Krzyki było wyraźnie słychać za kulisami, tłum był ogromny. Chłopaki mówili, że spodziewali się garstki osób, a pojawiło się ich około 100 tys.- Myślałam, że przy tworzeniu i nagrywaniu są na maksa podjarani, ale to co tutaj się dzieje to nie porównywalna skala - powiedziałam do Pauli.
- Oj tak, tego nie da się opisać słowami. Aktualnie są w swoim najpiękniejszym świecie - odpowiedziała.
Szukałam wzrokiem Michała i Janka, lecz przepadli gdzieś nagle. Rozglądałam się uważnie, aczkolwiek moje oczy tylko widziały biegających w te i z powrotem Białasa i Solara.
Moja cięższa strona pracy właśnie się zaczęła, na scenie przy DJ- ejce, musiałam być chyba z dziesięć razy, to któryś mikrofonu zapomniał, wodę trzeba było donosić, musiałam także sprawdzać oświetlenie.
Podczas czynności wykonywanych na scenie, co jakiś czas zerkałam w stronę tłumu. Nie mogłam własnym oczom uwierzyć, ludzi było jak mrówek, widziałam tylko czarne łebki i flesze telefonów.
Atmosfera, jaka tam panowała była nie do opisania jak wszystkie emocje, które towarzyszyły. Na scenie był właśnie Adi, gdy ja dokładałam ostatnie butelki wody.
Popatrzyłam ostatni raz w stronę tych cudownych ludzi, i udałam się za kulisy.
- Kończy się woda - powiedziałam stojąc obok Magdy.
- Widzieliście Matczaka? - zapytał Borys.
- Szczerze powiedziawszy to ja nie widziałam go od 30 minut, rozglądałam się za nim ale nigdzie go nie było - odpowiedziałam.
- Nie tylko nie to - powiedział Białas i pobiegł w stronę łazienek.
Z Borysem udaliśmy się odrazu za nim, mężczyzna po kolei otwierał kabiny ale nikogo w nich nie było.
- Kogo szukacie? - zapytał Solar.
- Matcziego - odpowiedział Borys.
- Stoi koło schodów - powiedział i wszedł do jednej z kabin.
- Gdzie byłeś? - zapytałam podchodząc do chłopaka.
- W domu, zapomniałem szczęśliwej zapalniczki - odpowiedział.
- Czego? - zapytałam zdziwiona.
- Szczęśliwej zapalniczki - odpowiedział z uśmiechem i wyją z kieszeni zielona zapalniczkę tylu clipper obracając ją w palcach.
- A twoja szczęśliwa zapalniczka co robi? - zaśmiałam się.
- Daje mi zajebistą energię na koncert - uśmiechnął się chłopak.
- Rozumiem - uśmiechnęłam się.
Chłopak został wywołany na scenę, więc ja wróciłam do swoich zajęć. Co jakiś czas zerkałam na ekran, żeby popatrzeć jak sobie radzi, a szło mu to cudownie. Jego melodyjny głos tak uspokajał, piosenka Żółte flamastry była jedną z moich ulubionych. Miała w sobie niesamowity klimat, była tak prawdziwa i trafiająca do miliona osób, każdy z nas chyba wątpił. U każdej osoby wierzącej pojawiła się chwila zwątpienia, a my jako młodzi ludzie, żyjący w Polsce, w której nie są brane pod uwagę inne wiary tylko chrześcijańska, tak bardzo brana, że ludzie bardziej opisują to jako fanatyzm, to my możemy nazwać się pionierami zwątpienia.
Nie inwestuje się w nas, nie słucha się nas, nie wierzy się w nas. Skoro się w nas nie wierzy, to jak my możemy wierzyć w to co oni, oni nie mają szacunku do nas, uważają że IM WSZYSTKO WOLNO. Jak mogą oczekiwać od nas, że będziemy się na nich wzorować?
CZYTASZ
Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata
FanfictionCzasami jedna cyfra w numerze telefonu potrafi zmienić życie.