Przez cały tydzień oglądałam niezliczone odrzucenia, akceptacje i pełne skruchy prośby. Trzech chłopców zaprosiło mnie na randkę i odrzuciłam wszystkich. Najwyraźniej dałam im do zrozumienia, że jestem „nietykalna", że tak powiem. Draco patrzył, jak pytają mnie z daleka. Wydawał się rozbawiony, że ciągle je odrzucam. Uśmiechał się, ilekroć odchodzili ode mnie, pokonani. Draco jeszcze mnie o to nie zapytał, zastanawiałam się, czy w ogóle by to zrobił.
Pewnego popołudnia, kiedy siedziałam w pokoju wspólnym, Hermiona rzuciła się z piskiem, w zasadzie ściągając mnie z kanapy i ciągnąc za ramię do dormitorium.
- Co się stało? Nigdy nie widziałam, żebyś uśmiechała się tak szeroko - usiadłam na moim łóżku.
- Viktor Krum zaprosił mnie na Bal Bożonarodzeniowy! - skakała w górę i w dół, chwytając mnie za ramiona i potrząsając nimi. - Wiktor Krum - rozpromieniła się, opadając na łóżko.
- To niesamowite, Hermiono, co zamierzasz założyć?
- Cóż, mam tę niesamowitą różowo-fioletową sukienkę, myślę, że założę ją z upiętymi włosami, założę buty na obcasie - gigantyczny uśmiech wkradł się na jej twarz, a ja zachichotałam.
- Czy ktoś cię jeszcze zapytał?
- Przynajmniej nie kogo chcę zapytać. Terry, Colin i Justin - westchnęłam.
- Mówisz poważnie? Trzech chłopców? - usiadła, patrząc na mnie. - i odrzuciłaś je wszystkie, po co, Draco? - spojrzałam na ziemię.
- Może - gruchałam.
- Zwariowałaś, wiesz o tym? -
- Tak, wiem.
- Widzisz tę notatkę na swoim stoliku? wskazała.
- Kiedy zamierzałaś mi to powiedzieć? wyskoczyłam z łóżka, podnosząc notatkę. Był to mały kawałek papieru zwinięty i zawiązany zieloną wstążką. - "Wiesz, gdzie iść. Spotkajmy się tam o ósmej. - DM" - przeczytałam na głos.
- Ktoś musi się przygotować - uśmiechnęła się do mnie. Pobiegłam do szafy i złapałam białą bluzkę, dżinsy i pierścionek, który dał mi Draco.
Związałam włosy w boczny warkocz i wyszłam za drzwi.
- Jeśli złamie ci serce, Harry go zabije - wrzasnęła Hermiona śpiewnym głosem.
- Wiem - odkrzyknęłam
Szlam przez korytarze, słońce zachodziło za starymi szklanymi oknami. Weszłam na dziedziniec. Był oświetlony świecami, a na środku leżał mały jedwabny koc. Na wierzchu była biała róża. Draco nigdzie nie było widać. Weszłam do środka, patrząc na pierścionek na palcu. Nagle poczułam dwie ręce na mojej talii.
- Wygląda na to, że znalazłaś moją notatkę - poczułam jego oddech z boku mojej szyi. Obrócił mnie dookoła, tak że stanęłam przed nim. - Pójdziesz ze mną na Bal Bożonarodzeniowy? - jego głos był cichy i kojący, zupełnie inny niż wtedy, gdy walczyliśmy na korytarzach. Ten głos sprawił, że poczułam się bezpieczna.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się delikatnie, nasze twarze oddalone były o kilka cali.
- Pomyślałem, że możesz mnie odrzucić tak jak tamtych facetów - odpowiedział uśmiechem, przyciągając mnie bliżej jedną ręką, a drugą trzymając moją twarz.
- Cóż, na szczęście dla ciebie czekałam - pocałowałam go delikatnie, a on odwzajemnił pocałunek.
- Mam dla ciebie prezent - odgarnął pasmo włosów z mojej twarzy i włożył mi go za ucho. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął piękny srebrny naszyjnik z księżycem i gwiazdą zwisającą z przodu.
- To niesamowite - sapnęłam
- Odwróć się.
Przesunął mój warkocz na bok i zawiesił naszyjnik na szyi.
- Dziękuję - odwróciłam się, całując go namiętnie. - Zachowamy to w tajemnicy? - zapytałam.
- Cóż, jeśli idziemy razem na bal, to nie byłby długi sekret, prawda? uśmiechnął się, dając mi kolejnego buziaka. Odsunął się, a ja spojrzałam w jego lodowato niebieskie oczy.
- Jesteś tajemniczy, Draco Malfoy - szepnąłem.
- Myślę, że jesteśmy bardziej podobni, niż myślisz - wziął mnie za rękę i splótł nasze palce, po czym usiedliśmy na kocu.
- Opowiesz mi o sobie? - zapytałam, kładąc się na jego piersi, jedną ręką owiniętą wokół mojej talii, drugą bawiąc się moimi włosami.
- Tylko jeśli zrobisz to pierwsa - powiedział cicho.
- W porządku. Mam urodziny 24 maja, moje ulubione zajęcia to Czarna Magia, a moje ulubione cukierki to musujące świstuchyco, teraz Ty?
- Moje urodziny są 5 czerwca, uwielbiam zupę pomidorową, kiedy jestem chory i nienawidzę, kiedy ludzie mi robią zdjęcia. - uśmiechnął się.
- Zupa pomidorowa - zachichotałam.
- Dlaczego to takie śmieszne? - zaśmiał się.
- Powinniśmy chyba wrócić do naszych dormitoriów - powiedziałam.
- Zostawiasz mnie już Bellegreen?
- Więc teraz używamy nazwisk, Malfoy?
Przed wstaniem cmoknęłam go w policzek. Wyciągnęłam ręce i podciągnęłam go. Złapał mnie w talii, a ja zarzuciłam ręce na jego ramiona.
- Swoją drogą, ten naszyjnik wygląda na tobie niesamowicie - uśmiechnął się.
- Oczywiście, że tak, to od ciebie - nasze twarze były o kilka cali od siebie i słyszałem jego oddech.
- Dobranoc, Draco - pocałowałam go mocno po raz ostatni, po czym się urwałam.
- Dobranoc, Bellegreen.
---
hej! szybkie info - rozdziały The Sound of War będą pojawiać się rzadziej niż rozdziały Forever Yours, TSoW ma dłuższe i trudniejsze rozdziały, a FY ma krótsze i protrze, także sami chyba wiecie XD
~K
CZYTASZ
Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PL
FanfictionCaroline Bellegreen uczęszcza do Hogwartu na czwarty rok w Gryffindorze. Spędzanie czasu z najlepszymi przyjaciółmi jest jej ulubioną rozrywką, ale co się dzieje, gdy zakochuje się w najbardziej znienawidzonym chłopaku w grupie przyjaciół; nie mówią...