26. You're Alright

128 16 0
                                    

Następnego ranka...

Złapałam Draco za ramię, zanim mógł wejść do wielkiej sali na śniadanie.

- Co robisz? - zapytał, kiedy zaciągnęłam go na korytarz.

- Muszę cię o coś zapytać - powiedziałan cicho.

- Odsuń się - uśmiechnął się, kładąc ręce na moich biodrach.

- Harry, Ron, Ginny i Hermiona pomagają mi trenować używając mojej złotej magii w pokoju życzeń, oczywiście za zgodą Dumbledore'a i chciałam zapytać, czy zechcesz pomóc. - zapytałam, błyskając oczami małego szczeniaka. -

Czy to oznacza, że ​​muszę się z nimi przyjaźnić? - zapytał.

- Nie, po prostu okaż im szacunek, kiedy trenujemy. Nie musisz z nimi rozmawiać ani się z nimi przyjaźnić, po prostu nie bądź niegrzeczny - skompromitowałam.

- W porządku, jasne - odpowiedział. - No dalej, jestem głodny - wciągnął mnie do wielkiej sali ze śmiechem.

- Profesor McGonagall, czy mogę przypadkiem porozmawiać z panią po zajęciach? - zapytałam grzecznie.

- Oczywiście, kochanie.

- Dziękuję - skinęłam głową z uśmiechem, siadając obok Draco i kładąc dłoń na jego.

-O co chodziło? - zapytał.

- Potrzebuję zaklęcia, aby ożywić posągi do treningu - powiedziałam, otwierając podręcznik.

- Dzisiaj będziemy ćwiczyć urok vera verto. To zaklęcie zmieni zwierzę przed tobą w kielich wody. Jest to trudne do opanowania zaklęcie, więc nie zniechęcajcie się, jeśli nie odniesiecie sukcesu przy pierwszym spróbuj - zapewniła nas. Nauczyła nas zaklęcia i dała nam ostatnie 10 minut zajęć na jego wypróbowanie.

- Vera verto - zażartowałam. Mój szczur zamienił się w kielich z ogonem.

- Cudowny - drażnił się Draco.

- Och, proszę, chciałabym, żebyś radził sobie lepiej - uśmiechnęłam się, zamieniając nieudany kielich z powrotem w szczura.

- A może postawimy na to? - spojrzał na mnie.

- O co?

- Jeśli zrobię to dobrze za pierwszym razem, jesteś mi winna buziaka - uśmiechnął się.

- No to śmiało - szturchnęłam go.

- Vera verto - rozkazał. Szczur zamienił się w doskonały, niebieski, szklany kielich na wodę.

- Zdecydowanie ćwiczyłeś to jakoś wcześniej, to niesprawiedliwe! - jęknęłam.

- Co, nie chcesz mnie całować, Bellegreen? - uśmiechnął się.

- Nigdy tego nie powiedziałam - flirtowałam, wracając do swojej książki.

Zadzwonił dzwonek i Draco zaczął wyciągać mnie na zewnątrz.

- Czekaj, muszę porozmawiać z McGonagall - nalegałam.

- Dobrze - puścił moją dłoń.

- Poczekaj tylko przed drzwiami - uśmiechnęłam się.

- Wiem, dlaczego tu jesteś, Caroline - zapewniła mnie, wskazując, żebym usiadł. - Czyli profedor Dumbledore Pani powiedział? - zapytałam, siadając na krześle naprzeciwko jej biurka.

- Rzeczywiście, powiedział, że możesz przyjść do mnie po pomoc. Czego potrzebujesz? - zapytała uprzejmie.

- Profesor Dumbledore dał mi pozwolenie na trenowanie w pokoju życzeń. Zastanawiałam się, czy mogłaby Pani nauczyć mnie zaklęcia zaklinającego posągi do walki - powiedziałam.

- Ach, oczywiście. Jest to bardzo trudne, może wymagać kilku prywatnych lekcji, jeśli jesteś na to gotowa? - zapytała.

- Oczywiście - uśmiechnąłem się.

- Czy ten piątek Ci odpowiada?

- Będę tam - podziękowałam jej.

Wyszłam, aby zobaczyć Harry'ego, Rona, Hermionę i Ginny stojących niezgrabnie naprzeciw Draco.

- Więc - powiedziała sztywno Hermiona.

- W piątek nauczy mnie zaklęcia - ująłem dłoń Draco.

- Chodź, mamy pracę do wykonania - powiedziałam, ciągnąc Draco za ramię do pokoju wymagań, a pozostali podążali tuż za nim.

- Nadal jesteś mi winna buziaka - powiedział cicho Draco do mojego ucha, gdy zbliżaliśmy się do drzwi.

- Nie zapomniałam o tym przez te ostatnie pięć minut, Draco - zaśmiałam się.

Weszliśmy do sali treningowej.

- Wo - sapnął Draco.

- Fajnie, prawda? - uśmiechnęłam się.

Hermiona wyciągnęła trzy posągi na otwartą przestrzeń, stawiając obok mnie butelkę wody. Związałam włosy z powrotem w kucyk.

- Teraz spróbuj zniszczyć wszystkie trzy posągi, zanim miecz zniknie - powiedziała Hermiona.
Harry, Ron i Ginny siedzieli na ławce po lewej stronie, podczas gdy Draco siedział cicho na tej po prawej.

- Więc jak to działa? - zapytał Malfoy.

Zdałam sobie sprawę, że Draco nigdy wcześniej nie widział, jak „występuję".

- Zobaczysz. Jako ostrzeżenie, mogę potem zemdleć, więc nie panikuj. To normalne - zapewniłam go. Spojrzał na mnie zdezorientowany, gdy Hermiona stała za mną, z różdżką wycelowaną w moje plecy.

- Co ona, do cholery robi? - powiedział Draco, całkowicie zdumiony. -

- Ma dać mi dodatkową energię - powiedziałam. - Nic mi nie będzie - zapewniłam.

- Gotowa? - zapytała Hermiona.

- Dawaj - zamknęłam oczy, napinając mięśnie w ramach przygotowań.

- Drętwota - rozkazała, uderzając mnie mocno w plecy. Absorbowałam energię, moje żyły i oczy świeciły, gdy Draco siedział w zachwycie.

- Ułóż go ostrożnie, a następnie zabij trzy posągi - powiedziała głośno Hermiona.

- Zrozumiałam - zacisnęłam zęby.

Wplołam złote sznurki w miecz, który sobie wyobrażałam, za każdym razem tworząc ten sam. Podeszłam do pierwszego posągu, trzymając uchwyt w dłoni, wbijając ostrze w posąg.

- Drugi - krzyknęła Hermiona.

Podeszłam nieco wolniej w kierunku trzeciego posągu, unosząc lekką krawędź przez ramię, przecinając powietrze i uderzając posąg z brutalną siłą.

- Ostatni, masz to - zachęciła mnie Hermiona. Moje nogi zaczęły drżeć.

Uniósłam ostrze nad głowę i opuściłam je pionowo na ostatni posąg. Połówki posągu runęły na ziemię, gdy upadłam na podłogę bez tchu. Draco podbiegł do mnie, delikatnie podnosząc mnie na swoje kolana.

- To było cholernie genialne - wytrysnął, ocierając pot z mojego czoła.

- Dzięki - odpowiedziałam zdyszanym głosem. Moje oczy zamykały się i otwierały, gdy próbowałam wdychać więcej tlenu.

- Wszystko w porządku - przytulił mnie mocniej do swojej piersi.

Uniósłam głowę do góry, twarzą do niego, dając mu delikatny pocałunek. Uśmiechnęłam się.

- Wiem.

Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz