To był następny poranek; dzień pierwszego zadania.
- Smoki? - Ginny wrzasnęła.
- To właśnie usłyszałam od Hermiony - wykrzyknęłam, gdy weszliśmy do wielkiej sali na śniadanie.
- Myślisz, że Harry umieścił swoje imię w czarze? - szepnęła do mnie, starając się zachować ciszę, kiedy zbliżaliśmy się do stołu.
- Nie, nie jest na tyle sprytny, by to zrobić - zażartowałam z nią.
- O czym tak chichotacie? - zapytał Harry. Ginny i ja spojrzeliśmy na siebie.
- O niczym - powiedzieliśmy, siadając do śniadania.
- Boisz się smoków, Potter? - Draco prychnął, przechodząc obok.
- Jakbyś był w stanie poradzić sobie ze smokiem Malfoyem, nie mógł nawet poradzić sobie z hipogryfem w zeszłym roku, jeśli dobrze pamiętam - spojrzałam na niego od góry do dołu, szok wywołany moją odpowiedzią narastał na jego twarzy.
- Nigdy nie mówisz głośno, Bellegreen, co dało ci dziś odwagę, co? - uśmiechnął się do mnie, Ginny i Hermiona spojrzały na siebie, a Harry zmusił się do uśmiechu. Jedyne, co zrobiłam, to uniosłam brwi - wiedziałam, że to wystarczy. Stał w milczeniu przez chwilę, aż wreszcie nie mogli się powstrzymać. Hermiona i Ginny wybuchły chichotem. Patrzyłam na Draco, aż w końcu się odezwał.
- Niezły pierścionek, który tam masz - powiedział, mrugając do mnie, po czym wrócił do swojego stolika.
- Wy dwoje naprawdę mieliście tupet - odwróciłam się z powrotem do stołu, starając się, aby mój głos był stanowczy, jednak nie mogłam powstrzymać się od śmiechu z dziewczynami.
- Macie poważne problemy - wymamrotał Harry, spoglądając z powrotem na swoje jedzenie.
Ku naszemu zaskoczeniu Dumbledore wszedł na mównicę. Kiedy zaczął mówić, w pokoju panowała cisza.
- Dzisiaj chłopcy mogą zacząć zapraszać dziewczęta na Bal Bożonarodzeniowy. Pamiętajcie, że w tym roku w szkole są również uczniowie Beauxbatons i Durmstrangu. Sugeruję, żebyście działałali szybko - wrócił na swoje krzesło i natychmiast głośność w sali gwałtownie wzrosła. Ludzie zaczęli wypytywać innych, ci, którzy powiedzieli „tak", zaczęli wiwatować, a niektórzy chłopcy wyszli z płaczem po odrzuceniu.
- To szybko się nasiliło - westchnęłam, patrząc na Draco. Lekko przygryzłam wargę, a on uśmiechnął się z drugiego końca pokoju.
- Powinienem się przygotować - wybiegł Harry, zerkając na Cho Chang przed wyjściem.
- Powinniśmy iść na stadion, zająć dobre miejsca - Hermiona podniosła swoją torbę. Ginny i ja skinęliśmy głową w porozumieniu i weszliśmy na dziedziniec. Nosiłam moje ulubione dżinsy, sweter gryffindoru do quidditcha i szarą czapkę.
- Skąd masz te UGG? Rozejrzałam się po mugolskim centrum handlowym w mojej okolicy, ale nie mogłam znaleźć żadnego - wykrzyknęła Hermiona, patrząc na moje buty.
- Właściwie kupiłam je w... czy to Ron pyta Fleur Delacour? - wyszeptałam. Hermiona i Ginny odwróciły głowy.
- Czy chciałabyś... Czy chciałabyś iść ze mną na bal? - Ron krzyknął jej w twarz.
- Um, nie, dziękuję - odpowiedziała grzecznie, szybko wchodząc do autobusu zawodników.
Pomachałam do Harry'ego, który usiadł obok Cedrika z tyłu.
- Powodzenia - wyszeptała Hermiona. Posłał nam kciuki do góry. Spojrzałam z powrotem na Rona, szybko pobiegliśmy. Wydawał się oczarowany - zamrożone w jego odrzuceniu.
- O czym ty myślałeś, Ron? - Hermiona warknęła na niego. Nie odezwał się, praktycznie musieliśmy go wepchnąć do autobusu, żeby usiadł. Machnęłam ręką przed jego twarzą.
- Ziemia do Rona - zawołałam, lekko uderzając go w twarz.
- Hej! - wrzasnął na mnie - pozwól mi opłakiwać w pokoju.
- No cóż, jakbyś na nią wrzeszczał - powiedziała Ginny. Autobus ruszył i zostałam rzucona na miejsce.
Przyjechaliśmy pół godziny później i weszliśmy po drewnianych schodach na szczyt stadionu.
- Zaraz wracam, sprawdzę, co u Harry'ego - Hermiona przeszła przez tłum i zeszła do namiotu zawodników.
- Czy ktoś cię już zaprosił, Ginny? - spojrzałam na nią.
- Tak, Neville to zrobił.
- Aww, to takie słodkie! - zarumieniła się, kiedy Hermiona wróciła.
- Ta cholerna reporterka zrobiła zdjęcie Harry'ego i mnie - wtrąciła się Hermiona. - Nazywając to "młoda miłość", czy ktoś może bardziej oszaleć?
Gwizdek początkowy przerwał jej, zanim jej wypowiedź mogłaby być kontynuowana. Cedric był pierwszy. Patrzyliśmy, jak szybko porusza się po skałach, oszałamiając smoka i zbierając jajko. Tłum wiwatował. Następny był Viktor, potem Fleur. Oboje z powodzeniem zebrali jaja, a tylko kilka smoczych oparzeń. W końcu był Harry. Odbył się gwizdek, a on powoli wyszedł z namiotu.
Skakał nerwowo po skałach, a smok pluł ogniem wokół stadionu, jak ptak, który czekał na uwolnienie. Sztywne kamienie parowały z płomieni, gdy Harry próbował znaleźć strategię.- Twoja różdżka, Harry! Różdżka! - wrzasnęła Hermiona z całych sił, próbując wysłać wiadomość na dno stadionu, na którym stał Harry. Wyciągnął różdżkę z kieszeni i skierował ją w niebo, rozkazując:
- Accio błyskawica!
Jego miotła pomknęła ku niemu z chmur. Wskoczył dalej, złapał jajko i poleciał w stronę zamku, smok gonił szybko za nim. Tłum głośno wiwatował, gdy stawał się coraz mniejszy, aż w końcu zniknął nam z oczu. Z niepokojem siedzieliśmy przez około dwadzieścia minut.
- No dalej, gdzie on jest - odburknęła Hermiona.
- Uspokój się Hermiono, on jest tutaj - wskazał Ron. Tył jego miotły był spalony i wyglądał na pobitego, ale miał jajko. Wszyscy wiwatowaliśmy, gdy wylądował i wrócił do swojego namiotu.
Później tej nocy wszyscy Gryfoni zebrali się w pokoju wspólnym. Harry stał na stole pośrodku, trzymając swoje złote jajko wysoko w powietrzu. Uczniowie krzyczeli „otwórz, Harry!" raz po raz. Uciszył tłum i powoli otworzył jajko. Ludzie patrzyli z podziwem, podekscytowani, widząc, co jest w środku. Nagle z wnętrza jaja wydobył się przeszywający krzyk. Strumienie jasnego światła wypełniły pokój, a ja zasłoniłem uszy.
- Chrzań to, idę spać - krzyknęłam do Ginny, która skinęła w moim kierunku.
Kiedy Harry zamknął jajko, wbiegliśmy po schodach do naszego dormitorium. Otworzyłam podręcznik do Standardowej Księgi Zaklęć i zaczęłam czytać.- Episkey, próbowałam to opanować. Po prostu nie mogę tego udoskonalić - narzekałam.
- A co powiesz na Accio?
- Nie, mam to całkiem nieźle opanowane - przeczytałam jeszcze kilka linijek i zamknęłam książkę, wsuwając ją do jednej z szuflad.
- Dobranoc, Ginny - westchnęłam, a Lorelei wskoczyła w moje ramiona.
- Dobranoc.
---
miłej nocy!
CZYTASZ
Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PL
FanfictionCaroline Bellegreen uczęszcza do Hogwartu na czwarty rok w Gryffindorze. Spędzanie czasu z najlepszymi przyjaciółmi jest jej ulubioną rozrywką, ale co się dzieje, gdy zakochuje się w najbardziej znienawidzonym chłopaku w grupie przyjaciół; nie mówią...