POV
Szedłem za Caroline przez błonia. Wiedziałem, że potrzebuje trochę czasu dla siebie, ale nie mogłem nic na to poradzić ze względu na Merlina. Patrzyłem, jak usiadła na środku miękkiej trawy, a jej miękkie, złote loki powiewały na wietrze. Wydzielała delikatny blask, gdy promienie słońca padały na jej skórę. Szepnęła do siebie pod nosem.
Nie wyłapałem niczego, co powiedziała; Byłem zbyt zajęty patrzeniem na nią. Wydawała się spokojna; anielska. Nagle piękny niebieski motyl wylądował na jej nosie. Zachichotała z zachwytu. Boże, ona była nie z tego świata; czy ona była prawdziwa? Cholera, jak ktoś mógł być tak doskonały?
Poruszyłem stopami, odsłaniając się. Jej kot zauważył mnie pierwszy, podskakując do mnie, krótko ciągnąć za smycz. Caroline odwróciła się zdenerwowana.
- Malfoy - powiedziała zdziwiona.
- Mogę usiąść? - zapytałem cicho.
Skinęła głową, abym podszedł, motyl odleciał z powrotem w stronę kwiatu. Siedziałem obok niej w ciszy, biorąc jej delikatną dłoń w swoją.
- Dlaczego mnie śledziłeś? - spojrzała na mnie. Zielone plamki w jej oczach wydawały się pojaśniać.
- Nie wiem. W głębi duszy pomyślałem, że możesz chcieć porozmawiać z kimś. - westchnąłem, kładąc się na trawie.
- Dobrze myślałeś - szepnęła, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.
Leżeliśmy spokojnie, a ciszę wypełniał śpiew ptaków i kołysanie trawy. Jej dłoń spoczęła na mojej, gdy wpatrywała się w chmury. Lorelei przytuliła się do naszych stóp.
- Myślałam, że masz dziś zajęcia? - zapytała.
- Pominąłem je - odpowiedziałem po prostu. - Jesteś ważniejsza - ścisnąłem jej dłoń trochę mocniej.
- Jesteś taki uparty - zaśmiała się.
- Wiem, wiem - uśmiechnąłem się.
- Powinniśmy po prostu leżeć tutaj tak na zawsze - westchnęła.
- Chciałbym - odpowiedziałem.
Leżeliśmy tam godzinami rozmawiając i śmiejąc się w trawie. Jej uśmiech był zaraźliwy. Niebo stopiło się od jasnoniebieskiego do różu i pomarańczy, gwiazdy spływały po nocnym niebie.
- Czy naprawdę nie było nas tak długo? - zachichotała, kładąc się na moich kolanach.
- Chyba tak łatwo się z mną rozmawia - uśmiechnąłem się, odgarniając trawę z jej loków.
- Tak, to prawda - położyła się na mnie, dając mi małego buziaka.
- Powinniśmy wracać, głuptasie - wstałem, podnosząc ją.
Zaczęliśmy wychodzić z błoni, a Lorelei biegła przed nami. Powietrze wypełniały świetliki, świerszcze ćwierkają w pobliskich lasach.
- Przegapiliśmy obiad - powiedziała.
- Jestem pewien, że Dumbledore nie miałby nic przeciwko, żebyśmy szybko coś zjedli - powiedziałem, trzymając dłoń w mojej, gdy szliśmy z powrotem do zamku.
Kolacja jeszcze się nie skończyła, kilku uczniów nadal siedziało przy swoich stołach. Stół Slytherin był prawie pusty, więc usiedliśmy razem. Oboje wzięliśmy talerz warzyw i pieczeni wołowej. Zjadła duże kęsy i pochłonęła je.
- Jesteś dość głodna - zachichotałem.
- Przegapiłem lunch tylko po to, żeby się z tobą spotkać - powiedziała między kęsami.
Uśmiechnąłem się. Gdy nasze żołądki były już pełne, wróciliśmy do pokoju wspólnego. Pocałowałem ją w policzek, po czym odwróciłem się, żeby zejść na dół.
- Draco? - powiedziała cicho. - Dziękuję za wszystko - uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy - po raz ostatni ścisnąłem jej rękę, zanim puściłem.
- Dobranoc, Malfoy - pomachała. Uśmiechnąłem się.
- Dobranoc, Bellegreen.
---
rozdziały mogą pojawiać się nieregularnie, bo po pierwsze mam strasznie dużo nauki, a po drugie źle się czuję,
miłego dnia :)
CZYTASZ
Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PL
FanfictionCaroline Bellegreen uczęszcza do Hogwartu na czwarty rok w Gryffindorze. Spędzanie czasu z najlepszymi przyjaciółmi jest jej ulubioną rozrywką, ale co się dzieje, gdy zakochuje się w najbardziej znienawidzonym chłopaku w grupie przyjaciół; nie mówią...