Frame 38

827 84 9
                                    

Londyn, Anglia.
Listopad, 2020 r. 

- Muszę jechać do mamy. Chcę zobaczyć jak się czuje- powiedziałam do Foster, kiedy wychodziliśmy z lotniska. Kilkanaście minut wcześniej wylądowaliśmy w Londynie.

- Zostawicie sobie walizki u mnie i możemy pójść wszyscy razem- zaproponował Cole. 

- Kiedy chcesz się wprowadzić?- zapytał Mason. Remont w apartamencie była na ukończeniu, zostało tylko kupno wyposażenia i montaż oświetlenia. 

- Nie myślałem o tym, bo są kolejne turnieje, ale w takim wypadku będę musiał to zaplanować. 

- Szef przekazał do mediów, że do wyjaśnienia tej sprawy, turnieje są przeniesione na inne terminy- dodał mój brat.

- To dobre rozwiązanie- potwierdziłam. Do momentu zatrzymania wszystkich winnych każdy turniej byłby podejrzany o nieuczciwość. 

               Wsiedliśmy do taksówki, zamawiając kurs do mieszkania, które wynajmował Foster. W czasie jazdy wymieniałam wiadomości z Falon, komunikując jej, że pojawimy się w apartamencie. Mogłam odetchnąć z ulgą, że miały ochronę i nic złego się nie wydarzyło. 

            Pół godziny później byliśmy pod mieszkaniem, które wynajmował Cole. Zapłaciliśmy za kurs i zabraliśmy nasze bagaże. Mieliśmy w planie zostawić walizki i iść pieszo do apartamentowca.

- Pojedziesz do Iris?- zapytałam Fostera, kiedy wyszliśmy z mieszkania. 

- Jeżeli będę mógł, to wybiorę się w czwartek rano. Tęsknię za nią- odpowiedział Cole. Wiedziałam, że to nie była najlepsza chwila na takie rozmowy, ale musiałam zadać mu dwa pytania.

- Myślałeś nad tym w jaki sposób rozwiążesz sprawę spotkań z małą?

- Nie mam pomysłu. Chciałbym zabierać ją do siebie na dłuższy okres, ale Iris chodzi do przedszkola. Nie mogę tego zrobić.

- Rozłąka z dzieckiem będzie najtrudniejsza dla Ciebie- włączył się mój brat.

- Tak. Iris to jest moje oczko w głowie, nie potrafiłbym bez niej żyć- westchnął Cole. Czułam, że bardzo za nią tęsknił. 

- Znajdziemy dobre rozwiązanie- pocieszałam go, chociaż sama w to nie wierzyłam. Ciężko było pogodzić jego tryb życia z odwiedzinami dziecka i bycia dobrym rodzicem.

             Kilka minut później byliśmy pod budynkiem. Podeszliśmy do dyżurki ochrony, po czym zostaliśmy wpuszczeni do środka. Po wejściu do windy wcisnęłam kod dostępu, a dźwig ruszył. Nie mogłam się doczekać spotkania z mamą i Falon.

- Czekałyśmy na Was- powiedziała Green, kiedy wysiedliśmy z windy. Stała w drzwiach od apartamentu, uśmiechając się do nas- Michaela ciągle o was pyta.

- Green!- pisnęłam, rzucając się jej w ramiona. Mocno uścisnęłam przyjaciółkę- Nawet nie wiesz jak się cieszę.

- Cześć Falon- dodał mój brat. Bez żadnych czułości wszedł do środka- Mamo!

- Cześć synku!- po chwili zobaczyłam mamę. Stała na środku salonu, uśmiechając się do niego- Lizzy!

- Mamusiu!- podeszłam do niej. Miałam łzy w oczach. Mocno ją objęłam. Czułam ogromną ulgę, że nic jej nie było.

- Już dobrze skarbie, wszystko jest w porządku- mówiła mama- Panie Foster, miło Pana widzieć.

- Umawialiśmy się, że mówimy sobie po imieniu- uśmiechnął się Cole. Podszedł do nas i pocałował dłoń mojej mamy- Też się cieszę, że możemy się spotkać. 

Pot blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz