1.25

821 38 13
                                    

Czas mijał i nim się Claude obejrzał, upłynął szósty tydzień odkąd jego młodszy kuzyn leżał w szpitalu. Cóż, wykryto, że maluch ma spore problemy z płucami i musi zostać w szpitalu z dobre trzy miesiące na obserwacji. Beacons był bardzo załamany, gdy usłyszał diagnozę i całą sobotę zamiast spędzić z przyjaciółmi z drużyny, siedział w swoim pokoju i głośno płakał w poduszkę. Razem z ognistowłosym był jego najlepszy przyjaciel- Bryce. Gazelle siedział obok na łóżku i starał się jakoś ulżyć w cierpieniu złotookiego. Jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż nie jest to rzecz łatwa do zrobienia. 

- Hej...Claude...- nie wiedział jak ma do niego zagadać. A jeśli palnie jakieś głupstwo? - Nie martw się, za trzy miesiące mały wyjdzie, będzie dobrze- miał nadzieję, że nie uraził tymi słowami Torcha.

- Też chciałbym w to wierzyć- były kapitan Prominence pociągnął nosem.- Kocham go i nie chcę, aby on tak cierpał- usiadł.

- Wiem, że kochasz tego malucha- jasnowłosy uśmiechnął się delikatnie.- Każdy wie- dopowiedział szybko. Karmazynowowłosy również uniósł kąciki ust w leciutkim uśmiechu.

- Dziękuję ci- szepnął.

- Za co?- zdziwił się niebieskooki.

- Że ze mną posiedziałeś i wysłuchałeś mnie- wytłumaczył Torch.

- E tam- Gazelle machnął ręką.- Ty też zrobiłbyś tak dla mnie- dodał, patrząc na przyjaciela. Tamten kiwnął głową i następnie oboje usadowili się na kanapie, i włączyli jakiś film w TV.

*********************************

Jonathan obserwował jak Shawn i Axel cisną już trzecią godzinę X Boxa. Nastolatkowie siedzieli na kanapie i nawalali w Fortinite'a. Jon pokręcił głową i udał się do swojego gabinetu, zaś nasi ulubieńcy grali dalej. W końcu, po prawie pięciu godzinach, wyłączyli konsolę.

- W życiu tak długo nie grałem- powiedział Blaze, przeciągając się.

- No ja też nie- wyznał Frost, opierając głowę na ramieniu Jeżyka.- Przy tobie nie poznaję samego siebie- zaśmiał się szarooki.

- No widzisz- Płomienny Napastnik utulił mocno partnera. Chłopcy w końcu udali się do kuchni i wspólnie przygotowali jakieś kanapki. Zjedli je, a następnie posprzątali. Kiedy siedzieli w sypialni na łóżku i grali w jakąś planszówkę, do pokoju wszedł doktor Blaze i poinformował ich, że cały weekend będą sami.

- Mam szkolenie, a Julia idzie do koleżanki- wyjaśnił. Skoro mają całe dwa dni tylko dla siebie, może wiele się wydarzyć. Następnego dnia, gdy Julia była już u koleżanki, a Jonathan miał wychodzić z mieszkania, liliowowłosy i ciemnooki podeszli do niego i życzyli udanego szkolenia.

- Dziękuję, a wy mi mieszkania nie roznieście- zażartował i wyszedł. Młodzieńcy oczywiście zaraz po wyjściu ojca Jeżyka, usiedli wygodnie na kanapie i przez cały dzień oglądali różne filmy i seriale. Gdy zegar wybił trzydzieści minut po północy, a nasi bohaterowie leżeli wtuleni w siebie, Shawn zapytał:

- Często zostawałeś na weekendy tak sam w domu?-

- Nie, ale zdarzyły się takie trzy, cztery przypadki, nie więcej- odpowiedział Axel.- A co?- popatrzył na Wilczego Napastnika.

- A tak tylko pytam- uśmiechnął się.- Z ciekawości-

- Rozumiem- dał mu czułego buziaka na dobranoc i po paru minutach oboje zasnęli.

***********************************

Wstali chwilę przed południem, ale z łóżka ściągnęli się dopiero po czternastej. No chcieli cały dzień leżeć i nic nie robić, ale tak się po prostu nie da. Musieli wstać, zjeść śniadanie, ogarnąć się i mieszkanie po wczorajszym seansie. Sprzątanie zajęło im nieco ponad godzinkę, po tym zaś zrobili się głodni ( a jakże by inaczej) i blondwłosy postanowił przygotować takoyaki dla siebie i Shawna. Gdy posiłek był gotowy, młodzieńcy zjedli go ze smakiem. No i pojęcia nie mieli, co ze sobą zrobić potem. Obejrzeć jakiś film? Nie, wczoraj obejrzeli ich za dużo. Może pograć na X Boxie? Nie, to też nie. Większość dnia spędzili więc na graniu w przeróżne planszówki, a także na słuchaniu ulubionej muzyki.

************************************

Axel siedział na łóżku, czekając aż Shawn skończy brać prysznic. Liliowowłosy przyszedł po pięciu minutach. Usiadł obok ukochanego i spojrzał prosto w oczy. Zaraz też pocałował z wielką namiętnością. Jeżyk oddał pocałunek, obejmując niższego chłopca. Frost usiadł mu na kroczu, jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek.

- Chcesz tego?- ciemnooki delikatnie odsunął się od Niedźwiedziego Zabójcy.

- Jeszcze się pytasz?- szarooki uniósł w odpowiedzi brew do góry. Płomienny Napastnik uśmiechnął się i przywarł do ust wybranka, wsuwając mu dłonie pod koszulkę i jeżdżąc nimi po jego ciele. Pochodzący z Hokkaido nastolatek przyssał się wargami do szyi Blaze'a, delikatnie ją skubiąc. Białowłosy zaczął powoli ściągać z szarookiego koszulkę,a tamten się nie opierał. Pozwolił na to. Zaraz jednak Axel zrzucił z siebie Frosta i przygniótł go do łóżka.  

- Nie myśl sobie, że dam ci być górą- rzucił z zalotnym uśmieszkiem, całując mocno Shawna. 

- No ja mam nadzieję- odrzekł Niedźwiedzi Pogromca, mrucząc w partnerowi w ustach i ściągając z niego górną część garderoby. Ciemnooki uśmiechnął się. Jego usta pieściły skórę na brzuchu Wilczego Napastnika. Liliowowłosy drżał z doznawanej rozkoszy, było mu naprawdę bardzo dobrze. Po paru minutach młodzieńcy leżeli całkowicie nadzy. Axel całował Frosta po całym ciele, powodując tym samym u Księcia Krainy Śniegu niewyobrażalne uczucie rozkoszy. A gdy ponownie się pocałowali, w pocałunku tym było tyle czułości, tyle namiętności, że Romeo i Julia mogą iść, i się schować, zapaść pod ziemię. Pieszczotom nie było widać końca. W końcu Płomienny Napastnik wbił się w ukochanego. Gdy Shawn poczuł w sobie męskość Axela, na początku zacisnął z bólu zęby i wbił paznokcie w materac. Blondwłosy poruszał się w liliowowłosym chłopcu bardzo ostrożnie, nie chciał go przecież skrzywdzić. Kiedy pchnięcia Płomiennego Napastnika uzyskały pewien rytm, Pogromca Niedźwiedzi nie odczuwał już bólu, lecz ogromną rozkosz nie do opisania. Axel był dla Frosta zarazem bardzo delikatny i pełen czułości. Było im tak dobrze, miło i wspaniale. Po dość długim czasie Jeżyk wyszedł ostrożnie z Księcia Krainy Śniegu i położył się obok niego. 

- Shawn, nawet nie masz pojęcia jak bardzo cię kocham- powiedział, gładząc niższego chłopca czule po policzku.

- A ty nie masz pojęcia jak bardzo ja kocham ciebie- odrzekł Lodowy Napastnik. Blaze uśmiechnął się i ucałował swojego ukochanego w usta, a tamten wtulił się w silne ciało Jeżyka. Jednak, każdy wie, że pasmo szczęśliwych dni przeplata się z pasmem nieszczęść. I wiadomo o tym nie od dziś. Chłopcy nawet nie podejrzewali, że wkrótce zostaną rozdzieleni. Na bardzo długo.

Z góry przepraszam za spieprzenie sex-scenki.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz