P.O.V Mia
Sylwetka Iran znika za rogiem, a moje spojrzenie wędruje do nieobecnego przyjaciela. Musiało się stać coś pomiędzy nim, a Willem skoro chce się stąd jak najszybciej ewakuować i jak widać nie trzymają się go żarty, a ciągłe westchnienia. Mam wrażenie, że to dla niego bardzo drażliwa kwestia.
-Co się stało? - reaguje dopiero po kilku sekundach powolnie podnosząc głowę do góry i krzyżując ze mną swoje mętne spojrzenie.
-Hmm – wzdycha – nie chce mi się za bardzo o tym mówić jak na razie więc powiem ci tylko tyle, że Will zabujał się w siostrze Nate'a i teraz słodko gruchają sobie po kątach doprowadzając mnie do szału.
-Co ona tu robi?
-Proszę Cię Mia, pogadamy o tym jak dojdę do siebie okej? Najlepiej wieczorem – odbija się od ściany – pomogę ci się spakować i przy okazji będziesz patrzeć jak się staczam.
-Okej – stawiam kilka kroków do przodu po czym wyciągam ręce przed siebie rozkładając je na boki – chodź na tulaska, oboje tego potrzebujemy.
Jego ogromne ciało i moje drobne to zdecydowanie jeden ze słodszych widoków. Jednak w naszej sytuacji nie ma nic słodkiego. Oboje czujemy się zranieni i na dwa różne sposoby odrzuceni. I może to śmieszne, ale czuję się z tym dobrze. Mam kogoś kto czuje mój ból i to właśnie taka osoba jest w stanie mi pomóc przez to przejść.
-Jedziesz do domu ? - odrywam się od niego i rozglądam po parkingu.
-Tak, wezmę sobie taksówkę – lekko się do niego uśmiecham idąc w stronę samochodu Alex'a – zabiorę tylko plecak i lecę.
-Nie powiesz mu nic odnośnie swoich planów ? - kiwam przecząco głową.
-Zrobię to co radziła mi Iran – wzruszam ramionami – widzimy się wieczorem.
-Jedź bezpiecznie – uśmiecham się po czym zakładam plecak na ramię i wyjmuję telefon wystukując numer taxi.
Dopiero kiedy wchodzę do domu zaczynam odczuwać totalne wyczerpanie. Ten dzień zaczął się tak dobrze, a w chwili obecnej nie widzę szans na to żeby był chociaż znośny. Mam nie małe wrażenie, że spotka mnie dzisiaj jeszcze coś może nie tak złego, ale znowu też nie za dobrego. Od razu podchodzę do szafy i wyjmuję niewielką, czarną walizkę na kółkach, którą zanoszę do sypialni i stawiam obok łóżka. Zerkam na zegarek, który wskazuje kilka minut po 12:00 więc po krótkim namyśle zabieram portfel i idę do pobliskiego sklepiku kupić coś na późny obiad. Nie ma zbyt wielu ludzi więc na spokojnie przechodzę przez alejki szukając słodkiej papryki. Na moje nieszczęście kompletnie się zagapiam w rezultacie czego po kolejnym kroku do przodu uderzam czołem o coś twardego i lecę do tyłu. Rozszerzam oczy przygotowując się na upadek, który nie następuje. Za to do moich uszu dobiega bardzo dobrze znany śmiech nie kogo innego jak Parkera.
-Mia – stawia mnie do pionu – nie mogłem trafić lepiej – strzepuję jego rękę spoczywającą nadal na moich plecach po czym odsuwam się na bezpieczną odległość.
-Jace ? Co ty tu robisz ? - uśmiecham się mimowolnie widząc jego głupią twarz. Mimo, że od zakończenia nie minęło wiele to naprawdę zdążyłam za nim zatęsknić.
-Przecież moja babcia mieszka w bloku przy parku – przystawiam rękę do czoła przypominając sobie, że rzeczywiście tak jest – mam do niej wpaść wieczorem więc mówię, a wyjdę sobie wcześniej i zrobię jej zakupy.
-Dobrze się czuje? Nie ma kłopotów z nogą ? - kiedy jeszcze chodziliśmy ze sobą jego babcia dosyć często nas do siebie zapraszała. Pomagaliśmy uprzątnąć jej dom czy pomóc przy gotowaniu obiadu, ponieważ miała operację biodra i częściowo nie mogła chodzić.
CZYTASZ
Be With Me ( W TRAKCIE KOREKTY)
Romantizm-Więc po prostu ze mną bądź , na dobre i na złe - wzdycha - wiadomo, że będzie więcej złego, ale co to za relacja, w której nie ma ani grama adrenaliny? Trzecia część trylogii "Rough love" . Znajomość dwóch poprzednich części obowiązkowa!