1.11

966 46 3
                                    

Shawn przekręcił się na lewy bok i promienie słoneczne, które wpadały przez okno, oświetliły jego twarz. Nastolatek przeciągnął się rozkosznie i usiadł. Rozejrzał się dookoła i uśmiechnął się. Był wyspany, wypoczęty i zrelaksowany. Wstał z łóżka i podszedł do okna. Zapowiadał się piękny dzień.

- Już wstałeś?- usłyszał. Odwrócił się w stronę Axela i wtedy przypomniał sobie, co się takiego wydarzyło. Złapał się za głowę i zaczął jęczeć.

- Oooo, co to teraz ze mną będzie? Przecież nie mogę tu tak po prostu mieszkać! Jak się odpowiednie osoby o tym dowiedzą, toooo, oooo, będzie ze mną źle, nie mówiąc już o was- gdy Wilczy Napastnik snuł już najgorsze scenariusze, ciemnooki stłumił śmiech, podszedł do niższego chłopca i przytulił go do siebie.

- Kochanie, nie musisz się o nic obawiać- rzekł z uśmiechem na twarzy. Liliowowłosy spojrzał na niego, ze zdziwienia unosząc jedną brew do góry.

- Co masz na myśli?- zapytał.

- Shawn, gdy oboje jeszcze spaliśmy, mój tato pojechał i załatwił, że twoje miejsce zamieszkania jest właśnie tu- wyjaśnił Jeżyk. Szarooki nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Axel ucałował go w czoło i oboje poszli do kuchni na śniadanie. Byli w mieszkaniu sami, ojciec Axela, Jonathan, zaraz po załatwieniu sprawy miejsca zamieszkania Shawna udał się do pracy. Nastolatkowie szybko się oporządzili i razem ruszyli w stronę szkoły. Tuż przed bramą gimnazjum spotkali Marka i Jude'a.

- Hejka- przywitał ich kapitan.

- Hej- odrzekł Axel.

- Hej- odparł Shawn. Jude też się z nimi przywitał. Lekcje minęły im zadziwiająco szybko, no, jedynie Markowi się ciągnęły. Po skończeniu zajęć wrócili do domów, by zjeść obiad i przebrać się w stroje. Podczas drogi na boisko Shawn poinformował Axela, że ma coś do załatwienia, i że może się trochę spóźnić na trening. Blondwłosy odparł, że nic nie szkodzi. Tak więc każdy z nich udał się w swoją stronę. Frost szybko załatwił to, co miał do załatwienia i spojrzał na zegarek. Do rozpoczęcia treningu zostało jeszcze dużo czasu, toteż na spokojnie może iść powoli. Gdy przechodził obok restauracji Seymoura Hillmana, spotkał Bryce'a Whitingale'a.

- A ty nie na treningu?- zdziwił się Gazelle.

- Właśnie na niego idę- odpowiedział Shawn.- Ej, może pójdziesz na niego ze mną?- zaproponował szarooki.

- Nie wiem czy to dobry pomysł- jasnowłosy podrapał się po głowie.- No nie wiem- zastanawiał się.

- Jak nie chcesz, nie musisz ze mną iść. Ja tylko zapytałem- Wilczy Napastnik wzruszył ramionami.

- No dobra, ale tylko się popatrzę- Bryce zgodził się i wraz z Pogromcą Niedźwiedzi udali się na szkolne boisko Raimona.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz