25. Skilled in Combat

159 14 0
                                    

- Powinniśmy wziąć Harry'ego i Rona, może nam pomogą - zasugerowała Hermiona.

- Świetny pomysł - powiedziałam. Wróciliśmy do pokoju wspólnego, aby zobaczyć Harry'ego i Rona na kanapie.

- No dalej, frajerzy, mamy pokój do znalezienia - powiedziała wesoło Hermiona, podnosząc chłopców z kanapy.

- Nie powiedziałaś tego dobrze - zażartowałem.

- Jaki pokój? - zapytał Harry.

- Pokój życzeń, chodźmy - wyciągnęliśmy ich za drzwi.

-Gdzie w ogóle zaczynamy? - zapytała Ginny, kiedy szliśmy przez korytarze.

- To zajmie tygodnie - narzekał Ron.

- Może Dumbledore to zasugerował, ponieważ moja matka używała go do treningu, może w jej dzienniku są jakieś informacje - usiedliśmy na pobliskim parapecie.

Przeglądałam strony, podczas gdy inni omawiali możliwości lokalizacji.

- Hej, znalazłam coś - powiedziałem, wskazując na stronę. - Pokój wymagań znajduje się naprzeciwko dziedzińca - od razu wiedziałem, co ma na myśli moja matka. - Chodźmy - zacząłem szybko iść.

- Caroline, dziedziniec jest w innym kierunku - wskazał Harry.

- Chodźcie za mną - rozkazałam. Szybko szli za mną.

Po skręceniu i przewróceniu się przez korytarze trafiliśmy na tajemniczy dziedziniec.

- Wo - szepnęła Ginny. Wyjęłam różdżkę, wskazując na ścianę naprzeciw niej.

- Revelio - żelazne drzwi powoli wyłoniły się z powietrza.

Weszliśmy powoli, odsłaniając pokój wyposażony w sprzęt do walki.

- To niesamowite - tryskała Hermiona. Były cele, manekiny testowe, sprzęt medyczny; to było idealne.

- Czego powinniśmy spróbować najpierw? - zapytała Ginny.

- Łuk i strzała byłyby chore - powiedział Ron, wskazując na cele.

- Wolę miecz, ale spróbuję - skupiłam się. Moja mama nauczyła mnie walki, kiedy miałam cztery lata .Trenowała mnie, odkąd byłam dzieckiem; Do tej pory nie wiedziałam dlaczego. Uczyła mnie łucznictwa, ale nie był to mój ulubiony. Wolałam walkę na miecze.

- Gotowa? - zapytała Hermiona.

- Tak, jakie zaklęcie?

- Znowu oszołomiajające, ostatnim razem wydawało się, że działa dobrze.

- W porządku, uderz mnie - utrzymałam pozycję, przygotowując się do ciosu.

- Drętwota - rozkazała, gdy wchłonęłam energię. Zamykam oczy, przekręcając energię w łuk i strzały.

- Strzelaj - krzyknęła Hermiona. Podniosłam łuk do twarzy, wkładając strzałę do środka. Strzeliłam w cel, strzała drapała mnie w policzek, trafiając w dziesiątkę.

- Nieźle - uśmiechnął się Harry. Usiadłam zdyszana. Jedyny problem z moją magią polega na tym, że im potężniejsze rzeczy stworzyłam, tym bardziej mnie to wyczerpało.

- Dzięki, czy jest tu przypadkiem butelka wody? - zapytałam patrząc na innych z podłogi.

- Rozumiem - Harry znalazł butelkę wody i skierował ją w moją stronę.

- Emendo - powiedziałam, zamykając rany na ręce.

- Dzięki - podniosłam się popijając wodę.

- Twój policzek krwawi - powiedziała Ginny, wycierając krew chusteczką.

- W porządku - położyłam się, zbierając siłę. Wiedziałam, że będę musiała ćwiczyć każdego dnia, aby zwiększyć ilość magii, którą zdołam znieść, zanim poczuję zmęczenie.

- Wszystko gotowe na dzień, jak przypuszczam - powiedziała Hermiona, wycierając mój policzek i ręce w dół wacikiem nasączonym alkoholem. Skrzywiłam się.

- Czas na obiad, powinniśmy iść - powiedział Ron.

- Dlaczego, ty możesz tyle jeść do cholery? - Ginny prychnęła. Zachichotałam.

- Chodźmy, Ron potrzebuje tego skrzydełek z kurczaka - odpowiedziałam.

- Czy moglibyście się po prostu zamknąć - odpowiedział wyraźnie zirytowany. Harry szturchnął go w ramię.

- Rozluźnij się, stary - uśmiechnął się. Poszliśmy do wielkiej sali, siadając przy stole Gryffindoru. Właśnie brałam talerz pieczeni wołowej i warzyw, kiedy Draco podszedł do mnie.

- Caroli... Wszystko w porządku? - przerwał zdanie, pocierając dłoń o mój policzek.

- Och, wszystko w porządku - powiedziałam ze zmęczeniem.

- Jesteś pewna, wygląda to bolesnie - jego oczy wypełniły się zmartwieniem.

- Wszystko w porządku, naprawdę - uśmiechnęłam się, chwytając jego dłoń. - Nie masz przypadkiem obiadu do zjedzenia? - spojrzałam na niego, czesząc jego włosy ręką.

- Jasne - uśmiechnął się, wracając do swojego stolika.

- Dlaczego jest dla ciebie taki miły, nie rozumiem - warknął Harry.

- To słodkie - powiedziała Ginny.

- To strasznie obrzydliwe - zadrwił Ron.

- Nie tak obrzydliwe jak ilość skrzydełek kurczaka, które jesz - odparła Ginny.

- Przestań z głupimi dowcipami o kurczakach - powiedział głośniej Ron. Przewróciłam oczami.

Po jedzeniu wróciliśmy do pokoju wspólnego.

- Jakich innych rzeczy powinnaś spróbować? - zapytała Ginny, opadając na kanapę obok mnie.

- Myślę, że powinienem najpierw opanować walkę na miecze. Po prostu bądź dobry w jednej rzeczy, zamiast próbować wielu - powiedziałam z iskrzeniem w ustach.

- Mądrze - dodała Hermiona.

- Czy powinniśmy pozwolić Draco przyjść z pomocą? - zasugerował Harry.

- Myślę, że pomogłoby mu to polubić was trochę bardziej, może nie byłby taki wredny. Poza tym mógłby pochwalić się swoimi umiejętnościami bojowymi - powiedziałam.

- W porządku, zapytamy go jutro - dodała Ginny. Po pożegnaniu chłopców podeszliśmy do naszych dormitoriów.

- Czego dokładnie oczekujesz od treningu? - zapytała Ginny.

- Umiejętności , wytrzymałość - powiedziałam, wskakując pod prysznic i zamykając drzwi łazienki.

- Draco przez cały czas będzie się opiekował, jeśli zostaniesz zraniona, jesteś pewien, że powinien przyjść? Krzyknęła Ginny.

- Myślę, że to dobry pomysł - odkrzyknęłam. Wyskoczyłam spod prysznica, zawijając się w ręcznik.

- Zacznie płakać, jeśli nawet będziesz
podrapana - mruknęła, kiedy się wycierałam, zakładając piżamę. -

To urocze, kiedy się martwi - uśmiechnęłam się, wiążąc włosy w warkocze.

- Ty i ten chłopak - pokręciła głową Ginny.

- Dobranoc - powiedziała nagle Hermiona.

- Co, masz dość gadki chłopca? - Ginny się roześmiała.

- Bardzo - Hermiona wtuliła się w swoje łóżko z Krzywołapem. Lorelei usiadła cicho na moim łóżku.

- Dobranoc - uśmiechnęłam się.

Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz