6."Już raz strzeliłem ci w pysk, tęsknisz za tym ?"

8.8K 286 30
                                    

P.O.V Alex 

W kuchni znajduję Oliviera. Nie jest to osoba, którą chciałem teraz spotkać, ale to on tutaj siedzi więc zabiorę to czego potrzebuję i po prostu wyjdę. Zignoruje go najlepiej jak potrafię.

-Wywaliłeś mnie już na zbity pysk prawda – zatrzymuje rękę. No i miej tutaj ambitne plany.

-Sam jesteś sobie winien – wyciągam białe pudełko i przelatuje wzrokiem po opakowaniach – nie kazałem ci nas zdradzić. 

-Ile dostanę? - wyjmuję opakowanie z lekami przeciwbólowymi po czym odwracam się w jego stronę i zerkam na jego twarz. 

-Diego wnioskował o dożywocie – odkładam pudełko na miejsce po czym podchodzę do lodówki i ją otwieram – ja o pozbawienie cię wszelkich udziałów. 

-Nie wierzę, że wnioskowałeś tylko o to – prycha co mnie rozwściecza. 

-Już raz strzeliłem ci w pysk, tęsknisz za tym ? - mrużę oczy – z wielką chęcią zrobię to drugi raz, ale widzisz teraz sprawa wyglądała by tak, że nikt nie byłby w stanie mnie powstrzymać. Tak bardzo znudziło ci się życie, że sam pchasz mi się pod nogi? 

-Wiem, że cie zdradziłem...

-Dwukrotnie warto zaznaczyć – przerywam mu wyjmując butelkę wody i karton soku mangowego. 

-Tak wiem – podnosi głos, ale kiedy zjeżdżam go spojrzeniem od razu schodzi z tonu – ale chciałbym naprawić to wszystko. 

-Nie przyszło ci do głowy, że pewnych rzeczy nie da się naprawić ? - upijam łyk soku nie dbając o to, że piję z gwinta – zawiodłeś nas wszystkich ze zdwojoną siłą. Już nie pamiętasz jak okazało się, że Jarret nas niby zdradził? Zarzekałeś się na wszystkie bóstwa, że nigdy czegoś podobnego nie zrobisz. Sam wpisałeś nawet do kodeksu punkt mówiący o tym, że każdemu kto nas zdradzi mamy przestrzelić kolano albo odciąć rękę, którą podpisał papiery. Nie uważasz, że i tak postąpiliśmy wobec ciebie w chuj łagodnie? 

-Doceniam to...

-Nie, nie doceniasz – ciskam karton na blat – gdybyś doceniał nie zacząłbyś tej bezsensownej gadki, która chyba ma mnie tylko sprowokować. Zbieraj swoje graty i wynoś się stąd. Jeżeli jutro jeszcze tutaj będziesz... 

-Co tutaj robicie? - zerkam na bladego Jarreta i dosłownie wywracam oczami równocześnie śmiejąc się z ironią, jeszcze tego tu brakowało. Chyba go wywołałem myślami.

-Oliver właśnie się żegnał – sięgam po ścierkę i próbuję wytrzeć sok, który rozlał się przez niedokręconą zakrętkę. No jeszcze straciłem pół mojego ulubionego soku przez niego, by to chuj wziął.  

-I z tego powodu zrobiłeś fontannę z soku? Chyba mnie wpuszczasz w maliny – podchodzi do blatu i zerka przez moje ramię – a raczej w mango. 

-Nie mam nastroju na twoje zaczepki – mruczę pod nosem po czym rzucam ścierkę do zlewu i chcę wyjść z kuchni. W chwili obecnej i jeden i drugi jakoś nie za bardzo mi pasuje. Jednemu przypierdolił bym za zdradę, a drugiemu za ucieczkę.

-Spokojnie rozkapryszona panienko – wywraca oczami – Diego chciał porozmawiać z Olivierem więc przyszedłem tutaj żeby was o tym poinformować. 

-Chciał gadać z nim – unoszę brodę wskazując chłopaka – a nie ze mną. 

-Z tobą też tłuku – unoszę jedną brew, jeszcze jedno przezwisko i skopię mu dupsko. Dopiero co wrócił, a już czuje się jakby kompletnie nic się nie stało i było po staremu  – jutro o 8:00 w jego gabinecie. Jasne? 

Be With Me ( W TRAKCIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz