Frame 37

841 86 13
                                    

Belfast, Irlandia Północna.
Listopad, 2020 r. 

- Proszę, powiedź coś Cole...- siedzieliśmy na kanapie w jego apartamencie, a ja wyznałam mu wszystko to co powinnam była powiedzieć dwa dni wcześniej. Foster nic nie mówił, patrzył na mnie. Ciężko mi było cokolwiek wywnioskować, ale jednego byłam pewna. Cole nie był zadowolony.

- Odebrało Ci rozum?! Kompletnie oszalałaś!- huknął Cole. Poderwał się z sofy i stanął na środku pokoju- Miałem Cię za odpowiedzialną kobietę Liz, a Ty zachowałaś się jak gówniara! Jak można było być tak lekkomyślną?! Co Ty sobie myślałaś?! Odpowiedź!

- Uspokój się Cole, nie krzycz na mnie! Chciałam i chcę jak najlepiej dla Ciebie i Masona. Robiłam wszystko, żebyście mieli komfort gry. Przecież mnie znasz i wiesz, że nigdy nie zrobiłabym nic przeciwko Tobie.

- Zastanów się nad tym co robisz i co mówisz. Mogło się stać coś Twojej mamie albo Tobie. Nie wspominając już o Masonie. Zachowałaś się tak, jakbyś mi nie ufała.

- Dobrze wiesz, że to wierutna bzdura!- odwarknęłam zniecierpliwiona- Nikomu nie ufam bardziej niż Tobie. Znasz wszystkie moje sekrety i tajemnice. Zwierzam Ci się ze wszystkiego, a Ty mówisz, że Ci nie ufam?! Za moment wybuchnie afera, bo policja zacznie wszystkich przesłuchiwać, a to przez moje zgłoszenie. Trud tylu osób może iść na marne.

- Nie patrz na to w ten sposób- uzupełnił stanowczym głosem Cole- Bandyci grożą Twojej rodzinie, a Ty przejmujesz się turniejem i meczami. Przecież to jest kompletnie bez sensu. Nie możesz być taka nie odpowiedzialna Liz- mówił już spokojniej. Podeszłam bliżej do niego- Snooker jest ważny, ale rodzina i najbliżsi powinni był na pierwszym miejscu. Zrozum, że jakby coś Ci się stało, to dostałbym szału. Nie wyobrażam sobie tego zajączku.

- Kocham Cię Cole- zupełnie nie kontrolowane wyznanie wyrwało mi się z ust. Foster popatrzył na mnie. Po raz kolejny tamtego dnia nie wiedziałam jak się mam zachować.

- Cieszę się, że w końcu to powiedziałaś skarbie. Długo na to czekałem. Ja też Cię kocham Lizzy, od sześciu lat.

- Od sześciu lat? Zakochałeś się we mnie jeszcze w Grecji?

- Mogę powiedzieć, że od pierwszego wejrzenia. Nigdy nie przestałem- Cole pocałował wierzch mojej dłoni. Wydawało mi się, że wyrosły mi skrzydła i zacznę latać.

- Dlaczego nie walczyłeś o mnie? Straciliśmy sześć lat- przytuliłam się do niego.

- Nie ważne skarbie. Najistotniejsze jest to, ile jest przed nami i jakie one będą.

- To są oświadczyny?- zaśmiałam się. To był żart.

- Nie mam pierścionka i jeszcze się nie rozwiodłem, ale możesz to potraktować jako wstępne zaręczyny. Chcę się z Tobą ożenić Lizette Clark- miałam wrażenie, że śnię. Cole Foster oświadczył mi się i zapewnił o swojej miłości. Idąc z nim na rozmowę, spodziewałam się kłótni wyrzutów, a nie oświadczyn- Zostaniesz moją żoną, Lizette?

- Bez najmniejszych wątpliwości- pisnęłam szczęśliwa- Powiedziałabym, że mogę wziąć ślub nawet dzisiaj, ale najpierw musisz dostać rozwód.

- Zrobię to najszybciej jak tylko będę mógł zajączku. Teraz musimy uczcić nasze zaręczyny.

              Wiedziałam co miał na myśli, a mój protest nie wchodził w grę. Uwielbiałam seks z Fosterem, był niesamowity. Za każdym razem odczuwałam morze przyjemności, a sposób w jaki mnie pieścił był idealny. Cole mógł uchodzić za mistrza w sprawach łóżkowych i nikt inny nie mógł się z nim równać. Czasem zastanawiałam się jak mogłam lubić seks z Longiem. Z perspektywy czasu śmiało twierdziłam, że wszystko było najwyżej letnie. Wtedy to widziałam.

Pot blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz