17. Love is in the Air

227 14 0
                                    

Walentynki.

Jak zwykle siedziałam przy stole Gryffindoru.

- Cholernie nienawidzę Walentynek - mruknął Harry, biorąc duży kęs cebuli.

- Nie jedz swoich uczuć - szturchnęłam go.

- Mówisz, masz tę głupią walentynkę - zadrwił Ron.

- Złościcie się chłopcy? Czego chcecie jako nagrodę, ciastko? - warknęłam z powrotem. Ginny zachichotała.

- Neville poprosił mnie, żebym była jego walentynką - uśmiechnęła się Ginny.

- O mój Boże, co powiedziałeś? Hermiona tryskała.

- Nie.

- Powiedziałaś nie? - moje usta opadły. - To musiało zranić jego uczucia, na litość Merlina, Ginny - starałam się nie śmiać.

- Przynajmniej jeden ci zaproponował - pociągnął nosem Ron.

- Czy ktoś cię odrzucił? Bo to z pewnością na to wygląda - uśmiechnął się Harry. Ron siedział cicho.

- Cóż, oto twoja odpowiedź - wzruszyłam ramionami. Ron odszedł od stołu. Harry był cichszy niż zwykle przez ostatni miesiąc. Jego milczenie przemawiało. Rozumiałam jego zachowanie. Jakbyśmy oboje słyszeli krzyki przed snem. Czułam się okropnie. Z pierwszej ręki obserwował śmierć Cedrika. Martwiłam się o niego. Ostatnio spędzał dużo więcej czasu w swoim pokoju.

Po śniadaniu wróciliśmy do świetlicy. Draco powiedział mi poprzedniej nocy, że zabiera mnie gdzieś na walentynkową randkę. Powiedział mi, żebym ładnie się ubrała i że odbierze mnie z pokoju wspólnego o ósmej. Była dopiero dziewiąta rano.

- Co ty i Draco robicie dziś wieczorem? - zapytała ciekawie Hermiona.

- Nie jestem pewna, powiedział, że to niespodzianka - uśmiechnęłam się. - Wszystko, co wiem, to ładnie się ubierać.

- Oh, czy mogę zobaczyć? - podekscytowana wzięła mnie za rękę prowadząc do naszego pokoju.

- Chyba nie mam wyboru - wyciągnęłam strój z szafy.

Była to satynowa mini sukienka w kolorze kości słoniowej z krótkimi rękawami i wiązaną z przodu wstążką.

- Jest taka elegancka, z jakiej okazji? weszła Ginny.

- Randka z Malfoyem - uśmiechnęła się Hermiona, siadając na łóżku.

- Masz jakieś plany, Hermiono? zapytałam.

- Idę do Trzech Mioteł z Harrym, oczywiście jako przyjaciele.

- Och, baw się dobrze - uśmiechnęła się Ginny.

Znając Hermionę, poprosiła Rona, żeby poszedł, ale on wolał dąsać się i użalać się nad sobą, zamiast wyjść i dobrze się bawić.

Ginny i ja postanowiliśmy wrócić do Hogsmeade na resztę poranka. Zatrzymaliśmy się u Madame Puddifoot na herbatę, po czym przeszłyśmy do sklepów, kupując ubrania i inne zabawne magiczne przedmioty.

- Naprawdę chcę dostać ptysiaka, ale Lorelei prawdopodobnie by to zjadła - zaśmiałam się, stojąc w sklepie Zonka.

- Nie przestawałam kupować jednego - Ginny pogłaskała zaciągnięcie się po głowie. - Bałabym się, że go zgubię - powiedziała, odkładając go z powrotem do klatki.

Zjedłyśmy szybką przekąskę w Honeydukes i ruszyliśmy z powrotem do zamku. Przechodząc przez korytarze, stanęliśmy twarzą w twarz z Terrym i jego przyjaciółmi.

- Spójrzcie, to moja walentynka - uśmiechnął się, podchodząc do mnie. Moje serce zaczęło przyspieszać. - Kim jest ta twoja mała przyjaciółka? - wskazał na Ginny.

- Trzymaj się od niej z daleka - warknęłam, zaciskając zęby.

- Dlaczego powinienem? - złapał za kawałek jej włosów.

- Ty cholerny draniu! - wrzasnąłem. - Puść ją! - krzyknęłam. Ziemia zaczęła się lekko trząść. Jego przyjaciele rozejrzeli się wokół, prawie tracąc równowagę.

- Puść ją, idź - uderzyłam go bokiem w twarz, pozbawiając go przytomności. Drżenie ustało, kiedy uspokoiłam nerwy. Kawałek włosów Ginny leżał w jego dłoni, przyjaciele Terry'ego uciekali.

- Moje włosy - zawołała z bólu.

- W porządku, nie martw się - wyciągnęłam różdżkę, rzucając zaklęcie odrastające na jej włosach.

- Dzięki - szepnęła, patrząc na leżące na ziemi ciało Terry'ego.

Zaciągnęłyśmy Terry'ego do Skrzydła Szpitalnego, po czym natychmiast udaliśmy się do Dumbledore'a, wyjaśniając, co się stało.

- Powinnaś była poczekać, aż zaczną odrastać włosy, Caroline, chociaż muszę powiedzieć, że wykonałaś świetną robotę - wykrzyknął, gdy siedzieliśmy przed jego biurkiem w jego gabinecie.

- Cóż, jeśli Pan chce, mogę usunąć to wspomnienie - zasugerowałam, przygotowując różdżkę.

- Tak, w rzeczywistości byłoby to całkiem pomocne - pozwolił mi wydobyć wspomnienie z mojego umysłu, powoli umieszczając je w słoiku.

Wstał i podszedł do okrągłej fontanny wypełnionej wodą.

- To myślodsiewnia, pozwala mi zobaczyć wspomnienia - wskazał na półkę pełną butelek, wlewając moją do wody. Pochylił się i zanurzył twarz w wodzie. Ginny i ja stałyśmy w milczeniu, czekając, aż wspomnienie się skończy. Powoli uniósł twarz z wody, wsuwając sondę z powrotem do przegródki. Wyglądał na oszołomionego, jakby widział coś innego niż walka.

- Przekażę Terry'emu ostrzeżenie wraz z listem do jego rodziców. Ginny, możesz iść, Caroline, zostań na chwilę - skinęła głową, wychodząc z gabinetu.

- Czy zrobiłam coś złego, dyrektorze? zapytałam, kiedy usiadł na swoim krześle. Westchnął, dając mi znak, żebym usiadła.

- Zauważyłem, że używasz własnej magii, Caroline, zaklęć, których nie uczymy w Hogwarcie - wykrzyknął.

- Przepraszam pana, jeśli jest to niezgodne z zasadami, to się więcej nie powtórzy - uciszył mnie.

- Nie, nie, to piękna magia, uważam ją za dość inspirującą, ale zauważyłem, że jesteś potężniejsza niż inni uczniowie. Być może bardziej dostrojony tutaj - stuknął w bok głowy. - Widziałem, jak ziemia zaczęła dudnić, kiedy się zdenerwowałaś, Caroline. - Spojrzałam w dół na podłogę. - Nie wiem, kim jesteś do, ale proponuję nauczyć się kontrolować ten gniew, zanim opanuje on twoje działania. Jeśli kiedykolwiek zechcesz mi powiedzieć, co się dzieje, z chęcią usłyszę. Jesteś wolna - odprawił mnie machnięciem ręki. Wyszłam cicho, wracając na korytarze.

Teraz znał część tego, ale byłam pewien, że nikomu nie powie, z wyjątkiem co najwyżej kilku pracowników. Prawie miło było wiedzieć, że ktoś to zauważył. Zaufałam Dumbledore'owi, wiedziałam, że w końcu mu powiem. Może wiedział, co to jest, i mógłby mi pomóc kontrolować to dalej.

Może mógłby mnie chronić.

---

jesteśmy już prawie na końcu książki, jakby tak zliczyć to jeszcze zostało 22 rozdziały :0

piszcie co myślicie o tym rozdziale, bo teraz jest trochę więcej "akcji" (?)

Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz