1.39

357 27 0
                                    

Nim się Axel obejrzał, nastał dzień meczu towarzyskiego z Akademią Aliusa. Wstał przed szóstą i zrobił sobie dwugodziny trening indywidualny. Potem wziął prysznic i zjadł śniadanie. Do spotkania została mu godzina czasu. Co mógłby porobić, aby się nie nudzić? W końcu spakował torbę: strój, buty, wodę i ręcznik. Gdy zostało mu jeszcze nieco ponad pół godziny, ruszył w stronę szkoły, gdzie owe spotkanie miało się odbyć. Gdy dotarł na miejsce, był sam. Dopiero chwilę później przyszli Mark i Jude.

- Hej!- przywitał się Evans.

- Cześć- powiedział Sharp, krzyżując ręce na piersi. Blaze odpowiedział im lekkim skinieniem głowy, ale nie odezwał się ani słówkiem. Ani do Nathana, Jacka, Jima czy kogokolwiek z drużyny. Nie powiedział nic w szatni ani na zbiórce. Po prostu stał. W końcu zajął swoją pozycję napastnika. Obok niego stał Kevin, a nie Shawn. Wziął głęboki wdech. Nie może rozpraszać sobie uwagi, chociaż nie myślenie o Froście było niezwykle trudne. Potrząsnął delikatnie głową. Włoży w ten mecz całe swoje serce. Wygra dla Shawna.

**********

Kiedy zabrzmiał pierwszy gwizdek, Dragonfly podał mu piłkę. Ruszyli przed siebie, mijając Isabelle, Wilbura i Ethana. Będąc już sam na sam z Dvalinem, wykorzystali Smocze Tornado. Niestety, strzał został obroniony.

- Całkiem nieźle- rzucił Dave, podrzucając piłkę. Wykopał ją prosto do Xaviera. Kapitan drużyny Aliusa ruszył wprost na bramkę przeciwnika. Obok niego pojawili się Bellatrix i Wittz. Używając Supernovy wbili bramkarza Raimona w siatkę. Właśnie zdobyli pierwszego gola. Axel postanowił, że teraz to on zdobędzie punkt dla swojej drużyny. Praktycznie do końca pierwszej połowy wynik wynosił jeden do zera dla Aliusa. Dopiero na minutę przed przerwą Płomienny Napastnik użył Maksymalnego Ognia ( ponieważ Austin użył Tygrysiego Pędu, powstała reakcja łańcuchowa), a że użył go pierwszy raz, David wpadł do bramki. I tak oto pierwsza połowa skończyła się remisem.

**********

- Całkiem dobrze nam idzie- rzucił Claude, przeciągając się.

- Tak, to prawda. Ale im też- odparł Xene, spoglądając na odpoczywającą drużynę Raimona.

- Trudno się nie zgodzić- zauważył Quagmire.

**********

- Wszyscy zrozumieli?-

- Tak jest!-

- Mhm....-

**********

Drugą połowę rozpoczęli ludzie z Akademii. Tym razem to Beacons i Gazelle postanowili zdobyć kolejny punkt dla drużyny. Wykorzystując Ognistą Zamieć, liczyli na kolejny gol. Ale Jack powstrzymał ich swoją popisową techniką.

- I nie ma gola!- uśmiechnął się zadowolony z siebie. Mecz został wznowiony. Każdy dawał z siebie wszystko. Oddawali strzał za strzałem, usiłując wyjść na prowadzenie. Kiedy Hobbes wykopał piłkę na środek boiska, i ta jeszcze była w powietrzu, Axel i Claude rzucili się na nią. Za wszelką cenę chcieli przejąć przedmiot dla swojej drużyny. Torch kopnął ją z całej siły od spodu, ale w tym samym czasie, Ax, kopnął ją od góry, robiąc przy tym doskonałe salto. Wokół obiektu pojawiła się magma, a przedmiot poleciał do góry. Kiedy wzbijał się ku górze, zostawiał za sobą smugę ognia. Po chwili opadł na ziemię.

- Co to?...- zaczął Jordan, ale podobnie jak inni, był wbity w ziemię tym, co właśnie przed chwilą ujrzał.

- Właśnie narodziła się nowa technika hissatsu- zadowolony Willy poprawił okulary na nosie i zaczął myśleć nad jej nazwą.

- Nie wysilaj się- odezwał się blondwłosy.- Ten strzał nie zostanie już nigdy użyty- dodał.

- Ale...- Evans patrzył jak jego marzenia o wykorzystaniu tej dopiero co stworzonej techniki odchodzą w dal.

- Jeżeli Claude chce, może spróbować opanować ten ruch z Xavierem- rzucił Jeżyk.

- Nie, dzięki- burnął złotooki. Po tej krótkiej rozmowie gra zaczęła się na nowo. Wydawało się, że już wkrótce padnie decydujący gol, ale spotkanie zakończyło się ostatecznie remisem.

**********

Axel po powrocie do domu pierwsze co zrobił, to poszedł okupować łazienkę. Po odświeżeniu się i zjedzeniu czegoś lekkiego, poszedł do swojego pokoju. Nie minęło nawet dziesięć minut, gdy do środka wszedł Jonathan. Usiadł obok syna.

- Jak mecz?- zapytał.

- Dobrze- ciemnooki streścił przebieg spotkania. 

- Dlaczego nie?- zdziwił się Jon, gdy blondyn wspomniał o strzale hissatsu.

- Tato, błagam- odrzekł Płomienny Napastnik Raimona.- Nie mam teraz ochoty na dopracowywanie jakiegoś strzału. Zresztą, powiedziałem Claude'owi i Xavierowi, że mogą spróbować opanować ten ruch- dodał po chwili. Doktor westchnął tylko i opuścił sypialnię syna. Axel zaś opadł na poduszki. Miał wygrać, a co zamiast tego? Pozwolił, aby wynikiem było jeden do jednego. Miał zwyciężyć dla Shawna. Przetarł twarz dłońmi. Postanowił, że od nowego tygodnia wróci do szkoły i będzie żyć jak normalny nastolatek. A przy okazji sam zacznie szukać Shawna Frosta. I znajdzie go. Na pewno znajdzie.
Głęboko w to wierzył.
Chyba.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz