Londyn, Anglia.
Październik, 2020 r.- Martha mi napisała, że są same w domu. Mason pojechał z Kingiem na trening- powiedziałam do Cole'a, kiedy wsiedliśmy do taksówki.
- Młody powinien jak najwięcej trenować- stwierdził. Taka była prawda. Mój brat powinien spędzać dużo czasu przy stole do snookera.
- Ty też powinieneś wrócić do treningów.
- Wiem zajączku. Jutro wieczorem pójdę do klubu. Chcę wygrać Northen Irleand Open.
- Na pewno będzie dobrze, nie wyobrażam sobie inaczej.
W czasie jazdy do mieszkania mamy i Masona, rozmawialiśmy o projektach wykończenia mieszkania. Miałam w telefonie zdjęcia z apartamentu i postanowiłam pokazać je Fosterowi. Cole oglądał je kiwając głową z aprobatą. Widziałam, że podobało mu się to co widział. Jego akceptacja i uznanie było dla mnie najważniejsze.
- Dziękuję i do widzenia- Cole wręczył taksówkarzowi banknot- Prowadź zajączku.
- Dobrze- kiwnęłam głową i chwyciłam go za dłoń. Podeszliśmy pod budynek. Z zewnątrz był biały z grafitowymi akcentami- Ładnie wygląda.
- Z tego co mówiłaś, to w środku jest dość elegancko.
- Sam zobaczysz- wcisnęłam dzwonek przy drzwiach. Chwilę później usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi- Dzień dobry Pani Martho!
- Pani Lizette, Pan Foster!- szeroki uśmiech na ustach Marthy pojawił się momentalnie, kiedy otworzyła drzwi- Zapraszam do środka. Mama się ucieszy.
- Dzień dobry- Cole podał dłoń kobiecie.
- Miło mi Pana osobiście poznać- Martha uścisnęła mu rękę.
- Wzajemnie.
- Nie zdążyłam posprzątać i rozpakować walizek...- widać było, że zakłopotanie Marthy duże.
- Przyszliśmy w innym celu, niż ocena porządku w domu- uspakajałam ją- Prowadź do mamy.
Ruszyliśmy po schodach do góry. Z tego co wiedziałam, to na pierwszym poziomie był duży aneks kuchenny z salonem i jadalnią oraz jeden pokój i łazienka. Na drugim dwa pokoje i także łazienka. Na parterze służbówka a w suterenie piwnica.
Pierwszy poziom wyglądał imponująco. Czarny i biały kolor dominowały. Wszędzie było ekskluzywnie i elegancko.
- Mamusiu- uśmiechnęłam się do mamy zaraz po wejściu do salonu.
- Córeczko- mama wstała z kanapy. Powolnym ruchem zrobiła dwa kroki. Przytuliłam się do niej.
- Dzień dobry Pani Clark- Cole podszedł do mamy. Ściskając jej dłoń- To dla Pani.
- Dziękuję, nie musiał Pan- moja rodzicielka posłała mu delikatny uśmiech. Odebrała od niego torebkę z winem i czekoladkami.
- Proszę mi mówić po imieniu.
- Dobrze. Michalea- kolejny uścisk dłoni.
- Cole- uśmiech jakim obdarzył moją mamę był jednym z tych, na widok którego miękły mi kolana.
- Martha, poczęstuj nas proszę tym co przyniósł Cole- zwróciłam się do kobiety- Proszę sobie także nalać i usiąść z nami.
- Bardzo Wam dziękuję za pomoc- zaczęła mówić mama- Miałam dość mieszkania z ojcem. Zaczęłam się go bać. Teraz jestem bezpieczna. Obiecuję, że oddam Ci wszystkie pieniądze Cole.
CZYTASZ
Pot black
RomanceLiz Clark jest córką byłego profesjonalnego gracza w snookrera- Johna. Jej młodszy brat zaczyna profesjonalną karierę, a chłopak- Gary Long jest czynnym zawodnikiem. Wraz z ojcem prowadzi klub snookerowy w Londynie. Kobieta wiedzie nudne i poukłada...