P.O.V William
Jak zwykle mój sen przerywa jakaś rozróba na korytarzu. Wściekły do granic możliwości wypadam z pokoju i docieram do holu.
-Kurwa jebana mać utkacie w końcu pizde czy nie ? - Diego, Nate, Rosie i Ellie patrzą na mnie z ogromnym szokiem, ale nie robi to na mnie wrażenia. Mam prawo się wściec, bo każdy z tej czwórki zdaje sobie sprawę z tego, że ostatnimi czasy mam mało dni wolnych, w których mogę się wyspać choć w minimalnym stopniu – nie chcę być w waszej skórze jeżeli usłyszę choćby jeden malutki krzyk.
Odwracam się na pięcie i mimo że czuję, że ze snu już nici to i tak nie wyjdę z pokoju wcześniej niż o 10:00. Choćby od leżenia miały mnie boleć wszystkie kości to mam to w dupie, odpoczynek mi się należy, bo zapierdalam cały tydzień za każdego. Zdaje się jednak, że nikt z wyjątkiem Alex'a tego nie widzi. Dla każdego stało się oczywiste to, że codziennie kuchnia lśni czystością, wszystkie naczynia są czyste i rozłożone po szafkach, a lodówka nigdy nie jest pusta. Do tego haruje w tartaku i jeszcze na akcjach, które zleca mi Diego. Zaczynam mieć tego wszystkiego dość.
Trzaskam drzwiami i rzucam się na łóżko. Przez kolejne 10 minut próbuję jeszcze zasnąć, ale okazuje się, że to nie takie proste dlatego sięgam po telefon i przeglądam Instagrama. Nie ma na nim nic ciekawego dlatego po przejrzeniu Facebooka i poczty postanawiam się wykąpać. Jak zwykle w moim pokoju nie ma ręczników więc kradnę jeden z pokoju obok i idę się odprężyć. Co do mnie kompletnie nie podobne pod prysznicem spędzam jakieś pół godziny. Kolejne 20 minut zajmuje mi wysuszenie włosów i golenie. W mojej głowie rodzi się pomysł żeby pomajsterkować coś w magazynie dlatego ubieram stare bojówki i jakąś koszmarnie za dużą koszulkę od kompletu munduru. Jak zwykle nie mogę znaleźć drugiej skarpetki, ale tym razem muszę założyć nawet dwie inne, bo pójście do magazynu i robienie ładunków w klapkach jest kompletnie nieodpowiedzialne. Na szczęście znajduję drugą zieloną skarpetkę więc wsuwam nogi w adidasy i wkładając telefon do kieszeni wychodzę z pokoju. Na korytarzu panuje niespodziewana cisza, widać czasami jeszcze umiem być groźny. Skręcam do kuchni żeby zrobić sobie mocną kawę i coś do jedzenia. O tej porze zwykle nikogo tu nie ma więc dziwi mnie siedzący przy stole Nate. Od razu kiedy tylko pojawiam się w futrynie podrywa się jakby wystraszony niemal wywracając krzesełko.
-Wszystko okej ? - jego mina nie wróży żadnych dobrych wieści.
-Nie wiem co mam robić Will – załamuje ręce – byliśmy z Rosie u lekarza.
-Powiedział coś złego? - siadam obok niego i próbuję jakoś złapać z nim kontakt wzrokowy. Bardzo ucieszyłem się na wieść o ciąży Rosie, zawsze wydawało mi się, że ktoś o tak dobrym sercu zasługuje na taki cud jak dziecko. Oboje z Nate'm zresztą bardzo go pragnęli więc jeżeli odpukać było by coś nie tak to naprawdę mogli by się załamać.
-Powiedział, że nie jest pewny czy dziecko dobrze się rozwija – Nate'owi łamie się głos – tak jakby rozwija się zbyt wolno. Jutro mamy jechać na jakieś badania, które to potwierdzą albo wykluczą, a Diego robi problemy. Nie chce mnie puścić z Rosie, rozumiesz ?
-Dlaczego nie chce cię puścić?
-Twierdzi, że nie będzie wystarczającej ilości osób w domu – wywracam oczami – przecież będzie Tom, Jarret, Ellie, Alex, Iran, Diego, Oliver. Nie było by nas i Ciebie, trzy pieprzone osoby na 8. Pojebało go do reszty.
-Pogadam z nim – poklepuje go po plecach – a ty się tak nie martw, wszystko będzie dobrze. Wasza dzidzia będzie zdrowa i silna tak jak jej rodzice.
-Dzięki stary – uśmiecha się – chyba bym się załamał gdybym z kimś o tym nie pogadał.
-Czyli Alex'a już nie ma – wstaję i podchodzę do czajnika żeby go włączyć – wiesz gdzie pojechał?
CZYTASZ
Be With Me ( W TRAKCIE KOREKTY)
Romance-Więc po prostu ze mną bądź , na dobre i na złe - wzdycha - wiadomo, że będzie więcej złego, ale co to za relacja, w której nie ma ani grama adrenaliny? Trzecia część trylogii "Rough love" . Znajomość dwóch poprzednich części obowiązkowa!