7 czerwca...
- Nie mogę uwierzyć, że szkoła kończy się w przyszłym tygodniu - rozpłynęła się Hermiona, gdy usiedliśmy na podłodze w sali treningowej. Było słoneczne, piękne popołudnie. Draco siedział blisko mnie, tak cicho, jak zwykle. Harry i Ron usiedli naprzeciwko nas, a Ginny usiadła po mojej drugiej stronie. Nigdy nie spodziewałam się, że Draco będzie coś mówił, kiedy Harry był w pobliżu. Nienawidzili się ze względu na Merlina. Oczywiście od czasu do czasu słyszałam złośliwe komentarze lub kłótnie, ale udało mi się ich opanować.
Publicznie oczywiście nadal walczyli, kiedy mnie nie było w pobliżu, ale nie przeszkadzało mi to. Szczerze mówiąc, uznałam to za zabawne. Nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę tatę w przyszłym tygodniu, ale będę bardzo tęskniła za Draco. Nie widzieć go przez całe lato? Lgnęliśmy do siebie przez cały rok; lato wydawałoby się dziwne bez niego.
Hermiona, Ginny i ja już umówiliśmy się na wspólne spotkanie w przyszłym roku, więc nie musieliśmy pakować niczego ważniejszego z naszego pokoju. Zaczęłam się trochę pakować, ale moje walizki wciąż były niezorganizowane.
Siedzieliśmy cicho na ziemi, Hermiona z otwartą książką w dłoni.
- Powinniśmy zrobić coś fajnego przez ostatni tydzień w szkole - zasugerowała Ginny.
- Co masz na myśli? - zapytałan, opierając głowę na ramieniu Draco.
- A co z imprezą, nie wiem? - uśmiechnęła się.
- Co to za przyjęcie, Ginny, nie mamy czasu na planowanie krwawej imprezy - zadrwił niezadowolony Ron.
- Zdecydowanie powinniśmy urządzić przyjęcie. Planuję - uniósłam rękę w górę, uśmiechając się podekscytowana.
- W porządku, zacznijmy - uśmiechnęła się Ginny.
Spędziliśmy godziny na planowaniu, kontynuując całą noc. Hermiona zasnęła, zostawiając Ginny i ja leżące na jej łóżku i analizujące szczegóły.
- A więc formalne przyjęcie? - zapytałem szeptem, lampa Ginny zaświeciła na notatniku, który zawierał plany.
- Gdzie powinniśmy je zrobić? - zapytałam cicho.
- A co z pokojem życzeń? Założę się, że mógłby zamienić się w pokój imprezowy - uśmiechnęła się złośliwie.
- Doskonale - nabazgrałam pokój życzeń na stronie.
- Kiedy to powinno być?
- Za dwa dni? Dziewiąta wieczorem? W ten sposób jutro będziemy mogli wysłać zaproszenia - dodałam.
- Idealnie.
Następnego ranka...
Po jedzeniu poszliśmy z Ginny prosto do biblioteki, aby zrobić zaproszenia.
- Będziemy potrzebować zaklęcia powielającego - powiedziała Ginny, kiedy wyciągnęłam zaproszenie kursywne, kładąc w rogu moje podpisane kwiaty.
- Tak dobrze? - zapytałam, odkładając pióro na stół.
- Doskonale - uśmiechnęła się.
- A teraz powielające zaklęcie - wyjąłem różdżkę, przypominając sobie zaklęcie.
- Jak dużo potrzebujemy?
- Myślę, że sto, albo moglibyśmy po prostu wsunąć je pod drzwi pokoju wspólnego - zasugerowała Ginny.
- Dobry pomysł - wskazałem różdżką, wyobrażając sobie cyfrę cztery w mojej głowie.
- Effindo - powiedziałam, a papier rozpadł się na cztery doskonałe kopie zaproszenia. - Teraz zapraszamy.
Wsunęliśmy zaproszenia pod pokoje wspólne, ostatnie zostawiliśmy dla siebie.
- Myślisz, że ludzie się pokażą? - zapytała Ginny, kiedy szliśmy korytarzami z powrotem do pokoju wspólnego.
- Tak, mam - uśmiechnęłam się.
- Ślizgoni prawdopodobnie już podarli swoje zaproszenie - zadrwiła.
- To nie tak, że napisałem, kto jest gospodarzem zaproszenia, a ponadto wysłaliśmy je anonimowo. Teraz musimy się martwić tylko o znalezienie sukienki - uśmiechnęłam się.
- Hogsmeade?
- Chodźmy.
Złapaliśmy Hermionę i poszliśmy do Hogsmeade, żeby znaleźć sukienkę. Miałam swoją mini sukienkę, ale nie chciałam nosić jej dwa razy. Noszenie tego samego stroju dwa razy nie jest w moim stylu. Weszliśmy do Gladrags Wizarding Wear.
- Podoba mi się ta - wybrałam czarną satynową mini sukienkę.
- Ty i twoje mini sukienki - zaśmiała się Ginny, wybierając różową, która pasowała.
- Przymierzmy je - pisnęła podekscytowana, kiedy wróciliśmy do szatni.
Włożyłam czarną mini sukienkę. Doskonale obejmował moją talię, kończąc na udach, małymi czarnymi ramiączkami typu spaghetti. Wyszłam z szatni, Ginny w swojej różowej sukience.
- Jest piękna - tryskałam, całkowicie oszołomiona tym, jak ładnie wyglądała.
- Weź ją - uśmiechnęłam się.
- To takie drogie - powiedziała rozczarowana.
- Kupię ją dla ciebie - uśmiechnęłam się lekko, mając nadzieję, że mi na to pozwoli. Chciałam zrobić dla niej coś miłego, oczywiście była moją najlepszą przyjaciółką.
- Czekam - powiedziała Hermiona, siedząc na parapecie sklepu. - Pokaż mi - uśmiechnęła się. Wyszliśmy ramię w ramię, przybierając małą pozę.
- Ginny pozwoliłaś jej kupić ją dla siebie, oboje wyglądacie fantastycznie - uśmiechnęła się Hermiona.
- W porządku - zarumieniła się lekko Ginny, wdzięczna za mój miły gest.
- Powinnaś wybrać sukienkę, Hermiono - szarpnąłem ją za ramię.
- Nieee - jęknęła, ale mogłam powiedzieć, że ukrywała mały uśmiech.
- Dobra - nie mogła już dłużej powstrzymywać chichotu.
- A co powiesz na tę? - wybrałam czerwoną mini sukienkę.
- O rany, daj mi coś bardziej płynnego, to o wiele za dużo - zarumieniła się.
- Wyglądałoby to niesamowicie - nacisnęłam na nią, mając nadzieję, że przynajmniej przymierzy to.
- Nie, bardziej zwiewna - wybrała ciemnoczerwoną sukienkę z błyszczącym tiulem i krótkimi rękawami. Ginny i ja przebrałyśmy się, a potem zapłaciliśmy i czekaliśmy, aż Hermiona skończy się przebierać.
Zakręciła nas w kółko, wychodząc z garderoby.
- Uwielbiam ją - uśmiechnęłam się.
- Wyglądasz niesamowicie, Hermiono - klasnęła Ginny.
- Kupię ją, ale tylko dla was dwojga - uśmiechnęła się, przebierając się z powrotem w ubranie i płacąc przy kasie.
- Buty? - wskazałam na stojak na buty, który stał przy drzwiach. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie.
- Będzie tak - uśmiechnęła się Ginny.
N.
1/5
CZYTASZ
Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PL
FanfictionCaroline Bellegreen uczęszcza do Hogwartu na czwarty rok w Gryffindorze. Spędzanie czasu z najlepszymi przyjaciółmi jest jej ulubioną rozrywką, ale co się dzieje, gdy zakochuje się w najbardziej znienawidzonym chłopaku w grupie przyjaciół; nie mówią...