1.50

311 15 4
                                    

Po lekcjach, zgodnie z umową, Claude udał się do biblioteki. Usiadł na jakimś krześle i postanowił zaczekać na Bryce'a. Przez wszystkie zajęcia zastanawiał się, co też takiego chce mu powiedzieć Whitingale. Po dziesięciu minutach zaczął przeglądać swojego Instagrama, a Gazelle dalej się nie pojawił. Mijały kolejne minuty, a śnieżnowłosy wciąż nie przyszedł. Beacons powoli zaczynał myśleć, że niebieskooki po prostu się rozmyślił i nie przyjdzie. Po niecałych trzydziestu minutach, czekanie to znudziło mu się, więc postanowił wrócić do domu. Wstał, chwycił swoją torbę i ruszył w stronę wyjścia, kiedy ktoś złapał go za ramię. Odwrócił się i ujrzał własnie Bryce'a. Były kapitan Diamond Dust patrzył na niego.

- Myślałem, że nie przyjdziesz- Torch skrzyżował ręce na piersi.

- Wybaczam, ja...musiałem poukładać sobie to wszystko w głowie- odpowiedział Bryce. Claude westchnął.

- Dobrze, to co chciałeś mi powiedzieć?- zapytał ognistowłosy.

- Nie tutaj, chodźmy lepiej do mnie- odrzekł Whitingale. Po parunastu minutach siedzieli na łóżku w pokoju jasnowłosego. Złotooki oparł się o ścianę.

- No, to czekam- zamknął oczy. Gazelle zastanawiał się jak ma mu to powiedzieć, a cała przemowa, którą ułożył sobie w głowie w szkolnej toalecie, nagle prysnęła. Pojęcia nie miał, od czego zacząć, a cierpliwość byłego kapitana Prominence powoli się kończyła, bo poganiał go z tym. Zaznaczał, że nie ma całego dnia i że musi odrobić jeszcze lekcje. Bryce wziął głęboki wdech, spojrzał mu prosto w oczy i powiedział:

- Jestem kuzynem Shawna Frosta-

**********

W tym samym czasie, Shawn narzucił sobie na ramiona koc. Zauważył, że robiło się tu coraz zimniej, dlatego też ostatnio Porywacz i Oprawca zostawili mu tonę różnych koców, grubych swetrów, skarpet i czego tam popadnie. Liliowowłosy ostatnimi czasy co noc zakopywał się pod ogromną górą kocy, a poza tym miał na sobie kilka swetrów i po kilkanaście par skarpet oraz rękawiczek. Jako że pochodził z Hokkaido, był przyzwyczajony do niskich temperatur, ale tu było zimnej niż na jego rodzinnej wyspie. Albo, no, wydawało mu się tylko, że tak jest. Ostatnio porywacze przynieśli mu budyń i mleko, a także do jego toru "pokój-łazienka" dodali kuchnię. Szarooki podniósł się i postanowił zrobić sobie jakiś budyń na kolację. Udał się do kuchni i naszykował potrzebne rzeczy, a następnie zrobił sobie budyń waniliowy. Niestety, budyń był bez cukru i trzeba było go dodać, ale nie było go w domku. Frost przeszukał wszystkie szafki, jednak nic nie znalazł. Musiał zadowolić się takim, bez dodatku cukru. Ciepły posiłek przyjemnie rozgrzał go od środka. Po zjedzeniu posiłku, Shawn włożył brudne naczynia do zlewu.

- Potem posprzątam - machnął ręką i poszedł do swojej "dziupli". Ułożył się na swoim posłaniu i zagrzebał pod stertą kocy. Zastanawiał się, dlaczego przynoszą mu środki higieny osobistej, zapasy jedzenia i picia, czyste ciuchy. Zastanawiał się, dlaczego jeszcze go nie wykończyli. Oni w ogóle byli jacyś dziwni. Porywają, nie podają przyczyny, dla której do uwięzili, a on nie jest nawet traktowany jak prawdziwy więzień. Ani go nie głodzą, ani nie biją...no, bynajmniej teraz ma spokój i dbają o niego na swój sposób. Tak, może ma dogodne warunki, ale nigdy go nie wypuszczą. Może Porywacza by jakoś przekonał, ale Oprawca....wpadnie pewnie w szał, znając życie. Frost wolał uniknąć gniewu Oprawcy, dlatego też postanowił, że nawet nie zacznie tematu o kompromisie i wypuszczeniu go z tej klatki. Zwinął się w kłębek i zapominając o tym, że ma naczynia do umycia, najzwyczajniej w świecie zasnął.

**********

- Że co?!- Claude zerwał się na równe nogi. Ale jak to jest możliwe, że Bryce jest kuzynem Shawna? Dlaczego mówi o tym dopiero teraz? - Dlaczego to ukrywaliście?- zapytał, krzyżując ręce na piersi. Gazelle westchnął.

- Nie my, a ja- odpowiedział. - Shawn tego nie pamięta...- dodał.

- To dlaczego mu tego nie przypomniałeś?- zdziwił się Torch.

- Nie było sensu tego robić - odrzekł śnieżnowłosy. - Zresztą, skoro nie pamięta, to ja nie mam zamiaru robić z siebie głupka- wzruszył ramionami. Beacons pokręcił głową.

- Ale ma prawo wiedzieć, że jesteście rodziną- stwierdził. - Jedyną, jaka mu została- dopowiedział po chwili namysłu.

- Wiem...- Whitingale wypuścił z rezygnacją powietrze z płuc. Ognistowłosy usiadł obok niego i mocno uścisnął jego dłoń.

- On ma prawo wiedzieć- rzekł możliwie najłagodniej jak umiał.

- Wiem o tym...- niebieskooki popatrzył na przyjaciela.

- Musisz mu powiedzieć- karmazynowowłosy puścił dłoń Bryce'a i położył się.

- Wiem, ale jak?- były kapitan Diamond Dust spojrzał na niego.

- No....z tym akurat to już jest problem- zauważył były lider Prominence. Bo to była prawda. Problem był. I to duży. I niewiadomo było czy się w ogóle rozwiąże.

**********

Detektyw Gregory Smith wyłożył przed sobą akta z przesłuchań. Te z tych pierwszych i z tych powtórzonych. Za chwilę jego pracownik miał mu przynieść akta z niedawnych przesłuchań konkretnych osób, które były najbardziej podejrzane. Po chwili usłyszał pukanie do drzwi.

- Proszę! - zawołał, a do środka wszedł jeden z jego podwładnych. Mężczyzna podszedł do biurka i położył na nim teczkę.

- To raport z ostatniego przesłuchania- wyjaśnił.

- Tych konkretnych osób?- upewnił się Greg. Pracownik Smitha potwierdził i opuścił gabinet szefa. Gregory natychmiast zabrał się do ich przeglądania i porównywania z poprzednimi. Analizował je bardzo dokładnie, czytał linijka po linijce. I wniosek, który się nasuwał sprawił, że mężczyzna wstał gwałtownie i zaśmiał się głośno. Do gabinetu wpadli jego współpracownicy.

- Wszystko w porządku, szefie?- spytał jeden z mężczyzn. Gregory wyprostował się i poprawił płaszcz.

- Udało się, udało się nam- powiedział. - Nareszcie wiemy, kto stoi za porwaniem Shawna Frosta- dopowiedział. Jego ludzie odetchnęli z ulgą, w końcu się udało. Wiedzieli jednak, że muszą być teraz bardzo ostrożni, bo jeżeli wycieknie, iż wiedzą, kto stoi za porwaniem Shawna, to porywacze albo zmienią kryjówkę, albo- co gorsza- zabiją liliowowłosego. Chociaż, patrząc na ich zdjęcia, nie wydawali się być zdolni do takiego czynu. Greg popatrzył przez okno. Musieli teraz odnaleźć miejsce, w którym przetrzymywany był szarooki. A kiedy już go odbiją, Wilczy Napastnik nareszcie będzie całkowicie bezpieczny. A teraz, póki co, nikt nie może wiedzieć, że śledztwo ruszyło do przodu i że znają sprawców. Nikt, ale to naprawdę nikt. Narazie jest to informacja ściśle tajna.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz