1.44

377 25 7
                                    

Trzy dni później, wraz z rozpoczęciem nowego dnia w każdej szkole, nauczyciele podczas swoich lekcji poinformowali uczniów o ponownym przesłuchaniu w związku z porwaniem Shawna Frosta. Każda klasa miała już wyznaczony termin i godziny. Pierwsi mieli zostać przesłuchani uczniowie Gimnazjum Raimona. Niektórym nie podobało się to, ale cóż. Czasem trzeba się poświęcić. Po wielu godzinach, część uczniów siedziała zmęczona nad rzeką. Razem z nimi siedzieli Xavier i Jordan, którzy spotykali się od kilku tygodni, ale dopiero dzisiejszego ranka ogłosili oficjalnie, że są parą. Spodziewał się ktoś?

- Mam nadzieję, że to wszystko wkrótce się skończy- powiedział Mark, przeciągając się. Rozległy się głosy aprobaty.

- Musimy być dobrej myśli, że odnajdą Shawna jak najszybciej- dodał Todd.

- Na szczęście grono osób do przesłuchania zwężyło się, więc myślę, że to już w przyszłym miesiącu Shawn się odnajdzie i wszystko wróci do normy- rzekł Xene.
Nawijał sobie kosmyk włosów Greenway'a. Teraz już wiedział, w jakim strachu żył Blaze. Znał już to uczucie.

- Najlepiej to by było, gdyby cały ten koszmar skończył się już teraz- westchnął Janus. Zresztą, kto by nie chciał?

**********

- Dalej bawi się z nimi w chowanego?- zapytał turkusowooki chłopczyk, bawiąc się swoimi pluszakami. Rodzice maluszka popatrzyli na siebie i nie za bardzo wiedzieli, co odpowiedzieć.

- Tak, jeszcze bawi się w chowanego- potwierdził po chwili ojciec. Malec patrzył na dorosłych przez chwilę zdziwiony, a po chwili wrócił do zabawy. Mężczyzna i kobieta wzięli głęboki wdech i wypuścili powietrze z płuc. Ostatnio w wiadomościach mówili o trwających wciąż poszukiwaniach Shawna Frosta i ich synek jadł akurat wówczas kolację, i wszystko słyszał. A dzisiaj informowali o ponownym przesłuchaniu. I mały chłopczyk słyszał i to. Nie rozumiał jednak powagi sytuacji, nie rozumiał, że jego ulubiony piłkarz został porwany. Obserwowali malca i zastanawiali się, co mu powiedzą, gdy okaże się, że Wilczy Napastnik jednak...nie żyje.
No co?
Może że śpi?

**********

Rudowłosy chłopaczek leżał w szpitalnym łóżku. Był smutny i strasznie mu się nudziło. Bardzo chciał, aby odwiedził go starszy kuzyn, który niegdyś przesiadywał z nim całe dnie, a teraz wpadał raz na tydzień. I to na kilkadziesiąt minut, a nie jak kiedyś na kilka godzin. Już miał zamiar zasnąć, gdy drzwi do jego sali otworzyły się i do środka wszedł złotooki młodzieniec.

- Czy mój chłopiec śpi?- spytał, podchodząc z szerokim uśmiechem do łóżka.

- Claude!- zawołał uradowany Rudzik. Torch usiadł obok niego i objął ramieniem. Maluch wtulił się w niego.- Nie lubisz już mnie?- spojrzał kuzynowi prosto w oczy.

- Ależ oczywiście, że cię lubię!- zaprzeczył. - Bardzo cię lubię, powiedziałbym nawet, że bardziej pasuje tu określenie kocham. Jesteś moim braciszkiem- pogłaskał go po rudej czuprynie.

- To dlaczego tak rzadko przychodzisz?- Rudzielec wpatrywał się w karmazynowowłosego.

- Nałapałem dużo złych ocen i musiałem je poprawić. I trochę się przeziębiłem, nie chciałem cię zarazić- odpowiedział Beacons. Maluszek przyjął te tłumaczenie ze spokojem.

- A Bryce? On też nie przychodził- zauważył.

- Zaraził się ode mnie-

- Naprawdę?-

- Mhm. Wciąż kaszle i kicha, musi brać taki paskudny syrop-

- Będzie na ciebie zły-

- Oj tak, będzie. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo-

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz