2.6

277 15 0
                                    

Następnego dnia Axel wraz z Shawnem zajęli się pogrzebem państwa Snio. Załatwili wszelkie formalności z tym związane, jednak ze względu na to, że było wiadomo, iż matka Njorda nosiła pod sercem dziecko, a konkretnie dziewczynkę, trzeba było nadać jej jakieś imię. Mężczyźni długo nad tym myśleli, chcieli nadać małej jakieś szczególne imię. W końcu ustalili, że zrobi to Njord. Zadzwonili do sierocińca i poprosili o rozmowę z nim, a gdy nastolatek odezwał się po drugiej stronie, powiedzieli mu, o co chodzi. Njord milczał przez dłuższą chwilę, zastanawiając się nad tym, jakie imię wybrać. Po pięciu minutach dał im odpowiedź.

- Nevaeh*. Bo wierzę, że cała trójka jest teraz szczęśliwa w niebie - szepnął, by po chwili natychmiast się rozłączyć.
Nevaeh.
Nevaeh Snio.
Partnerzy podali tę informację do organizatorów pogrzebu. Imię nienarodzonej siostry nastolatka będzie widnieć na płycie grobowej, pod imionami ich rodziców. Partnerom cały czas towarzyszył Hoso, który na zmianę leżał na kolanach Blaze'a i liliowowłosego. Mała kuna obserwowała swoich właścicieli, uważnie się im przyglądając. Hoso wyczuwał stan emocjonalny mężczyzn, który udzielał się również i jemu.

- No co się dzieje, malutki? - Shawn uspokajająco pogłaskał kunę po łebku. Hoso zwinął się w kłębek na kolanach liliowowłosego.

- Chyba wyczuwa nasz stan i emocje - zauważył Blaze, również głaszcząc Hoso.

- Biedaczek - westchnął Frost. Kilka godzin później położyli się spać, chociaż obaj nie potrafili zasnąć. Zbyt wiele myśli kłębiło się w ich głowach.
**********
Dwa dni później Njord wstał z jeszcze większym trudem. Dziś miał odbyć się pogrzeb jego rodziców. Wziął długi, poranny prysznic, z ociąganiem przebrał się w garnitur, a śniadania nawet nie tknął. Odkąd tu trafił, nie wziął ust nawet najmniejszego kęsa jedzenia. Nie był w stanie, stracił apetyt. Zszedł na dół i czekał na korytarzu; czuł na sobie spojrzenia innych dzieciaków z sierocińca, starał się nie rzucać w oczy, miał ochotę zniknąć, zapaść się pod ziemię. Nie chciał, by ludzie na niego patrzyli. Około godziny jedenastej w budynku zjawił się Shawn, który miał go zawieźć na uroczystość pogrzebową.

- Jak się czujesz? - spytał mężczyzna, kładąc dłoń na jego ramieniu. Njord nic nie odpowiedział, po prostu pokręcił przecząco głową. Szarooki objął go ramieniem i poprowadził w stronę samochodu. Otworzył drzwi i pomógł wsiąść chłopakowi. Ruszyli i po kwadransie byli na miejscu. Snio był zaskoczony tak dużą obecnością ludzi. Przyszli wszyscy uczniowie i pracownicy Alpine z rodzinami, sąsiedzi i kilku mieszkańców miejscowości, w której mieszkali. Była również psycholog, Silvia, z którą Njord miał spotkania, które mu nie pomogły choćby w najmniejszym stopniu. Nastolatek nie chciał mówić o stracie rodziców i siostry. Młodzieniec cały czas stał ze wzrokiem wbitym w ziemię, nie był w stanie spojrzeć na dwie duże trumny, oraz jedną najmniejszą, jaką kiedykolwiek wiedzieli wszyscy zgromadzeni. Maleńka trumieńka była w kolorze różu, przewiązana wstążeczką w kolorze o ton ciemniejszym. Gdy nadszedł czas i wszystkie trzy trumny zostały opuszczone do ziemi, Njord poczuł jak robi mu się słabo. Kolana ugięły się pod nim i pochłonęła go ciemność. Stojący obok Shawn złapał go w ostatniej chwili.

- Njord, hej, Njord, ocknij się - mężczyzna delikatnie klepał chłopaka po policzku, jednak on nie reagował.

- Dzwonię po karetkę - zdecydował Axel, wybierając odpowiedni numer. Liliowowłosy wciąż usiłował obudzić Njorda, lecz ten dalej pozostawał nieprzytomny. Kwadrans później przyjechała karetka i zabrała nastolatka do szpitala, a Axe i Shawn pojechali za nimi.
**********
Godzinę później Njord zaczął odzyskiwać przytomność. Budził się powoli, wolno otwierając oczy. Nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, bolała go głowa i czuł się osłabiony.

- Nareszcie się obudziłeś - usłyszał. Usiadł ostrożnie i zauważył siedzących obok Shawna i Axela. Był zaskoczony ich obecnością, i dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że znajduje się w szpitalu. Tylko dlaczego? Zaraz...Pogrzeb! Musiał zasłabnąć na pogrzebie rodziców i siostry.

- Dlaczego tak na mnie patrzycie? - spytał, widząc jak mężczyźni spoglądają na niego wzrokiem pełnym reprymendy.

- Co ty sobie myślisz? - odrzekł ciemnooki, wstał i zaczął chodzić po pokoju. - Jesteś niedożywiony, to stąd ta twoja nagła utrata przytomności - dodał.

- Wcale nie - zaprzeczył cicho chłopak. - To...przez emocje i pogrzeb... - dopowiedział cichutko, prawie niedosłyszalnie.

- Oczywiście, pogrzeb rodziców i siostry jest dla ciebie wielkim wstrząsem, lecz nie zwalaj wszystkiego na silne emocje. Rozmawialiśmy z lekarzem, jesteś niedożywiony. Chcesz siebie zagłodzić?- rzekł Blaze, krzyżując ręce na piersi. Njord spuścił wzrok i po chwili zaczął cicho szlochać.

- Przepraszam...Ja nie chcę się zagłodzić...Ja tylko...- nie wiedział jak im to wyjaśnić, nie wiedział jak sobie ma to wyjaśnić. No okay, sobie tłumaczył to jako utrata apetytu i w sumie miał ku temu prawo, ale jeśli nie będzie jeść, może naprawdę źle skończyć i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Shawn usiadł obok niego i mocno przytulił, delikatnie kołysząc się w przód i w tył; nastolatek wtulił się w mężczyznę, wsłuchując się w bicie jego serca.

- Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć, będziemy ci pomagać i cię wspierać - powiedział Frost, głaszcząc Njorda po włosach.

- Shawn ma całkowitą rację - zgodził się Axel. - Zawsze możesz na nas liczyć -

- Dziękuję wam - turkusowooki posłał im słaby uśmiech i kilka minut później zasnął, wciąż wtulony w Shawna. Mężczyźni nie mieli serca go budzić, dlatego też Shawn został z nim na noc w szpitalu. I dobrze się stało, bo Njord około drugiej w nocy zerwał się z potwornym krzykiem, z przerażeniem wykrzykując jedno imię.
Nevaeh.

*Nevaeh - amerykańskie imię żeńskie znaczące "heaven spelled backwards".

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz