1.58

343 14 4
                                    

Bryce przekręcił się na bok i wtulił w chłopaka leżącego obok. Claude zerknął na śnieżnowłosego i delikatnie pogładził jego ramię. Gazelle wyglądał tak uroczo, kiedy spał, złotooki mógłby patrzeć na niego godzinami. Karmazynowowłosy uśmiechnął się i ostrożnie podniósł. Ubrał się szybko i usiadł przy biurku. Wciąż zastanawiał się, co mają zrobić z Shawnem. Uważał, że jednak każda opcja jest zła i że nie ma ani jednej dobrej. Przetarł twarz dłońmi i westchnął zrezygnowany, miał już dosyć. Naprawdę miał już dosyć tego wszystkiego. Czemu tak bardzo skomplikował sobie życie? Sobie i Bryce'owi? No czemu? Kiedy Torch usiłował odpowiedzieć na te pytania, jasnowłosy młodzieniec obudził się i popatrzył na niego.

- Kiedy wstałeś?- zapytał, przeciągając się.

- Jakoś pięć minut temu- odpowiedział złotooki, nadal będąc pogrążonym w swoich myślach. Whitingale zauważył to oczywiście i podszedł do karmazynowowłosego.

- Nad czym myślisz?- położył dłoń na ramieniu chłopaka. Claude nie zareagował z początku na pytanie śnieżnowłosego. Dopiero po pięciu minutach skierował na niego swój wzrok.

- O Shawnie...- odpowiedział z westchnięciem.- Zastanawiam się czy lepiej go wypuścić, czy dać znać glinom, gdzie go przetrzymujemy i żeby oni go uwolnili- dodał szybko, przejeżdżając dłonią po twarzy. Gazelle zmarszczył czoło i także się zamyślił. On sam nie wiedział, co jest lepszą opcją. Obaj usiłowali znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie tej sytuacji, ale i tak każda opcja kończyła się tym, że i tak czy siak trafią do poprawczaka. Zamyśleni chłopcy powoli tracili nadzieję na to, że wyjdą dobrze z tej całej sytuacji, gdy nagle Claude wpadł na pewien pomysł. Bryce po wysłuchaniu tego pomysłu, był przerażony tym, co zaistniało w głowie złotookiego. Jednak Torch dodał, że powinni to przemyśleć na spokojnie i dopiero wtedy zdecydować czy decydują się na ten krok. 

- Chodźmy teraz do Shawna, musimy go przeprosić- karmazynowowłosy pociągnął w stronę wyjścia Gazelle'a; młodzieńcy ubrali się i wyszli z mieszkania. Idąc ulicą pośród wielu ludzi, oboje mieli naciągnięte na głowy kaptury i szli ze wzrokiem utkwionym w chodniku. Nie chcieli, by ludzie, których mijali, rozpoznali ich. Chcieli przejść niezauważeni.

**********

W tym samym czasie Shawn zastanawiał się nad tym czy nie podjąć by kolejnej próby ucieczki. Zrezygnował z tego kiedyś, ale miał już dosyć czekania i bycia zdanym na ich łaskę. Był osłabiony, więc jego szanse na ucieknięcie im spadły, więc gdyby chciał na sto procent uciekać, miałaby ich najpierw obezwładnić. Tylko jak? Nie miał przedmiotu, którym mógłby ogłuszyć Oprawcę i Porywacza, a nawet jeśliby miał taki przedmiot i udałoby mu się ogłuszyć dwójkę chłopaków, to nie uciekłby daleko. Po pierwsze był osłabiony, a po drugie, nie znał tej okolicy. Już raz uciekał i co? Dobiegł daleko? Oczywiście, że nie. Liliowowłosy westchnął zrezygnowany. Jednak ten pomysł nie był taki dobry i Wilczy Napastnik porzucił go. Wziął koce i nakrył dość sporą ich ilością, ostatnio noce były bardzo chłodne i nie spał przez to najlepiej. Na moment pogrążył się w marzeniach. Pragnął znaleźć się w domu, obok Axela. Tylko tyle. Nastolatek powoli zasypiał, gdy nagle usłyszał jak ktoś wchodzi do domku. Szybko usiadł, a jego serce przyśpieszyło. Po chwili do jego "nory" weszli ci, którzy go porwali, pozbawili wolności. Oprawca i Porywacz, Claude Beacons i Bryce Whitingale.

**********

Zaraz po tym jak Axel wyszedł z mieszkania, Shawn zamknął drzwi i wrócił do pokoju. Położył się na łóżku i zabrał za czytanie zaległych tematów z podręczników. Pochłoniętemu lekturą młodzieniec z początku nie usłyszał jak ktoś dzwoni do drzwi. Dopiero gdy dźwięk dzwonka rozległ się po raz trzeci, Frost wstał i poszedł zobaczyć, kto to taki się dobija. Na widok tej dwójki mocno się zdziwił.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz