2. First Impressions

392 22 0
                                    

Obudziłam się przy dzwoniącym budziku Hermiony. Lorelei zeskoczyła z łóżka na dywan. Szybko wstała z łóżka i uderzyła budzikiem w głowę. Spojrzałam na godzinę. Była 6 rano, mieliśmy dwie godziny. Przebrałam się w szarą plisowaną spódnicę i sweter gryffindoru. Zakładałam później szaty, na zewnątrz było za gorąco.

Spotkaliśmy Harry'ego przed pokojem i znieśliśmy bagaże na dół. Umieściliśmy je na wózkach, Lorelei siedziała na moich torbach i ruszyliśmy w kierunku stacji. Setki mugoli wsiadały do ​​swoich porannych pociągów, kiedy szliśmy na peron 9 i 3/4. Spotkaliśmy się z Ronem i Ginny na peronie.

- Dzień dobry, pani Weasley! - zawołałam.

- Witaj, kochanie, Fred i George już weszli do środka. Ci dwaj czekali na ciebie. - odpowiedziała.
Hermiona przytuliła Rona.

Biegliśmy jeden po drugim przez cegłę na platformę. Zdjęłam Lorelei z moich toreb i weszliśmy do pociągu. Wsiedliśmy do Hogwart Express i znaleźliśmy pusty wagon. Harry, Ron i Ginny siedzieli razem, a ja siedziałam z Hermioną naprzeciwko nich.

- Coś z wózka, kochaneczki? - zapytała wiedźma.

- Poproszę dwie czekoladowe żaby i fasolkę Bertie Bott - powiedział Harry.

- Wezmę ślinę - powiedział Ron.

- Poproszę dwie paczki musujących świstaków - powiedziałam.

- Lodowate płatki śniegu i czekoladową różdżkę, poproszę - powiedziała Ginny.
Wszyscy zapłaciliśmy i zaczęliśmy jeść.

- Zaraz wracam - powiedziałam, idąc w stronę toalet.

Po drodze zauważyłam Malfoya i jego przyjaciół. Nadaliśmy sobie ten sam wygląd, jaki był w Flourish i Blotts.
Szybko przeszłam obok, do łazienek. Umyłam ręce i polałam twarz wodą. Wróciłam do naszego przedziału najszybciej, jak mogłam.

Kiedy usiadłam, wyjrzeliśmy przez okno, by zobaczyć w oddali Hogwart.

- Zajmuję przód powozu - powiedziałam szybko.

- Wiemy - powiedzieli wszyscy zgodnie.
Uwielbiałem siedzieć z przodu. Moja matka zmarła, gdy miałam pięć lat podczas ataku śmierciożerców. Wyglądała zupełnie jak ja, przynajmniej tak powiedział mój ojciec. Długie, falowane, jasnobrązowe włosy, jasna skóra, głębokie, ciemnobrązowe oczy.

Usiadłam z przodu, aby zobaczyć thestrale, które ciągnęły wozy. Podziwiałam je pomimo ich mrocznego, szkieletowego wyglądu. Pociąg zatrzymał się powoli na stacji Hogsmeade. Nasz bagaż został wyładowany przez czarodziejów i zaprowadzono nas do wagonów. Poklepałam thestrala po głowie. Wydał cichy, zadowolony dźwięk. Jechaliśmy szlakiem, podążając za wózkami przed nami.

Grupy śmiały się z nadchodzącego roku, opowiadając o tegorocznych kursach i wszystkich nadchodzących imprezach. Pomimo rozmowy nie mogłam się powstrzymać. Lorelei spała, zwinięta w kłębek na moich kolanach.

Draco i jego przyjaciele jechali dwa powozy przed nami. Co minutę czy dwie spoglądał na nas; nie mogłam przestać myśleć, że patrzy na mnie. Dlaczego miałby na mnie zwracać uwagę? Mimo że przyjaźniłam się z Harrym, Ronem i Hermioną, byłam samotnikiem. Lubiłam być sama, czułam się samotna pomimo wszystkich ludzi wokół mnie. Prawdopodobnie obserwował Harry'ego; mimo wszystko go nienawidził. Podjechaliśmy do zamku i zeskoczyliśmy z powozu. Lorelei wskoczyła mi w ramiona i weszliśmy do zamku.

Siedzieliśmy przy stołach naszego domu w wielkiej sali. Pierwszoroczni zostali przydzieleni do ich domów i zaczęliśmy ucztę. Ron nafaszerował twarz kurczakiem, a Hermiona, Ginny i ja spojrzeliśmy na niego zniesmaczeni. Harry się zaśmiał. Spojrzałam przez salę w stronę stołu Slytherinu. Wydawało się, że Draco jest wszędzie, gdzie teraz spojrzałam. Może po prostu wcześniej go nie zauważyłam. Skubał jedzenie widelcem, ale najwyraźniej nic nie jadł.

Kiedy skończyliśmy jeść, profesor Dumbledore podszedł do mównicy i zaczął mówić. W pokoju zapadła cisza.

- W tym roku nie będziecie sami chodzić do Hogwartu. Hogwart został wybrany do organizacji Turnieju Trójmagicznego.

Wszyscy się rozejrzeliśmy, zdezorientowani. Kontynuował wyjaśnianie turnieju.

- Przedstawiam wam, Akademie Magii Beauxbatons!

Drzwi wielkiej sali otworzyły się przed gromadą pięknych dziewczyn, ubranych w lazurowe satynowe sukienki i bawełniane cylindry. Każdy chłopak w pokoju wydawał się być w transie, kiedy wchodziły. Przewróciłam oczami. Błyszczące niebieskie ptaki latały z czubków ich palców, gdy zbliżali się do mównicy. Chłopcy wybuchnęli brawami. Spojrzałam na Hermionę.

- Idiotyczne - powiedziała. Uśmiechnąłam się.

- Następnie mamy Instytut Durmstrangu - wykrzyknął Dumbledore. Do sali weszło dziesiątki chłopców w brązowych mundurach.

- Teraz to są mężczyźni - szepnąłem do Ginny, chichocząc.
Mieli długie drewniane kije, które uderzali o ziemię. Jeden stał na środku pokoju i zdmuchnął smoka z ognia. Moje oczy urosły. W końcu wszystko się uspokoiło. Dumbledore wyjął duży puchar.

- Każdy, kto ukończył 17 lat, może umieścić swoje imię w czarze ognia! - wykrzyknął.
Tłum wygwizdywał.

- ŚMIECI! - Fred i George krzyczeli.

- CISZA! - wrzasnął Dumbledore.
W pokoju znowu zapadła cisza.
Po wykładzie na temat bezpieczeństwa w służbie wypuścił nas do naszych dormitoriów.

Weszliśmy po wielkich schodach i przywitała nas Gruba Dama.

- Hasło? - Zapytała śpiewającym głosem.

- Czarodziejskie Światła - powiedziała dziewczyna z przodu.
Drzwi się otworzyły i weszliśmy do środka. W pokoju było ciepło i pachniało przyprawami. Hermiona, Ginny i ja opadliśmy na kanapę, podczas gdy Ron i Harry poszli na górę. Otworzyłem mój nowy podręcznik do eliksirów i zacząłem się uczyć.

- Jak myślisz, co będziemy robić w tym roku? - zapytałam Hermionę. - To znaczy, nie mam pojęcia, od czego zacząć - powiedziałam, przewracając strony.

- Zacznij od eliksiru wyostrzającego rozum, słyszałam, że to jedna z pierwszych rzeczy, których uczymy się w tym roku - wyjaśniła Hermiona

- Co pownnam zrobić? - zapytała Ginny, chwytając poduszkę.

- W zeszłym roku nauczyliśmy się odtrutek na eliksirach - powiedziałam. Skinęła głową i otworzyła książkę. - Idę do łóżka - powiedziałam, zamykając książkę i wstając z kanapy.

- Dobranoc - powiedziała Hermiona. Weszłam po schodach do mojego dormitorium. Zobaczyłam trzy łóżka, jedno dla Hermiony, jedno dla Ginny i jedno dla mnie. Lorelei położyła się na moim kocu, wtulona w moje puszyste poduszki.

- Jesteś na mojej stronie - szepnęłam, podnosząc ją i przenosząc na koniec mojego łóżka. Włożyłam piżamę i położyłam się do łóżka. Lorelei wtuliła się w moje ramię. Kiedy zasnęłam, nie mogłam przestać myśleć o Draco. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego o nim myślę. To było jak magia. Może tak było.

---

hej! rozdział nie ma nawet 1000 słów, ale następne będą dłuższe ;)
piszcie co myślicie!

~K

Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz