1.33

423 25 0
                                    

Następnego dnia mały chłopczyk, którego Axel przyprowadził do mieszkania, gwałtownie zerwał się ze snu. Nerwowo rozglądał się dookoła siebie, serce waliło mu jak oszalałe, maluch był bardzo przerażony. Oparł się o ścianę i naciągnął koc po samą szyję. Dlaczego był w obcym miejscu? Co to za  chłopak śpiący obok na materacu? Gdzie on jest? Po jego głowie kotłowało się mnóstwo pytań, na które nie mógł odnaleźć odpowiedzi. Jego szlochanie zbudziło Axela, który z początku nie wiedział, co się dzieje. Ale po chwili przypomniał sobie, co się stało. Podniósł się i popatrzył na płaczącego chłopczyka. Usiadł obok niego.

- Wszystko w porządku?- zapytał. Maluch pokręcił przecząco głową. Blaze ostrożnie przysunął się do niego.- Coś się dzieje? Nie wiem...boli cię coś? Źle się czujesz?- wypytywał.

- Ja chcę do braciszka- odparł mały, mocząc łzami koc. Jeżyk nie wiedział jak go pocieszyć.

- Spróbuj jeszcze zasnąć, dobrze?- uśmiechnął się przyjaźnie.- Jak wstaniesz, zjemy śniadanie i poszukamy twoich rodziców, co ty na to?- dodał. Miał nadzieję, że dzieciak pójdzie na taki układ.

- Mhm- maluszek kiwnął wolno głową na tak, a po chwili podszedł do ciemnookiego i przytulił się do niego. - Dlaczego mamusia i tatuś tak się kłócą? Chcą się rozwieść?- spytał. Blondwłosy chciał coś rzec, ale maluch już spał. Płomienny Napastnik przewrócił tylko oczami i okrył go kocem. Jego rodzice się kłócą? Więc może dlatego to dziecko było poza domem? Może wystraszył się krzyków? Nie wiedział, ale podejrzewał, że tak właśnie jest. Spojrzał na zegar. Dochodziła siódma. Dobrze, niech do dziewiątej  chłopczyk sobie śpi. Ax nie mógł jednak pojąć, dlatego rodzice tego malca i jego brata kłócą się przy dzieciach. Czy nie zdają sobie sprawy z tego, że to strasznie odbija się na psychice chłopców? Denerwowało go takie zachowanie rodziców, kiedy nie zważali, że każde ich zachowanie odbija się na dzieciach. Spojrzał na chłopczyka i poprawił jego głowę. Biedactwo, współczuł mu z całego serca. Kiedy zegar wskazał już dziewiątą, Blaze zaczął budzić malca. Delikatnie szturchał go w ramię, a gdy ten otworzył jedno oko, powiedział mu, że pora na śniadanie. Chłopczyk przetarł oczy, ziewnął szeroko i po pięciu minutach udali się do salonu. Nastolatek posadził malca na kanapie, potem zrobił mu kanapkę z sałatą, pomidorem i ogórkiem. Sobie zrobił podobną, dodał jedynie dodał ser kozi. Obserwował jak maluch je, ostrożnie przeżuwając każdy kawałek. 

- Chcesz może pić?- zapytał po chwili. Chłopaczek kiwnął głową na tak, więc Jeżyk nalał mu do szklanki soku pomarańczowego. Po zjedzeniu śniadania i umyciu zębów, Axel zabrał malucha do swojego pokoju, a jego ojciec zadzwonił na policję. Okazało się, że pewne małżeństwo zgłosilo zaginięcie najmłodszego syna wczoraj wieczorem. Jonathan dostał numer do ojca i matki malca i  wykonał do nich telefon.

- Halo, słucham?-po drugiej stronie rozległ się głos kobiety.

- Dzień dobry, Jonathan Blaze z tej strony. Dzwonię w sprawie pani syna...- zaczął Jon, ale matka chłopca mu przerwała.

- Co?! Co on robi u pana?!- krzyczała zdenerwowana.

- Proszę się uspokoić, pani syn jest bezpieczny. Wczoraj wieczorem mój starszy syn go znalazł i przyprowadził do mieszkania, a że było już późno, odłożyliśmy zawiadomienie policji i państwa na dzisiaj. Proszę nam to wybaczyć, ale pański syn był zmarznięty, więc daliśmy mu coś ciepłego do zjedzenia, no i potem się umył i jak już wspominałem, postanowiliśmy przełożyć zawiadomienie, bo maluch też poszedł spać- doktor Blaze tłumaczył możliwie najlepiej jak umiał. W końcu kobieta ugadała się z nim, co do godziny "odbioru" syna i się rozłączyła. Granatowowłosy mężczyzna poszedł do salonu. Axel grał z chłopczykiem i Julią w jakąś planszówkę, wiadać było, że bawią się doskonale. Usiadł na kanapie.

- I jak? Dzwoniłeś do jego rodziców?- ciemnooki oderwał się na chwilę od gry.

- Tak, będę tu za jakieś dwie godziny. Muszą jeszcze starszego syna ze szkoły odebrać- oparł Jon Blaze. Blondwłosy młodzieniec dał znać ruchem głowy, że rozumie. Czas zleciał jednak bardzo szybko i po chwili rodzice ze starszym brata malucha stali w salonie. Malec jednak nie chciał do nich podejść, chował się za Axelem.

- Hej, dlaczego nie chcesz iść do swoich rodziców?- Jeżyk popatrzył na niego. Zniżył się do jego wzrostu i granatowowłosy chłopczyk patrzył prosto w ciemne oczy starszego kolegi. - Nie musisz się bać, oni nie są na ciebie źli, po prostu bardzo się martwią- dodał z łagodnym uśmiechem. Dzieciaczek milczał, nie chciał mówić, ale Axe widział, że coś jest na rzeczy. Czekał cierpliwie, wiedział, że maluch w końcu się odezwie. I tak też się stało.

- Ja nie chcę, żeby mamusia i tatuś się kłócili...- wyznał, spuszczając główkę. Więc było tak jak podejrzewał blondwłosy.- Ciągle na siebie krzyczą...rozwiodą się!!!- zaczął płakać. Jego rodzice zaś byli w wielkim szoku. Popatrzyli po sobie i dopiero wtedy dotarło do nich, że swoim zachowaniem bardzo skrzywdzili synów. Dlaczego musiało dojść do czegoś takiego, aby w końcu to pojeli? Kobieta podeszła do nich i uklękła.

- Kochanie...to, że się z twoim tatą kłócimy nie znaczy, że się rozwiedziemy- powiedziała.- Tak już jest w małżeństwie- dopowiedziała.

- Szkoda jednak, że nie zauważyliśmy, że przez nasze sprzeczki cierpicie wy- ojciec braci powiedział to, co powiedzieć chciał Axel.

- Przepraszamy was. Wiecie, że jesteście dla nas najważniejsi- kobieta mocno przytuliła młodszą pociechę. Po godzinie wrócili do siebie, ale wcześniej zjedli obiad u Blaze'ów. Gdy dochodził późny wieczór, Axel siedział ze swoim ojcem w salonie. Oglądali jakiś film akcji.

- Wiadomo już co z Shawnem?- spytał w pewnym momencie chłopak.

- Niestety nie. Dalej szukają- odparł mężczyzna. W sumie Jeżyk liczył się z tym, że to właśnie usłyszy z ust ojca.

- A w moim pokoju znaleźli ślady tych, co go porwali?- dopytał.

- Też nie- granatowowłosy pokręcił przecząco głową. Ax był załamany tą wieścią. Wstał i poszedł do siebie. Rzucił się na łóżko, wtulając twarz w poduszkę. Nie powstrzymywał łez, pozwolił im płynąć po policzkach i wsiąkać w materiał. Żadnego śladu Frosta. Nic. Zero. Wilczy Napastnik zapadł się pod ziemię. Zniknął bez śladu, rozpłynął się.

- On znał porywaczy...wpuścił ich do środka...- szepnął do siebie młodzieniec.- Ufał tym osobom...nie obawiał się, że go uprowadzą...jeżeli on ich znał, to ja w takim razie też- usiadł. Skoro porywaczami lub porywaczem jest ktoś ze znajomych Blaze'a i liliowowłosego, należy ustalić jeszcze tylko to.

A teraz przedstawiam Wam najlepszą żeńską postać z Inazumy. Proszę o gorące brawa dla:

 Proszę o gorące brawa dla:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Fran!!!!

Chcielibyście może jakiś epizod z jej udziałem?
Ma pojawić się w tej księdze czy w drugiej,a może dopiero w kontynuacji?
Jeśli tak, to podajcie swoje propozycje na epizod 💙❤💙❤💙❤

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz