Frame 5

1.1K 99 8
                                    

Londyn, Anglia.
Wrzesień 2020 r.

                Późnym wieczorem wróciliśmy do domu. Miałam dość całego dnia. Kolejna kłótnia z ojcem, masa roboty i telefon od Falon. Przyjaciółka postanowiła otworzyć swoje biuro i zaproponowała mi spółkę. Marzyłam o takiej pracy, ale nie potrafiłam zostawić ojca samego z klubem. Było mi ciężko. Czułam, że zaczynam się dusić.

- Zrobisz kolację Liz?- Gary usiadł na dużej sofie w salonie. Przez dwie godziny trenował z moim bratem.

- Zrobię- byłam zmęczona, nawet bardziej niż on. Cały dzień siedziałam w klubie- Mam ochotę na owsiankę z sokiem malinowym. 

- Owsiankę? Żartujesz sobie? Zrób tosty z szynką i serem. Owsianka...- zaśmiał się Gary. Pokręciłam głową i oparłam się o blat. Gdzie podział się facet, w którym się zakochałam?- pomyślałam.

            Przygotowałam składniki na swoją owsiankę i postawiłam mleko na płycie. Zabrałam się za szykowanie tostów. Szybko włożyłam je do piekarnika, a ciepłe mleko zalałam do płatków. Całość polałam sokiem malinowym. Usiadłam przy wyspie i zaczęłam powoli jeść. W międzyczasie tosty były gotowe. Wyciągnęłam je z piekarnika i położyłam na talerz obok postawiłam keczup.

- Tosty są już gotowe- powiedziałam w stronę mojego faceta. Gary siedział na sofie i przeglądał coś w telefonie- Słyszysz mnie? Za moment wystygną i ser nie będzie taki jak lubisz. 

- Możesz mi przynieść?- rzucił znad ekranu telefonu, nie odrywając od niego wzroku. Nie lubiłam kiedy tak się zachowywał i zawsze mu o tym mówiłam.

- Nie jestem Twoją służącą Gary i nie będę Ci usługiwała, kiedy Ty nawet nie raczysz na mnie spojrzeć. Idę na górę, a Ty rób sobie co chcesz- wstałam i zabrałam ze sobą kolację. Skierowałam się w stronę schodów i weszłam na piętro. Od razu poszłam o gabinetu i usiadłam za biurkiem. 

           Było kilkanaście minut przez dwudziestą drugą. Wiedziałam, że Falon jeszcze nie śpi. Potrzebowałam z nią porozmawiać. Odblokowałam telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki.

- Nie śpisz jeszcze?- zapytała na powitanie Falon.

- Najchętniej upiłabym się i spała przez kolejny tydzień- odpowiedziałam jej- Mam dość.

- Co się stało? Wcześniej jak dzwoniłam, to nie chciałaś nic powiedzieć.

- Wszystko jest nie tak Green.

- Zbieraj swoje fanty i przyjeżdżaj do mnie. Mam zapas wina- rzuciła Falon. Mieszkała dziesięć minut jazdy autem od domu Gar'ego, nie daleko od klubu- O której godzinie musisz być w klubie?

- Ojciec jest tam od samego rana. Nic się nie stanie, jak jutro przyjdę później. Zbieram się, będę za dwadzieścia minut- powiedziałam i rozłączyłam się. Wstałam od biurka i wyszłam z pokoju. Z sypialni wzięłam bieliznę na zmianę i świeże ubrania. Zeszłam na dół. Gary siedział na kanapie. W jednej ręce miał telefon, a w drugiej butelkę piwa. Chwyciłam za torebkę i za kluczyki od auta. Dopiero wtedy podniósł wzrok.

- Wychodzisz?- zapytał.

- Będę nocowała u Falon- założyłam buty. Nie miałam zamiaru mu się tłumaczyć. 

- Coś się stało?- kolejne pytanie. Z trudem powstrzymałam swój gniew.

- Potrzebuję wyjść.

                Chwyciłam za płaszcz i wyszłam z domu. Szybkimi krokami wyszłam za ogrodzenie i wsiadłam do swojego, starego Opla. Lubiłam to uto. Kupiłam je za pierwsze zarobione pieniądze. Gary chciał oddać go na złom i kupić mi nowego, prosto z salonu w najbogatszej wersji. Protestowałam tak długo, że porzucił ten pomysł. Nie chciałam, żeby robił mi drogie prezenty. Byliśmy parą, a nie małżeństwem. W razie rozstania byłby kłopot. Long zarabiał sporo pieniędzy na grze, ale ja zawsze wychodziłam z założenia, że to były jego, ciężko zarobione funty. To była jego nagroda za godziny jakie spędzał na treningach i grze.

Pot blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz