Zerkam na brunetkę, która niczego nieświadoma pochłania kolejnego frytka. Tylko tak mogłem ją uciszyć. Im więcej gadała tym bardziej się stresowałem i w każdej chwili mogłem się wygadać. Szczególnie, że do mojego stresu dochodzi ekscytacja, której naprawdę nie potrafię powstrzymać.
-Tak właściwie to po co i gdzie jedziemy? - pytanie, na które wymyślałem tysiące odpowiedzi i nadal nie padło na żadną odpowiednią.
-Dowiesz się jak dojedziemy na miejsce - uśmiecham się ironicznie - kupiłaś już tą sukienkę na ślub Diega?
-Mam dwie na oku - wyciera palcem kącik ust - ale jeszcze wybieramy się z Iran na jakieś buszowanie po centrum. Może coś lepszego wpadnie nam w oczy no i kupimy co tam nam brakuje. Nie ubierzemy się przecież w eleganckie suknie na ślub na plaży.
-Pospiesz się, bo nie zdążę kupić muchy - wywracam oczami udając, że wcale, a wcale nie widzę jej zaskoczonego spojrzenia.
-Chcesz kupić muchę pod kolor mojej sukienki? - wbija we mnie uporczywe spojrzenie.
-To takie dziwne? - rzucam na nią krótkie spojrzenie - jeśli nie chcesz to nie muszę - wzruszam ramionami.
-Nie! - wykrzykuje - po prostu jestem trochę zaskoczona - stara się ukryć szeroki uśmiech oblizując palec z soli - to fajne z twojej strony.
-Bo ja w ogóle jestem fajny - puszczam jej oczko.
-Czekaj - zamyśla się - a jako drużba nie powinieneś mieć takiej samej muszki jak reszta?
-Nie ma żadnej reszty ani mnie - skręcam w prawo - Mike został jedynym drużbą. W końcu przyjaźnią się z Diegiem od zawsze.
-Wydawało mi się oczywistym, że to będziesz ty - upija łyk zimnego napoju. Doprawdy nie wiem jakim cudem ona potrafi nawet w środku zimy jeść lody i pić napoje z zatrważającą ilością lodu, czasem większą objętościowo niż sok, i nigdy nie jest z tego powodu chora.
-Diego mnie pytał czy nie będę mieć nic przeciwko - przyspieszam wymijając jakiś wleczący się samochód - ale nie widziałem powodu, dla którego miało by tak być. W końcu ja na swojego drużbę też nie wziąłbym jego tylko Nate'a, a najlepiej Iran.
-Iran jako drużba - zaczyna się śmiać - zapewne z nieziemską ochotą wzięła by tą fuchę na przekór Nate'owi. Już ją widzę w garniturze.
-Na razie niech skupi się na swoim świeżym, oficjalnym związku - zatrzymuję się na parkingu - no moja damo wyskakuj, mamy dużo do zrobienia.
Przez moment patrzy na mnie jak na wariata rozglądając się po ciągnącym się w nieskończoność wzgórzu porośniętym najróżniejszymi, kolorowymi kwiatkami. Ja w tym czasie wysiadam z samochodu okrążając go i otwierając bagażnik. Wyciągam dwa duże wiaderka w międzyczasie upewniając się, że pudełko z pierścionkiem bezpiecznie spoczywa w kieszeni mojej bluzy.
-Po co ci te wiaderka?
-Musimy nazbierać tych kwiatków - wskazuje brodą na wzgórze - do ustrojenia ołtarza. No nie patrz się tak tylko chodź, im szybciej się za to zabierzemy tym mniej czasu nam to zajmie - popycham jej plecy ręką kiedy zszokowana wgapia się to w falujące pod wpływem wiatru kwiatki to w dwa ogromne wiaderka. Podbije mi oko za te kłamstwa jak nic.
-To jakiś żart prawda? - krzyczy kiedy zostawiam ją w tyle - Alex! Powiedz, że to jakiś żart.
-Gdybym żartował to targał bym te wiadra na samą górę? - unoszę brew do góry widząc jak traci wszelką nadzieję - chodź, nie dąsaj się. Potem cię zniosę jak będziesz chciała.
CZYTASZ
Be With Me ( W TRAKCIE KOREKTY)
Roman d'amour-Więc po prostu ze mną bądź , na dobre i na złe - wzdycha - wiadomo, że będzie więcej złego, ale co to za relacja, w której nie ma ani grama adrenaliny? Trzecia część trylogii "Rough love" . Znajomość dwóch poprzednich części obowiązkowa!