CAROLINE'S POV
Następne trzy dni siedzenia w łóżku były niesamowicie nudne. Brakowało mi mojego wygodnego łóżka w moim dormitorium. Draco dotrzymywał mi towarzystwa, a kiedy miał zajęcia, Harry, Ginny i Hermiona siadali ze mną.
- Tęskniła za tobą - weszła Ginny z Lorelei na smyczy.
- Cześć - uśmiechnęłam się, biorąc ją w ramiona. Przytuliła się do moich kolan. Hermiona i Harry nie byli daleko w tyle.
- Ostatni dzień nudy - westchnęła Hermiona.
- Harry, jestem pewna, że o tym wiesz, ale to nie była twoja wina, uratowałeś mnie - zapewniłam go.
- Zrobiłem po prostu to, co musiałem - westchnął, siadając.
- Muszę wam coś powiedzieć - powiedziałem. Wszyscy spojrzeli na siebie.
- Dumbledore powiedział, że możesz powiedzieć - powiedziała Ginny.
- Nie wiem nawet, od czego zacząć - usiadłam. - Przypuszczam, że Harry opowiedział wam wszystko o mieczu - powiedziałam. Wszyscy przytaknęli. - To coś, co potrafiłam robić jako dziecko; moja matka to robiła, próbowała mnie nauczyć jak najwięcej, zanim umarła - wyjaśniłam. - Mogę wam pokazać, jeśli chcesz.
- Czy ona jest wolna, Madam Pomfrey? - zapytał Harry. Skinęła głową.
- Wróć, jeśli będziesz miała jakieś problemy.
- Dziękuję - powiedziałam, wstając z łóżka.
Szybko wróciliśmy do dormitoriów, abym mógł się przebrać w normalne ciuchy. Założyłam szorty i koszulkę, po czym wyszliśmy z zamku do ogrodów. Udaliśmy się na małą polankę, ukrytą przed salą lekcyjną. Nie chciałam, żeby ktokolwiek inny to widział.
- Gotowi? - zapytałam. Skinęli głową. Postanowiłam uformować białą różę. Były moimi ulubionymi. Trzymałam ręce w kierunku ziemi, złote pasma tworzyły różę, gdy moi przyjaciele patrzyli z podziwem.
- To niesamowite - wypłynęła Hermiona, usta Harry'ego opadły.
- To chore - uśmiechnęła się Ginny z entuzjazmem.
- Potrzebuję waszej pomocy w zbadaniu tego - wręczyłam im notatkę i przekazali ją sobie. - Dumbledore pozwolił nam skorzystać z zastrzeżonej sekcji w celu znalezienia informacji - powiedziałam.
- Cóż, więc chodźmy - powiedziała Hermiona.
Wróciliśmy do zamku, kierując się prosto do biblioteki. Zajęliśmy stolik z tyłu.
- Peleryna-Niewidka? - wyszeptałam. Harry rzucił to na mnie.
- Powodzenia - powiedział. Przejrzałam sekcję zastrzeżoną, podczas gdy Harry, Ginny i Hermiona przeszukiwali normalne półki. Po trzydziestu minutach natknęłam się na książkę zatytułowaną „Aurelia". Okładka wyglądała dyskretnie, tylko czarna okładka ze słowami wyrytymi na grzbiecie małym złotym tekstem. Powoli zdjęłam ją z półki i wróciłam do stołu.
- Bu! - wskoczyłam zza Harry'ego, zdejmując płaszcz.
- Cholera - spadł z krzesła. - Nie używaj jej przeciwko mnie - usiadł z powrotem na krześle.
Usiadłam na krześle, otwierając książkę.
- Znalazłaś coś - wskazała Ginny.
- Co tam pisze? - zapytała Hermiona. Przewertowałam kilka stron. Większość była po łacinie.
- Ach, tu coś. Aurerum Praecantatio, znane również jako Złota Magia, występuje w kilku czarodziejskich liniach krwi, głównie w trzech...te trzy rody składają się z linii Fulminare'ów, Divin'ów i Bellegreen'ów. - na mojej twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia, kiedy przeczytałam swoje nazwisko. Tekst miał wyjaśniać każdą rodzinę.
Zerknęłam w dół strony, znajdując akapit Bellegreen.
- Złota Magia działa w linii krwi Bellegreen, czystej krwi, ale wierzy w poślubienie ukochanej osoby. Powodem, dla którego linia Bellegreen nigdy nie mieszała się z niemagiczną krwią, jest ich miejsce zamieszkania, mieszkali na prawie całkowicie magicznych obszarach, dlatego spotykali tylko innych magicznych ludzi. Rodzina Bellegreen pozostaje nieznana większości i stara się zachować tajemnicę ze względu na ich związek ze Złotą Magią - przeczytałam, pod koniec mój głos ucichł. Harry siedział zdumiony.
- Może to ty jesteś Wybrańcem, Caroline, chętnie zrezygnuję z mojego miejsca - zaśmiał się. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Próbuje sprawić, żebym zabiła Harry'ego - zaśmiałam się z niego.
- Co-nie, nie, to nie to...
- Zamknij się, drażnię się z tobą - zaśmiałam się, odkładając książkę na stół.
DRACO'S POV
Patrzyłem, jak Caroline wchodzi do biblioteki z przyjaciółmi. Nie chciałem węszyć, ale nie powiedziała mi, że dziś została wypuszczona ze skrzydła szpitalnego. Chciałem wiedzieć, co się dzieje; tylko dlatego, że mi na niej zależało. Usiadłem po drugiej stronie regału, gdzie siedzieli. siedziałem przez około godzinę, zanim zaczęła czytać.
- Złota Magia działa w linii Bellegreen, czystej krwi, ale wierzy w poślubienie ukochanej osoby - przeczytała.
Poślubienie ukochanej osoby. Myślałem. Może mimo wszystko to się ułoży z moją rodziną; była czystokrwistą, co wydawałoby się przekonujące.
- Jeśli moja rodzina jest linią czystej krwi, dlaczego śmierciożercy mieliby podążać za moją matką? - zapytała.
- Może dlatego, że jesteś od nich potężniejsza, z powodu całej tej sprawy, jaką znasz, „Złotej Krwi - odpowiedziała Granger.
- Mam na myśli, Merlinie, dlaczego mieliby nas zabijać, zamiast zwerbować? Nigdy bym do nich nie dołączyła, ale nie rozumiem, dlaczego nie próbowali - powiedziała Caroline.
- Może już próbowali, a twoja rodzina odmówiła, szczerze mówiąc nie jestem pewna - odpowiedziała Ginny.
- Chodzi mi o to, dlaczego spośród wszystkich ludzi mieliby wysłać Bellatrix Lestrange, żeby zabiła moją matkę? - Caroline westchnęła.
To była siostra mojej matki. Cicho wybiegłem z biblioteki, czekając, aż wyjdzie. Usiadłem, chowając się za otwartymi drzwiami. Około dwudziestu minut później wyszła z przyjaciółmi.- Caroline - powiedziałem, wciąż siedząc pod ścianą.
Zawahała się przez chwilę.
- Poradzę sobie - skinęła znajomym, żeby szli dalej.
- Siadaj - powiedziałem. Usiadła obok mnie, patrząc na ziemię.
- Słyszałeś coś? - zapytała cicho, patrząc na mnie, prawie jakby czuła, że ma kłopoty.
- Tak.
---
normalnie wstawiałabym po 3, może nawet 4 rozdziały dziennie, ale nie mam teraz zbytnio czasu :/
CZYTASZ
Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PL
FanfictionCaroline Bellegreen uczęszcza do Hogwartu na czwarty rok w Gryffindorze. Spędzanie czasu z najlepszymi przyjaciółmi jest jej ulubioną rozrywką, ale co się dzieje, gdy zakochuje się w najbardziej znienawidzonym chłopaku w grupie przyjaciół; nie mówią...