Frame 18

961 97 20
                                    

Crawley, Anglia.
Październik, 2020 r.

- Miałem go na wyciągnięcie ręki- Mason kręcił głową. Mój brat nie mógł sobie podarować błędu z ostatniego frejma- Co za frajerski błąd.

- Jesteś młody i miałeś prawo zrobić taki błąd. Zawodnicy z większym stażem i na wyższych miejscach robią gorsze błędy- mówił Barry. Siedzieliśmy w barze. Piliśmy whisky, a młody wodę. 

- Wiem, ale miałem wygraną na wyciągnięcie ręki. Taka okazja rzadko się zdarza. 

- Mason, Cole mógłby być Twoim ojcem- włączyłam się do rozmowy- Kiedy Ty się rodziłeś on od dawna grał w snookera. Będziesz miał wiele okazji na wygrywanie meczy.

- Pokazałeś się z najlepszej strony- dodała Falon- Wszyscy będą o Tobie mówili.

- Przepraszam, czy mogę prosić Masona o wywiad?- obok stolika stanął dziennikarz pracujący dla największej sportowej gazety na wyspach.

- O wywiad?- Mas otworzył szeroko oczy i popatrzył spanikowany na mnie. Pokiwałam głową.

- Pierwszy wywiad?- zaśmiał się Grant Rink.

- Tak, na szczęście nie będzie to wywiad na żywo- dodał brat. Wstał z krzesełka i poszedł za dziennikarzem. Patrzyłam w ich kierunku. 

- Wyrośnie z niego bestia medialna- Barry zawsze miał trafne porównania.

- Młody napędził strachu staremu mistrzowi- do stolika podszedł Paul Dalton. Miałam okazję, żeby mu powiedzieć co myślałam o jego plotkarstwie.

- Możemy porozmawiać na osobności?- Dalton popatrzył na mnie z rezerwą. Pokiwał głową. Wstałam z krzesła- Chodźmy do lobby.

- Jasne- Paul wskazał kierunek drogi. Szybkim krokiem zmierzałam do hallu.

- Dlaczego plotkujesz na mój temat z obcymi osobami?- zapytałam spokojnie- Słyszałam rozmowę Joyce'a i Terrego. 

- To była luźna rozmowa. Rozmawiałem z nim przy drinku. Pytał się o młodego. Nie miałem złych intencji- mówił Paul.

- Okej, a dlaczego powiedziałeś, że jestem niedostępna?

- Joyce lubi czasem dodać coś od siebie. Mówiłem, że jesteś niedostępna, bo byłaś z Longiem.

- Lubię Cię Paul, ale proszę nie rozmawiaj na mój temat. Czuję się niezręcznie- taka była prawda. Nie lubiłam, kiedy ktoś stawiał mnie na pierwszej pozycji.

- Posłuchaj Liz- Dalton zbliżył się do mnie- Twój brat pokazał na co go stać, udziela wywiadów, wszyscy o niego pytają. Jesteś jego opiekunem, więc się nie dziw, że ludzie są ciekawi. Za każdym razem, kiedy Mason będzie coś wygrywał, będą pytać o Ciebie. Jesteście dziećmi byłego Mistrza świata, dlatego budzicie zainteresowanie.

- Źle się z tym czuję.

- Musisz przywyknąć. Z czasem się przyzwyczaisz. Będziesz w centrum uwagi.

- Nie rozumiem- Dalton coś insynuował.

- Mason będzie Mistrzem świata- za moimi plecami rozbrzmiał głos Fostera. Przełknęłam ślinę nerwowo. Postanowiłam się nie denerwować. 

- Mam taką nadzieję, ma ku temu zadatki- uśmiechnęłam się- Brakuje mu kilku elementów.

- Dzisiaj był blisko. Bez żadnej kurtuazji muszę przyznać, że miałem problemy z jego grą.

- Taki miał plan. Chciał Cię zaskoczyć.

- Udało się- mogłam się założyć, że Cole lekko się uśmiechnął. 

- Idę do Barrego i Falon- oznajmiał Dalton i zostawił mnie samą z Fosterem.

- King będzie go trenował?- zapytał.

- Nie mamy innej opcji- westchnęłam. Lubiłam z nim rozmawiać, ale cały czas czułam się niekomfortowo- Powrót pod skrzydła ojca nie wchodzi w rachubę, a opcja z Garym zdecydowanie odpada.

- Mason powinien mieć spokój i komfort treningów. Jest młody i musi czuć wsparcie.

- To prawda. Dlatego nie chcemy wrócić do ojca. Tata jest...- nie zdążyłam dokończyć.

- Wybacz Liz, ale uważam, że Twój ojciec nie nadaje się na trenera- Cole wydawał się mówić poważnie- Wiemy, że jest dość apodyktyczny.

- Nie odkryłeś nic nowego.

- Barry będzie świetnym trenerem.

- Też tak uważam- kiwnęłam głową- Nie chciałabym zabierać Ci czasu. Na pewno chcesz spędzić czas z córeczką. 

- Widziałaś Iris?- Cole był zaskoczony.

- Dzisiaj ją widziałam. Były z Jill na Twoim meczu.

- Rozumiem. Liz, możemy się spotkać na osobności?

- Na osobności?- powtórzyłam ostatnie dwa słowa. Czułam do czego zmierzał. Nie było mi to na rękę- To nie jest najlepszy pomysł, Cole. Rozmawialiśmy o tym. 

- Nie będę więcej nalegał. Do widzenia- Foster kiwnął głową i wyszedł z hotelu. Poczułam się dziwnie. Jakaś część mnie chciała, żeby ze mną został. Pokręciłam głową i wróciłam do siedzących w barze znajomych.

              Kolejne dni wyglądały tak samo. Jeździliśmy oglądać mecze na hali, a ja zaczynałam projektowanie apartamentu. Wymieniłam z klientem maile, w których podawał mi swoje preferencje, a ja proponowałam wstępne rozwiązania. Ku mojemu zaskoczeniu moje pomysły zyskiwały jego akceptację. Praktycznie każda moja propozycja podobała mu się. Byłam zadowolona, że wszystko szło jak z płatka. Nanosiłam zmiany na projekt, otrzymując co raz to bardziej kompletny obraz apartamentu. 

            W niedzielny poranek byliśmy gotowi na pierwszą sesję meczu finałowego. W ostatnim meczu miał się zmierzyć Cole i Mark Joyce. Faworyt był tylko jeden, przynajmniej w moim wyobrażeniu, ale pozostali z mojej grupy, także kibicowali Fosterowi. 

-------------------------

Nuda, krótko przepraszam. Część przejściowa książki i takie ciężko się piszą... W ramach rekompensaty dodam kolejny rozdział maksymalnie do dwóch dni. 

Pot blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz