P.O.V Thomas
Po wyjściu Mii z mojego gabinetu dokładnie sprawdzam zawartość mojej szafki z lekami. Wydaje mi się, że brakuje kilku tubek z maścią i słoiczka z lekami przeciwzakrzepowymi. Podchodzę do biurka i otwieram kluczykiem szufladę, w której powinna być lista. Zerkam na ostatni wpis z poprzedniej środy– paracetamol x1t Nathaniel Sheerwood. Reszta wpisów jest podpisana przeze mnie i nie ma tam żadnego z tych leków. Postanawiam od razu poinformować o tym Alex'a. Wyciągam telefon żeby do niego zadzwonić, ale nie mogę się dodzwonić, cały czas ma zajęte. Być może zabrałem to na szybko do walizki. Od razu idę to sprawdzić jednak w połowie drogi pojawia się jeden, dosyć kluczowy problem. Kompletnie nie wiem gdzie mam szukać klucza do busa. Na szczęście na mojej drodze staje Jarret , a to on prowadził.
-Jarret – chłopak odwraca się z pytającą miną – masz kluczyki do busa?
-Właśnie idę je oddać – wyjmuje kluczyki z czarnym breloczkiem – a co? Zostawiłeś coś w środku?
-Torbę – podaje mi je – dzięki.
-Iran będzie w nim sprzątać za jakieś 15 minut – zerka na zegarek – więc jak coś to oddaj je później jej. Bo ścignie i mnie i ciebie, a po dzisiejszej akcji lepiej jej nie wkurzać.
-Dosyć często widzę was razem – momentalnie uśmiech z jego twarzy znika – szybko się do ciebie przekonała.
-To źle?
-Nie – lekko się uśmiecham – po prostu nie spodziewałem się, że ona pierwsza tak szybko zapomni o tym co było kiedyś i przyjmie cię od razu.
-Może to zasługa mojego uroku osobistego – wraca stary Jarret – albo po prostu mnie nadal lubi ? Kto to wie – rzuca odchodząc w stronę kuchni. Zapewne znowu opróżni całą lodówkę chociaż dopiero rano Rosie ją uzupełniała. Jeżeli miałbym wskazać kogoś kto je z nas najwięcej to bezkompromisowo wskazał bym Jarreta. Nikt nie jest w stanie go przejeść chociaż kiedyś Will i Alex próbowali. Jak można się domyśleć niekoniecznie im to wyszło. Za to jeśli chodzi o picie Jarretowi wystarczy trzy piwa żeby się dobrze upić dlatego rzadko kiedy pije.
Schodzę do podziemia. Zawsze ten korytarz przyprawiał mnie o dreszcze, tyle razy prosiłem Alex'a żeby wymienił te mrugające żarówki, ale jego zawsze to tylko śmieszyło. Twierdził, że to tunel z amerykańskich horrorów i , że jeszcze kiedyś nagramy w nim jakiś film. Przykładam swój palec do czytnika i czekam aż ogromne drzwi się otworzą. Kiedy to następuje wchodzę na halę i wzrokiem szukam samochodu. Podchodzę do dwóch takich samych i po krótkim zastanowieniu naciskam pilota, który wskazuje mi tego busa, którego szukam. Od razu otwieram drzwi i wchodzę do środka. Pod łóżkiem polowym leży torba, której szukam więc od razu ją otwieram i dokładnie sprawdzam jej zawartość. Jestem tak pochłonięty, że nie zauważam czyjejś obecności.
-Czego szukasz? - podskakuję wystraszony przywalając ręką w łóżko.
-Jenjang*- odwracam się w stronę Diega – musisz się tak skradać? Gorzej niż jakaś inkwizycja.
-Sorry, nie chciałem cię przestraszyć – opiera się o wóz i zerka na to co robię – nie wiesz gdzie jest Alex? Szukałem go wszędzie, ale widzę, że nie ma jego samochodu.
-Nie wiem – nie wiem dlaczego kłamię, mam po prostu dziwne przeczucie, że tak trzeba. Wiem to dziwne, ale co ja mogę – od rady się z nim nie widziałem.
-Pojechałem zbyt ostro prawda? - pierwszy raz widzę żeby czegoś tak żałował – nie wiem co we mnie wstępuje. Nie chciałem żeby tak wyszło.
-Diego nie tłumacz się mnie tylko jemu -na prawdę chcę wyjaśnić swoją sprawę , a nie zajmować się problemami Diega. Nigdy jakoś specjalnie się nie przyjaźniliśmy, a teraz jak każdy nie rozumie jego zachowania to nagle postanawia zwierzać się mnie. Nie lubię czegoś takiego – szukania sobie fałszywych przyjaciół żeby się tylko im wyżalić na swojego prawdziwego przyjaciela.
CZYTASZ
Be With Me ( W TRAKCIE KOREKTY)
Romance-Więc po prostu ze mną bądź , na dobre i na złe - wzdycha - wiadomo, że będzie więcej złego, ale co to za relacja, w której nie ma ani grama adrenaliny? Trzecia część trylogii "Rough love" . Znajomość dwóch poprzednich części obowiązkowa!