31."Trudne rozmowy i niespodziewany gość"

7.9K 242 179
                                    

Rozdział dedykowany dla Goska80 za całe 22 komentarze ! Dziękuję! ❤

P.O.V Mia

Czuję ciepłą dłoń, która ląduje na moim policzku więc powolnie otwieram oczy i patrzę na kucającego przede mną Alex'a. Przez przygaszone światło nie widzę jego twarzy, ale niepokoi mnie kaptur zasłaniający znaczną część prawej strony.

-Co ty tu robisz ? - powoli podnoszę się z kolan Chrisa, a moje kości strzelają na wszelkie możliwe sposoby.

-Nie odzywałem się przez ten czas więc postanowiłem się pojawić – delikatna chrypka w jego głosie powoduje ciarki na moich rękach na co chłopak od razu zwraca uwagę. Zdejmuje swoją bluzę narzucając mi ją na ramiona, a ja zdaję sobie sprawę z tego dlaczego nie chciał mi się wcześniej pokazać.

-Pojawiłeś się tutaj w takim stanie – prycham – jesteś głupi czy kompletnie nienormalny ?

-Obie opcje wchodzą w grę ? - strzelam go w głowę, a potem sięgam dłonią do jego policzka i przekręcam żeby to lepiej obejrzeć – to tylko parę siniaków.

-Bez wyjaśnień się nie wywiniesz – grożę mu palcem – długo spałam ? - zerkam na zamyślonego Willa, który opiera się o ścianę.

-Będzie jakieś dwie godziny – zerka na zegarek – myślę, że powinnaś jechać do domu i się porządnie wyspać. Pewnie będziesz potrzebna w Stowarzyszeniu.

-Szczególnie, że za pół godziny będzie tutaj Tom więc ty też jedziesz na spanie – zerka na chłopaka, który potulnie kiwa głową – budź Harrisona, odwieziemy go do domu.

-Nie – oboje z Alex'em wbijamy zaskoczone spojrzenia w Willa – nie zajmujcie sobie już głowy, ja będę miał po drodze – potakuję głową po czym wstaję i razem z Alex'em wychodzimy z korytarza, a następnie ze szpitala.

Kiedy wsiadam do samochodu nie mogę zignorować tego dziwnego zapachu.

-Piłeś tutaj ? - zapinam pasy marszcząc nos.

-Iran rozlała spirytus kiedy odkażała mi ranę na brwi – odpala silnik po czym wyjeżdża z parkingu – ty chociaż zapytałaś, a nie od razu wyleciałaś z tekstem, że jestem nieodpowiedzialny i jeżdżę po pijaku – nieznacznie się krzywi.

-Nie możesz mieć za złe Willowi, że się martwi o Ciebie – widzę, że wywraca oczami – nie wywracaj tymi oczami, bo ci tak zostanie.

-I kto to mówi – prycha – jedziemy do ciebie czy do mnie ? - mimo poprzedniego dąsu to pytanie jest tak abstrakcyjne, że aż wybucham śmiechem – dobra teraz skumałem jak to zabrzmiało co nie zmienia postaci rzeczy, że wcale nie musiałaś o tym od razu myśleć.

-Do mnie – próbuję opanować śmiech – ty jakoś przeżyjesz bez kosmetyków.

-Ale za to u Ciebie jest jeszcze jeden dodatkowy lokator – rzeczywiście, do wyjazdu Chris pomieszkuje u mnie więc mogło by być niezręcznie– po prostu podjedziemy po twoje rzeczy – rzuca zmieniając pas – i każdy będzie zadowolony.

-Zawsze musi wyjść na twoje ? - lekko się uśmiecham na co chłopak szczerzy się patrząc przed siebie.

-Czasami daję ci wygrać – unosi jedną brew – już nie przesadzaj.

Kiedy tylko Alex zatrzymuje się pod moim blokiem zostawiam go i pędzę do mojego mieszkania. Zabieram kosmetyczkę, jakieś ciuchy do spania i na jutro po czym zerkam na spaghetti, które ugotowałam wcześniej i stwierdzając, że pewnie chłopak nic nie jadł pakuję większość do plastikowego pojemnika. Na odchodne podlewam jeszcze dwa ostatnie kwiatki na wymarciu, przypominam sobie o szczotce i dopiero kiedy ją odnajduję mogę wyjść z mieszkania. Wychodząc z klatki nie mogę oprzeć się widokowi, który mam przed sobą. Przystaję oglądając opierającego się o maskę samochodu Alex'a, który przez to, że stoi do mnie tyłem nie widzi mojego ogromnego uśmiechu i nie słyszy szybko bijącego serca. Zaciskam mocniej rękę na uszach torby żeby jej nie wypuścić po czym staję naprzeciwko niego i cholera chyba mam Déjà vu.

Be With Me ( W TRAKCIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz