Frame 28

880 89 17
                                    

Londyn, Anglia.
Październik, 2020 r.

- Martha mi napisała, że są same w domu. Mason pojechał z Kingiem na trening- powiedziałam do Cole'a, kiedy wsiedliśmy do taksówki.

- Młody powinien jak najwięcej trenować- stwierdził. Taka była prawda. Mój brat powinien spędzać dużo czasu przy stole do snookera.

- Ty też powinieneś wrócić do treningów.

- Wiem zajączku. Jutro wieczorem pójdę do klubu. Chcę wygrać Northen Irleand Open.

- Na pewno będzie dobrze, nie wyobrażam sobie inaczej.

                W czasie jazdy do mieszkania mamy i Masona, rozmawialiśmy o projektach wykończenia mieszkania. Miałam w telefonie zdjęcia z apartamentu i postanowiłam pokazać je Fosterowi. Cole oglądał je kiwając głową z aprobatą. Widziałam, że podobało mu się to co widział. Jego akceptacja i uznanie było dla mnie najważniejsze.

- Dziękuję i do widzenia- Cole wręczył taksówkarzowi banknot- Prowadź zajączku.

- Dobrze- kiwnęłam głową i chwyciłam go za dłoń. Podeszliśmy pod budynek. Z zewnątrz był biały z grafitowymi akcentami- Ładnie wygląda.

- Z tego co mówiłaś, to w środku jest dość elegancko.

- Sam zobaczysz- wcisnęłam dzwonek przy drzwiach. Chwilę później usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi- Dzień dobry Pani Martho!

- Pani Lizette, Pan Foster!- szeroki uśmiech na ustach Marthy pojawił się momentalnie, kiedy otworzyła drzwi- Zapraszam do środka. Mama się ucieszy.

- Dzień dobry- Cole podał dłoń kobiecie.

- Miło mi Pana osobiście poznać- Martha uścisnęła mu rękę. 

- Wzajemnie.

- Nie zdążyłam posprzątać i rozpakować walizek...- widać było, że zakłopotanie Marthy duże.

- Przyszliśmy w innym celu, niż ocena porządku w domu- uspakajałam ją- Prowadź do mamy.

            Ruszyliśmy po schodach do góry. Z tego co wiedziałam, to na pierwszym poziomie był duży aneks kuchenny z salonem i jadalnią oraz jeden pokój i łazienka. Na drugim dwa pokoje i także łazienka. Na parterze służbówka a w suterenie piwnica.

            Pierwszy poziom wyglądał imponująco. Czarny i biały kolor dominowały. Wszędzie było ekskluzywnie i elegancko.

- Mamusiu- uśmiechnęłam się do mamy zaraz po wejściu do salonu.

- Córeczko- mama wstała z kanapy. Powolnym ruchem zrobiła dwa kroki. Przytuliłam się do niej.

- Dzień dobry Pani Clark- Cole podszedł do mamy. Ściskając jej dłoń- To dla Pani.

- Dziękuję, nie musiał Pan- moja rodzicielka posłała mu delikatny uśmiech. Odebrała od niego torebkę z winem i czekoladkami.

- Proszę mi mówić po imieniu.

- Dobrze. Michalea- kolejny uścisk dłoni.

- Cole- uśmiech jakim obdarzył moją mamę był jednym z tych, na widok którego miękły mi kolana.

- Martha, poczęstuj nas proszę tym co przyniósł Cole- zwróciłam się do kobiety- Proszę sobie także nalać i usiąść z nami.

- Bardzo Wam dziękuję za pomoc- zaczęła mówić mama- Miałam dość mieszkania z ojcem. Zaczęłam się go bać. Teraz jestem bezpieczna. Obiecuję, że oddam Ci wszystkie pieniądze Cole.

Pot blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz