1.30

506 26 13
                                    

Powoli dochodziła dwudziesta druga. Axel już dawno wziął prysznic i zjadł kolację. Siedział sam w swoim pokoju, uparcie wbijając wzrok w podłogę. Z niecierpliwością czekał na powrót taty. Chciał już wiedzieć czy wiadomo, co z Shawnem. Liczył na to, że policji udało się ustalić, kto porwał Frosta. Gdy usłyszał dźwięk przekręcanych kluczy w zamku, natychmiast wybiegł z pokoju i podbiegł do ojca. Jonathan popatrzył na syna i zawiesił płaszcz na wieszaku.

- Axel...- zaczął. 

- I co?! Wiadomo co z Shawnem?!- przerwał mu Jeżyk. Jon zastanawiał się jak ma to wyjaśnić synowi. Kazał mu iść do swojego pokoju, sam przyszedł do niego po pięciu minutach i usiadł obok na łóżku.

- Axel, posłuchaj mnie- wziął głęboki wdech.- Rozmawiałem z detektywem Smithem...powiedział mi, że nie znaleziono żadnych śladów włamania, więc Shawn musiał znać porywaczy i po prostu ich wpuścił do mieszkania. Kamery nie zajerestowały nic, bo na całym osiedlu i na sąsiednich ktoś przeciął kable- powiedział. Ciemnooki spoglądał mu w oczy i przetwarzał uzyskane informacje. 

- Nie znaleźli też żadnych odcisków?- spytał cicho.

- Niestety, nie- odpowiedział granatowowłosy mężczyzna. Wstał i wyszedł, zostawiając Axela samego. Blondwłosy opadł na poduszki. Czyli że co? Skoro nie ma żadnych odcisków i śladów, to...czy w ogóle odnajdą liliowowłosego? Ile czasu im to zajmie? A może już nigdy nie ujrzy szarookiego? Przerażony tą myślą wtulił twarz w poduszkę i zaczął moczyć ją łzami. Szkoda, że to nie jest tylko zły sen. Pragnął obudzić się z tego koszmaru i ujrzeć śpiącego partnera. Gdyby oczywiście spał. Ale on...śnił na jawie. A tak bynajmniej sądził. W końcu usiadł, oparł się o ścianę i okrył kocem. Przez całą noc nie zmrużył oka. Wciąż miał nadzieję, że zaraz ktoś zadzwoni do drzwi i że gdy w je otworzy, po drugiej stronie będzie stał właśnie Wilczy Napastnik. Zegar odmierzał czas, a każda kolejna sekunda ciągła się Blaze'owi w nieskończoność. W końcu nastał ranek. Zupełnie inny niż dotychczasowe poranki.

*************

Jonathan Blaze wstał tuż po siódmej. Poszedł do kuchni i zrobił sobie kawę, zabrał się także za przygotowanie śniadania dzieciom. Po chwili jednak poszedł i zajrzał do najstarszego syna. Niepokoił się o niego. Zapukał i delikatnie nacisął klamkę. Widok Jeżyka od razu dał mu do zrozumienia, że ma za sobą nieprzespaną noc. Wrócił do kuchni, zrobił szybko jakieś kanapki i zniósł Axelowi.

- Dzisiaj zostajesz w domu- powiedział.- Ale masz coś zjeść- dodał i wyszedł. Ciemnooki popatrzył na talerz. Szczerze, to nie miał apetytu, ale wiedział, że musi zjeść, aby nie stracić sił. Wziął jedną kanapkę i zjadł tylko jej połowę. Po chwili dostał od kogoś wiadomość. A raczej wiadomości.

Piłkofil 😏❤⚽: Przychodzisz dzisiaj na trening? 

Pingwinia Mama👑🐧👑🐧: Nie słuchaj tego pacana, zostań w domu. Wpadnę potem i dam ci lekcje.

Wyłączył całkowicie telefon i odłożył go na bok . Nie miał ochoty na jakieś odwiedziny, wolał być sam. Jednak musiał przepisać notatki z lekcji, żeby potem nie mieć zaległości. Chwilę przed południem jakimś cudem ściągnął się z łóżka, oporządził i wyszedł na krótki spacer. Zatrzymał się w parku i usiadł na ławce. Przez chwilę był sam, ale po chwili miał towarzystwo. Nie byle jakie.

- A wy nie w szkole?- spytał Płomienny Napastnik.

- Ja byłem u kuzyna- odparł złotooki kompan Jeżyka.

- A ja z nim- dodał śnieżnowłosy.

- Okay- Blaze wzruszył tylko ramionami.- A właśnie, u małego wszystko w porządku?- był tego strasznie ciekaw. I tyle.

- Tak, jest dobrze- odpowiedział Claude.- Prawdopodobnie wyjdzie na tydzień do domu- dodał. To była wspaniała wiadomość.

- A u ciebie? Jak ty się trzymasz?- Bryce skrzyżował ręce na piersi. Ax nie wiedział, co odpowiedzieć. Prawdę czy też skłamać?

- No cóż...- zastanowił się przez chwilę.- Szczerze, to kiepsko. Rozumiecie chyba...-

- Spokojnie, wiemy przez co teraz przechodzisz- Beacons położył dłoń na jego ramieniu. Siedzieli tak przez jakąś godzinę, rozmawiając o wszystkim i o niczym, aż w końcu musieli wracać do siebie. Po drodze blondwłosy spotkał Jude'a i Marka. Wziął od Sharpa jedynie zeszyty i wrócił szybko do siebie. Nie chciał kolejnych pytań typu "Jak się trzymasz?", "Czy wszystko u ciebie w porządku?". Omal nie rozkleił się przy Torchu i Gazelle'u. Szybko przepisał notatki i poprosił gosposię, aby odniosła zeszyty do rezydencji Sharpów. Mógł zrobić to oczywiście sam, ale miał serdecznie dosyć tego dnia. I miał po dziurki w nosie jakichkolwiek spotkań. Wziął prysznic i zamknął się w swoim pokoju. Wcześniej oczywiście wywiesił tabliczkę  ❗❕❗Nie przeszkadzać ❗❕❗. Chciał mieć święty spokój, nawet od rodziny. 

****

Turkusowooki chłopczyk kończył rysować swojego idola. Był tak pochłonięty tym zadaniem, że nie usłyszał z początku jak mama woła go na obiad. Dopiero jak zawołała drugi raz, odłożył rysunek na bok i pobiegł do kuchni.

- A ty co? Ogłuchłeś?- zapytała kobieta, głaszcząc synka po główce. Maluch wspiął się na krzesełko.

- Nie, lysowałem sobie- odparł.

- A co takiego?- zainteresował się ojciec chłopczyka.

- Shawna Fjosta- uśmiechnął się. Matka położyła przed nim talerz z ryżem i warzywami. Dzieciak zabrał się od razu za jedzenie. Po skończeniu obiadu, wrócił do salonu, by dokończyć swoje arcydzieło. Tak naprawdę zostało mu jeszcze tylko pokolorować włosy i oczy, oraz poprawić kontury czarnym cieńkopisem. Po trzydziestu minutach wszystko było skończone. Zadowolony z siebie, w radosnych podskokach pognał do kuchni i przyczepił magnesem swój rysunek do lodówki. Oprócz tego malunku było tam sporo innych, ale wszystkie przedstawiały Shawna Frosta. Na jednym z Wilczy Napastnik trzymał za rękę turkusowookiego. Szli jednym ze szlaków udostępnianych dla turystów. 

- Uważaj, bo wkrótce nie będziesz miał gdzie wieszać tych rysunków- powiedział ojciec chłopczyka, krzyżując ręce na piersi.

- Dlaczego?- maluch popatrzył na niego ze zdziwieniem.

- Wkrótce zabraknie miejsca na lodówce- odpowiedział z uśmiechem mężczyzna.- Może kupię ci taką dużą skrzynię, co? Na twoje rysunki i takie tam inne pamiątki- dodał. Mały chłopiec entuzjastycznie kiwnął głową na tak i po chwili oboje z tatą siedzieli przed laptopem i szukali odpowiedniej skrzyni na te wszystkie skarby dzieciaka. Kiedy ją już znaleźli, ojciec zamówił i teraz pozostawało tylko czekać. Całą resztę dnia chłopczyk spędził na bawieniu się w swoim pokoju albo w salonie. Potem, gdy powoli dochodziła dwudziesta, leżał w swoim łóżku, a mama śpiewała mu na dobranoc "Pieśń Wilków". Przy tej kołysance zapsypiał raz dwa, więc kobieta nie była wcale zdziwiona, gdy nie dotarła nawet do połowy utworu, a jej maleńki synek już smacznie sobie spał.

Rozdział miał być ponad godzinę temu, ale szczeniak obgryzał mi nadgarstki i były małe komplikacje.
Na szczęście piesek zasnął.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz