1.32

412 28 1
                                    

Sobota dla Axela nie zaczęła się najlepiej. Już odkąd otworzył oczy, strasznie bolała go głowa, bolało go wszystko, a najbardziej serce. Z niechęcią przekręcił się z jednego boku na drugi i nakrył po same uszy kocem. Która to już będzie godzina? Pewnie dochodziło południe, a może nawet było już po dwunastej. Podniósł lekko głowę i popatrzył na zegarek, który wskazywał dopiero 7:45. Przecież była sobota, nie musiał wcześnie wstawać. Mógł spać praktycznie cały dzień. Wiedział jednak, że już nie zaśnie. Zebrał się w sobie i usiadł. Z rezygnacją wypuścił powietrze z płuc, twarz przetarł dłonią. Julia spała, ojciec pewnie też. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej jakieś ciuchy, następnie się przebrał i poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i chwycił grzebień i szczotkę. Przeczesał swoje długie blond włosy i stał tak, wpatrując się w swoje odbicie lustrzane. Spuścił wzrok prosto na pudełko z żelem do włosów. Szybko schował je do szuflady, a włosy związał sobie w koński ogon. Nie miał ochoty na bawienie się w fryzjera. Po chwili Jeżyk udał się do kuchni, gdzie zrobił sobie na śniadanie owsiankę. Usiadł przy stole i przebierał w tej misce łyżeczką, to odgarniał na bok owoce znajdujące się z wierzchu, to znowu je wciskał głębiej, by potem odkopać. Nabrał niewielką ilość owsianki na łyżeczkę i wsadził sobie do buzi. Kiedy już przełknął, znowu zaczął bawić się jedzeniem. Zakopywał, odgrzebywał, rozgarniał na boki i tak w kółko. Po parunastu minutach zawartość miski wyglądała jak jakaś papka.

- Już żółwie i ślimaki szybciej jedzą- usłyszał. Odwrócił głowę i spojrzał za siebie. Jonathan Blaze wszedł do kuchni i nastawił wodę na kawę. Usiadł naprzeciw syna.

- Dzień dobry, tato- mruknął Axel, dalej bawiąc się owsianką.

- Dzień dobry- odparł mężczyzna, smarując sobie chleb masłem.- Marnie wyglądasz- dodał.

- Boli mnie głowa, to tyle- blondwłosy wzruszył ramionami.- Zaraz wezmę tabletkę i mi przejdzie- odsunął miskę i położył głowę na stole. Głośno westchnął.

- Idź się połóż, nie wyglądasz najlepiej- Jon przyłożył dłoń do czoła najstarszego syna. Był lekko rozpalony.- Już, do łóżka. Zaraz ci przyniosę syrop- wstał z krzesła i podszedł do szafki z lekami. Ciemnooki niechętnie poszedł i położył się z powrotem na łóżku. No jeszcze tego brakowało, aby gorączki dostał. Pięknie. Wbijał wzrok w sufit, zastanawiając się jak tu nie odejść od zmysłów. Po pięciu minutach do jego pokoju wszedł pan Jon.

- Masz, wypij to- usiadł obok i podał mu plastikowy kieliszeczek z syropem. Axel wypił jego zawartość i skrzywił się z obrzydzenia. Lekarz uśmiechnął się i wyszedł, zostawiając syna samego. Jeżyk ułożył się wygodniej, okrywając się kocem po samą szyję. Czuł się coraz bardziej senny, chociaż pojęcia nie miał czemu.

- To pewnie ten syrop, zawsze tak po nim mam- powiedział, ziewając. Po chwili zasnął. Obudził go dopiero ojciec, każąc mu wyjść z pokoju. Zaskoczony Płomienny Napastnik nie wiedział, dlaczego miałby to zrobić. Opuścił jednak pokój, a po chwili miał już odpowiedź, dlaczego musiał to zrobić. Policjanci chcieli sprawdzić czy tam nie wpadną na jakiś trop Shawna. Nie chciał przeszkadzać, więc szybko się oporządził i wyszedł na krótki spacer po okolicy. Zawędrował jednak na boisko nad rzeką. Zauważył na nim dwójkę nastolatków i małego chłopczyka. Uśmiechnął się, doskonale wiedział, kto to jest. Zszedł do nich, a kiedy malec go zauważył, podbiegł do niego w radosnych podskokach.

- Claude! Blyce! Axel psysiedł!- zawołał, łapiąc Blaze'a za rękaw bluzy. Uśmiechał się szeroko.

- Siema mały, jak się czujesz?- Ax poczochrał go po rudej czuprynie. Beacons i Gazelle podeszli do nich.

- Jest dobrze, jednakże gdyby coś się działo, ma wrócić do szpitala- odpowiedział Torch, spoglądając na młodszego kuzyna. Ciemnooki westchnął. Biedny chłopaczek, ma tyle przed sobą, a już zdiagnozowano u niego poważne problemy z płucami. Ah, te życie bywa niesprawiedliwe, i to aż za bardzo.

- Axel, pokaż Ogniste Tojnado!- poprosił dzieciak, ciągnąc blondwłosego w stronę bramki. Syn Jonathana nie chciał zbytnio pokazywać swego popisowego hissatsu, nie miał nawet ochoty na "zabawę". Ale w końcu uległ i Withingale podał mu piłkę. Blaze wykopal piłkę do góry i wykonał swój popisowy numer. Podał piłkę maluchowi, zachęcając go do gry. Rudzielec kopał piłkę, bez przerwy wykrzykując nazwy technik Axela lub Claude'a. Nim się obejrzeli, dochodziła późna godzina wieczorna. Pożegnali się i każdy wrócił do siebie. Po drodze jednak Axel usłyszał płacz dziecka. Zatrzymał się i zaczął nadsłuchiwać. Maluch musiał być blisko, więc Jeżyk bez zastanowienia ruszył na jego poszukiwania. Podszedł do ławki i zauważył na niej małego chłopca, który mógł mieć około czterech lat. Ostrożnie usiadł obok.

- Hej, zgubiłeś się?- nie miał pojęcia jak zacząć rozmowę. Widział, że chłopczyk jest wystraszony, bał się więc, że go spłoszy. Tamten jednak popatrzył na niego i kiwnął twierdząco głową.- A pamiętasz może nazwę ulicy, na której mieszkasz?- kontynuował Axe.

- Nie...- takiej odpowiedzi się spodziewał. Na co on liczył? Przecież tak małe dziecko nie może pamiętać nazwy ulicy, no jest za małe! Robiło się coraz ciemniej i zimniej, a blondwłosy nigdzie nie widział kogoś, kto by szukał malca.

- Chodź, zabiorę cię do swojego domu, dobrze? Zjesz coś ciepłego, polozysz się, a jutro rano poszukamy twoich rodziców, co ty na to?- uśmiechnął się przyjaźnie. Maluch nie wiedział, co odpowiedzieć, ostatecznie jednak zgodził się na to. Blaze wziął go na ręce i wrócił do mieszkania.

- Gdzieś ty był tyle czasu? Całe miasto obszedłeś?- zza rogu wyłonił się ojciec nastolatka. Kiedy zauważył malca, kurczowo trzymającego się bluzy ciemnookiego, uniósł do góry brew, pytająco patrząc na syna.

- Zgubił się. Pomyślałem, że...no wiesz, zostanie u nas na noc, a jutro..- zaczął się tłumaczyć.

- Rozumiem, spokojnie. Poszukam starej piżamy Julii, a ty idź z nim i naszykuj mu kąpiel- po tych słowach poszedł do garderoby. Axel zaś złapał dziecko za dłoń i pociągnął w stronę łazienki. Naszykował odpowiednie kosmetyki i wyciągnął dwa ręczniki.

- Umiesz myć się sam?- popatrzył na niego. Kiedy małolat pokręcił przecząco głową, Axel strzelił sobie facepalma. - Serio?- dopytał.

- Mhm- potwierdził chłopiec. Starszy brat Julii zastanawiał się, co zrobić. W końcu wpadł na rozwiązanie.

- Ja tu będę stał odwrócony plecami, a ty się rozbierzesz i wejdziesz pod prysznic, a ja będę ci mówił co i jak, zgoda?- wyciągnął gąbkę do mycia ciała.

- Zgoda- maluszek poczekał aż Ax stanie odwrócony do niego, i zaczął się rozbierać. Ciuchy położył na koszu i wszedł pod prysznic.

- Już?- zapytał Płomienny Napastnik.

- Tak- odpowiedział.

- Oke, to odkręć teraz trochę wody i się nią opłucz,a potem..- instruował go po kolei, co ma robić i po dwudziestu minutach chłopiec był umyty. Jeżyk musiał jednak podejść do niego i pomóc mu zawinąć się w ręczniki. Wyszedł na chwilę po starą piżamę swojej siostry, a także jej bieliznę, która była już za mała. Nie chciał tego robić, ale pomógł ubrać się swojemu gościowi. Kiedy zakładał mu dół, odwrócił wzrok. Potem poszli do kuchni, gdzie maluch dostał kanapki. Gdy on jadł, Jeżyk sam poszedł wziąść prysznic, a kiedy i on zjadł kolację, umyli zęby ( małemu wyciągnęli nową szczoteczkę). Nie mieli jednak pojęcia, gdzie mógłby spać. Po chwili jednak położyli go na łóżku Axela. Blondwłosy spał na materacu obok, gdyby dzieciak coś potrzebował.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz