23. Interrogation

155 14 0
                                    

DRACO'S POV

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytałem cicho, starając się, żeby się nie zdenerwowała.

- Powiedzieć ci o czym? Co usłyszałeś w bibliotece? Nigdy nawet nie dałeś mi szansy porozmawiać z tobą - powiedziała surowo.

- Poszedłem do skrzydła szpitalnego, a ciebie tam nie było - powiedziałem. To nie skończy się dobrze.

- Chciałam im pokazać, co to jest - powiedziała, odnosząc się do „złotej magii", które podsłuchałem.

- Musiałem się upewnić, że jesteś bezpieczna - westchnąłem.

- Czasami jesteś cholernie głupi, Malfoy - zaśmiała się.

- Przepraszam? - Powiedziałem zmieszany.

- Pierścionek, wszystko, co musiałeś zrobić, to spojrzeć na zakrwawiony pierścień - zachichotała. Spojrzałem na podłogę. Ups.

- Przepraszam - westchnąłem, zawstydzony.

- W porządku, przepraszam, że ci nie powiedziałam - wzięła mnie za rękę, kładąc głowę na moim ramieniu.

- Nie musisz przepraszać, czasami zapominam, że masz przyjaciół - drażniłem ją.

- Hej! - lekko uderzyła mnie w tył głowy. Uśmiechnąłem się.

Owinąłem ramię wokół jej ramienia, przyciągając ją bliżej do mojej klatki piersiowej.

- Jak twoja talia?

- Dobrze - owinęła się wokół mnie, przytulając. - Jest dobrze.

Odprowadziłem ją do jej pokoju wspólnego.

- Draco? - odwróciła się do mnie, wciąż trzymając rękę w jej. - Nie byłam całkowicie szczera - jej głos brzmiał cicho, kiedy patrzyła w ziemię.

- W porządku, możesz mi powiedzieć - delikatnie uniosłem dłonią jej twarz.

- Kiedy miałem pięć lat, moja matka nie została po prostu zamordowana - spojrzałem na nią zmieszany. - Bellatrix nie była tam jedyna, było ich jeszcze dwóch - wydawało się, że jej głos coraz bardziej łamie się z każdym słowem.

- Czy twoja matka ich zabiła? - zapytałem cicho.

- Nie - łza spłynęła jej z oka. Spojrzała mi w oczy. Nie mogłem sobie wyobrazić, że Caroline kogoś zabije, nie mówiąc już o dwóch śmierciożercach. A w tak młodym wieku? Nie wiedziałem, co powiedzieć.

- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytałem. Wiedziałem, że Granger i mała Weasley będą w dormitorium, ale nie obchodziło mnie to.

- Okej - wytarła oczy.

Ron i Harry patrzyli, jak wprowadzałam ją do dormitorium.

- Nic. Nie. Mówcie. - warknąłem na nich. Harry przewrócił oczami. Caroline zapukała do drzwi.

- Czy możemy wejść?

CAROLINE'S POV

Hermiona otworzyła drzwi.

- My? - spojrzała na Draco.

- Chodzi o noc, w której zabito moją matkę - powiedziałam. - Proszę, Hermiono - szepnęłam.

- Niczego nie dotykaj, Malfoy - warknęła, wpuszczając nas do pokoju.

- Co do cholerny? - powiedziała Ginny, siadając na swoim łóżku.

- Caroline musi nam coś powiedzieć - powiedziała Hermiona. Draco siedział obok mnie na moim łóżku.

- Okłamałam was wszystkich - westchnąłem. - Tej nocy było trzech śmierciożerców, nie tylko Bellatriks.

Ginny i Hermiona spojrzały na siebie.

- Co się stało z pozostałymi dwoma? - zapytała Hermiona.

- Powiedzmy po prostu, że złota magia nie jest tak lekka, na jaką wygląda - wydawało mi się, że się kurczyłem, moje mury się wzniosły. Draco przyciągnął mnie do swojej piersi.

- W porządku, możesz kontynuować, kiedy będziesz gotowa - szepnął, całując mnie w czoło. Zauważył moje napięcie. Wzięłam głęboki wdech.

- Nie wiedziałem, co robię i... i... - więcej łez spłynęło po mojej twarzy, gdy Draco przytulił mnie mocniej. - Użyła na mnie crucio. Ale nic się nie stało, to nie bolało - pociągnąłem nosem.

- Co masz na myśli? - Ginny wyglądała na zdezorientowaną.

- To mnie napędzało, zamiast ranić, to napędzało mnie energią do - ucichł mi głos - aby zabić pozostałą dwójkę, - Siedziałem z platonicznym spojrzeniem na twarzy, łzy były poplamione na policzkach.

- Jak? Miałaś pięć lat - zapytała Hermiona ze zszokowaną miną.

-Nie wiem - westchnęłam.

- Tak, wiesz - wymamrotała Hermiona.

- Nie naciskaj na nią, Granger - warknął Draco.

- Hej, w porządku, ona ma rację - ścisnęłam jego dłoń.

- Zasadniczo korzenie wyszły spod ziemi. Związało je i wciągnęło w ziemię, dusząc. To wszystko, co musicie wiedzieć - westchnęłam sennie.

- Robi się późno, powinienem już iść - powiedział Draco, kładąc mnie do łóżka, kiedy moje oczy zaczęły się zamykać, a mój umysł zaczął dryfować.

Poczułam, jak składa delikatny pocałunek na moim czole przed wyjściem. Ginny i Hermiona cicho opadły na swoje łóżka.

Kiedy leżałam, mogłam poczuć ich zatroskane spojrzenie na mnie. Zatrzymałam książkę Aurelii. Wcześniej wsunęłam ją do szuflady; leżał obok dziennika mojej matki. Zaczarowałam go w zeszłym roku, żeby każdy, kto dotknął tego poza mną, miał bolesne, półtrwałe oparzenia dłoni. Nie chciałam, żeby ktoś węszył, to moja sprawa. Jej sprawa.

Zasnęłam szybko, w końcu z powrotem w zaciszu własnego łóżka.

- Znam cię - zaśmiała mi się Bellatrix do ucha. - Draco, dlaczego on? - drwiła ze mnie, trzymając różdżkę na mojej szyi. - Crucio - zachichotała Bellatrix.

Tym razem mogłam to wszystko poczuć. Moje krzyki rozległy się echem po całym dużym pokoju, błagając o ustanie bólu.

- Twojej matki nie ma teraz, aby ci pomóc.

Obudziłam się zlana zimnym potem, bez tchu. Moje serce biło szybko, a myśli szalały; To był znowu ten sam koszmar. Zwolniłam oddech, starając się zachować ciszę, gdy Ginny i Hermiona spały. Leżałam bezsennie przez coś, co wydawało się godzinami, patrząc przez okno, pozwalając blaskowi księżyca padać na moją twarz.

To nie jest prawdziwe, to nie jest prawdziwe, myślałam sobie. Tęskniłam za dotykiem Draco; Chciałam go przytulić. Bellatrix przestraszyła mnie bardziej niż pomysł Voldemorta. Była niesamowicie niestabilna, jeśli chodzi o moc - może bałam się jej, ponieważ myślałam, że tym się stanę. Wzdrygnęłam się na myśl, że nie będę w stanie się kontrolować.

Położyłam się z powrotem na poduszce, powoli zasypiając. Gdy tylko znowu się rozbiłem, obudziło mnie jasne słońce oślepiające moje oczy przez zasłony. Jęknęłam, zarzucając kołdrę na głowę.

- Idziesz na śniadanie? - zapytała Ginny.

- Nie jestem głodna - skłamałam.

- Jesteś pewna? - zapytała Hermiona.

- Mogę zejść, nie wiem - wymamrotałam.

- W porządku - powiedziała cicho Ginny.

Położyłam się tam jeszcze przez kilka chwil, po czym powoli wstałam z łóżka. Pomimo braku snu musiałam jeść, aby przejść przez zajęcia. Powoli zakładam sweter i spódnicę, zarzucając szaty na ubrania. Zmusiłam się do wyprostowania. Weszłam do łazienki, przywiązując pół uczesane włosy w kucyk.

- Nie jesteś zmęczona - powiedziałam do lustra.

Kogo ja chce, cholera oszukać.

Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz