3."Ten widok łamie serce"

8.2K 270 30
                                    

P.O.V Jarret

Dostrzegam ją w słabej poświacie lampy. Już po krokach mogę śmiało stwierdzić, że coś jest nie tak. Do tego Iran nigdy nie wracała z pistoletem w dłoni. Zerkam na jej niewzruszoną twarz i już wiem - zabiła ją. Kiedy łączymy spojrzenia kiwa mi głową i podaje ulepiony w krwi pistolet. Wiem, że teraz potrzebuje mocnego ramienia, ale równocześnie wiem też to , że nie chce okazywać żadnej słabości przy wszystkich. Dlatego kiedy każdy zasypuje ją pytaniami o to jak się czuje i co się stało ja po prostu otwieram drzwi i czekam aż wsiądzie. Co do jednego mam pewność, kto jak kto, ale Mia nie będzie zadawać jej zbędnych pytań. Sama jest poszkodowana więc skupi się na sobie.
- Ja poprowadzę - lekko się do niej uśmiecham po czym czekam aż zajmie miejsce obok Iran i przechodzę z drugiej strony. Dawno siedziałem za kółkiem , ale w obecnej sytuacji nie ma nikogo kto byłby w stanie poprowadzić. Alex jest w jakimś dziwnym szoku , Rosie razem z Tomem i Diegiem ratują Nicka , Alan pomaga Olivierowi , który ma rozwalony nos i brew , a Nate próbuje jakoś dotrzeć do Alex'a.
- Jarret nie mamy czasu , musisz jechać ile tylko fabryka dała. Mamy niecałe 10 minut - rzuca Tom zasuwając drzwi. Upewniam się że moje towarzyszki mają zapięte pasy po czym odpalam silnik i wyjeżdżam z drogi. Nie prowadzę tak dobrze jak Mia, ale zdecydowanie lepiej niż gdyby prowadziła z tym wykręconym ramieniem. Licznik wskazuje 130km/h kiedy monitor do którego podpięty jest Nick'a zaczyna wariować. Serce dosłownie chce mi wyjść z piersi kiedy zmieniam bieg i z prędkością 200km/h przecinam drogę jadącej ciężarówce.
Kiedy znajdujemy się pod szpitalem niemal dziękuję Bogu, w którego nie wierzę , że jakoś przeżyliśmy wszyscy.
-Ja z nim idę - mówi Tom zerkając na każdego.
- Ogarnę Ellie i niedługo przyjedziemy – odpowiada mu Diego po czym kiwa na Alana żeby pomógł Tomowi wynieść nieprzytomnego chłopaka. 

Odjeżdżamy dopiero wtedy kiedy Alan wraca i mówi, że przyjęli ich od razu. Tym razem jadę w miarę spokojnie chociaż mam ochotę docisnąć gaz do końca i być już w Stowarzyszeniu. Gdyby nie ta cała akcja z Nickiem siedział bym już obok Iran i opowiadał jej jakieś durne rzeczy żeby mogła wściec się na mnie i potem wyładować. Z tego co pamiętam tylko to na nią działało. 

15 MINUT PÓŹNIEJ: 

Ledwie zaciągam ręczny, a Iran już wyskakuje z busa i pędzi w stronę wejścia. Gaszę silnik po czym wyciągam kluczyki i pomagam Mii wysiąść. Mam wrażenie, że zaraz upadnie więc chwytam jej bok i prowadzę do Magazynu. Niemal przed samym wejściem wpadamy na rozgorączkowaną Ellie. 

-Gdzie jest Nick ? - jej przestraszony wzrok powoduje, że sam zaczynam się denerwować, nigdy nie lubiłem przekazywać złych wiadomości , zresztą kto w ogóle to lubi? Chyba jakiś psychol albo sadysta. 

-Diego – wydusza z siebie Mia po czym syczy i chwieje się. Tom powinien być tutaj, a nie w szpitalu. 

Ellie przepycha mnie , a potem biegnie do Diega i niemal wpada w jego ramiona. Cieszę się, że nie mam rodzeństwa ani rodziny, która musiała by drżeć z niepokoju o moje życie. Chyba łatwiej jest zostać zawodowym zabójcą bez tego. Tylko czy jest się wtedy szczęśliwym? 

Pomagam Mii usiąść na kanapie. Nie podoba mi się jej blada twarz i ta niemal wszędzie zaschnięta krew, trzeba będzie to opatrzyć. Z korytarza wyłania się Marta i Melanie więc mogę zostawić ją na chwilę z nimi. 

-Mal przypilnuj jej okej ? Marta pójdziesz po apteczkę ? - obie kiwają głowami dlatego wychodzę na zewnątrz i szukam wzrokiem Alex'a. Na szczęście pali niedaleko busa więc przyspieszam kroku i staję przed nim. 

-Musisz ściągnąć tu Toma – powolnie zerka na mnie , chyba jeszcze do końca do siebie nie doszedł – z Mią – od razu dyga i jakby wraca do żywych – nie jest dobrze. Jest jakoś dziwnie blada no i to ramię nie daje jej spokoju. 

-Wysłałem już po niego Nate'a – odchrząkuje – gdzie ona jest ? 

-W salonie na kanapie, Mal ją pilnuje – potakuje głową po czym rzuca na wpół wypalonego peta na żwir i idzie w stronę Magazynu. Dopiero wtedy przypominam sobie o Iran. 

-Kurwa jebana mać ! - wyprzedzam go i biegiem wpadam do Magazynu. Kompletnie nie wiem gdzie jej szukać więc zaczynam od pokoju, w którym jej nie ma. Potem sprawdzam łazienkę aż w końcu uświadamiam sobie, że jedyne miejsce, do którego mogła teraz iść to siłownia. Zdyszany wbiegam z korytarza i zbiegam schodami na dół. Kiedy wpadam do siłowni Iran bezlitośnie pierze w worek bokserski, który w całości jest umazany jej krwią. Od razu podbiegam do niej i sięgam za ręce równocześnie odsuwając ją od niego. Najpierw szarpie się we wszystkie strony i naprawdę ciężko jest mi ją utrzymać w rezultacie czego dostaję pięścią w szczękę , ale w końcu opada z sił i zsuwa się na kolana. Pierwszy raz słyszę żeby Iran wyła, nie płakała, a wyła z bólu. Kucam po czym delikatnie kładę rękę na jej ramieniu. Nie jestem pewien jak może na to zareagować dlatego zaczynam powolnie. Jednak ona jak zwykle mnie zaskakuje – odwraca się od razu i wtula w mój tors. W ostatnim momencie przytrzymuje się ręką żeby nie upaść. Siadam po czym rozkładam nogi i wsuwam ją pomiędzy nie. Iran zachowuje się jak marionetka, w tym momencie mogę zrobić z nią wszystko, a ona nie będzie miała żadnego „ale”. To tak bardzo do niej nie podobne. 

Odruchowo zaczynam gładzić jej włosy i muszę przyznać, że są wyjątkowo delikatne. Przyciskam ją mocniej do siebie czując, że drży z zimna. 

-Iran – kompletnie nie reaguje – skarbie... - ciaśniej wtula się w moje ramiona równocześnie obejmując nogami mój pas. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji z dziewczyną więc można powiedzieć, że sam jestem lekko zdezorientowany. Tak, wielki kobieciarz Turner nigdy nie był w tak uczuciowej sytuacji. 

Powoli podnoszę się wsuwając ręce pod tyłek dziewczyny. Mocniej zaciska nogi na moich biodrach więc mam pewność, że nigdzie nie upadnie. Wychodzę z siłowni i upewniając się, że nikt nas nie zobaczy niemal biegiem wpadam do korytarza obok zejścia. Jestem 100% pewny, że Iran nie chciałaby żeby ktokolwiek widział ją w takim stanie – ja też nie. Lubię jej niezmienną od lat , niewzruszoną postawę i myślę, że to dzięki niej ma tak wielkie poważanie. Łokciem otwieram drzwi , a zamykam je szybkim kopniakiem. Następnie siadam na łóżku i delikatnie odsuwam się od Iran. 

-Hej skarbie – chwytam jej twarz w dłonie po czym nie wiem dlaczego całuję w czoło, co się ze mną do cholery dzieje ?! - połóż się okej? 

-Nie – mocniej zaciska rękę na mojej koszulce – nie..

-Położę się z tobą hmm ? – co ty debilu robisz?! - będę tutaj tyle ile będziesz chciała. 

-Mhmm- odrywa się ode mnie po czym zerka na siebie i wzdycha – możesz się chociaż odwrócić żebym mogła się z tego przebrać? 

-Jak chcesz – odwracam się tyłem i niemal parskam śmiechem kiedy dostrzegam ogromne lustro, które wisi na ścianie. Widzę w nim dokładnie to co robi dziewczyna i muszę przyznać, że robi mi się niebywale gorąco kiedy dostrzegam jej prawie nagie plecy. Uświadamiam sobie też to, że bezkarnie dotykałem jej niezwykle krągłego tyłka, ty chory pojebie...  Odchrząkuje i chociaż staram się nie patrzeć w to pieprzone lusterko to i tak nie mogę oderwać wzroku od dwóch dołeczków w dole jej pleców. Mam ochotę dotknąć każdego zagłębienia w tym co widzę, ale jedynie mogę o tym pomarzyć. Iran jest dla mnie po prostu niedostępna i nic tego nie zmieni. 

Żeby was nie zawieść rozdział wlatuje teraz 🤗 wiem, że jest strasznie krótki, ale ledwie znalazłam chwilę żeby go dodać (nawał pracy). Także miłego weekendu i duużej ilości odpoczynku ! ❤️
Prześlijcie mi trochę pozytywnej energii w komentarzach !
Całuję 💋~ Buntowniczka

Be With Me ( W TRAKCIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz