Rozdział 42

8.2K 248 399
                                    


Mój sen był piękny, ja w otoczeniu cudownych kwiatów, piękna zielona polana, biała zwiewna sukienka, wyglądała jakby miał odbyć się mój. Wielkie marzenie wielu dziewczynek, nie różniłam się od nich. Także chciałam mieć ten swój wyjątkowy magiczny dzień, w otoczeniu tylko najbliższych.

Zaczęłam powoli wybudzać się ze snu, otworzyłam delikatnie oczy, i poczułam niesamowity ból w nosie. Gdy obraz z zamazanego nabrał w końcu dobrą jakoś, zobaczyłam Michała śpiącego z głową opartą o moją rękę.

Wyglądał jak mały aniołek, niestety zauważyłam duże wory pod jego oczami. Nie spał przez dobre kilka dni.

Spojrzałam w stronę okna, było ciemno. Niestety w sali nie było żadnego zegarka, żebym mogła sprawdzić, która godzina.

Rozglądałam się delikatnie po sali, na przeciwko mnie na ścianie wisiał czarny telewizor po lewej stronie były drzwi wyjściowe a obok nich toaleta. W okół mnie były dziwne aparatury, a przez wenflon miałam podawaną krew, nic mnie nie bolało z wyjątkiem nosa w którego wetknięte były przeźroczyste rurki, okropnie twarde.

Wiedziałam, że o tej godzinie od nikogo się nic nie dowiem, wiec postanowiłam położyć się spać.

Strzał, krew, ciemność.

Tylko to malowało się w moim śnie.

Delikatnie zaczęłam kręcić głową w celu sprawdzenia, czy w moim nosie nadal przebywa ten nie wygodny sprzęt.

Usłyszałam cichy głos, otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam chłopaków stojących w okół mnie.

- Żyjesz - klasnął w ręce Lanek.

- Zadzwonić do twoich rodziców? - zapytał Solar.

Poczułam mocniejszy ścisk na mojej ręce, odwróciłam głowę w tą stronę i zauważyłam jak Michał przyciska ją do siebie i składa pocałunki.

- Nie - odpowiedziałam. - Błagam powiedzcie im, żeby wyciągnęli mi to dziadostwo z nosa- powiedziałam błagalnym tonem.

Chłopaki się zaśmiali, a na sali pojawiła się pielęgniarka z lekarzem.

- Miałaś dużo szczęścia, ktoś celował w szyje - powiedział oglądając moją rękę.

- Już wiadomo kto to był? - zapytałam.

- Policja szuka, ale zbyt dużo ludzi było - odpowiedział Białas.

- Chłopaki moglibyście nas zostawić z Dianą? - zapytał Solar.

Mężczyźni wychodzili gęsiego z sali, ostatni raz spojrzałam na smutne oczy Matczaka po czym on także wyszedł z pomieszczenia.

- Dlaczego nam nie powiedziałaś o tym Dominiku? Nie narażalibyśmy Cię, na wyjście przed tłum ludzi... - powiedział Solar.

- Nie myślałam, że to ma jakieś znaczenie - odpowiedziałam.

- Nie miało znaczenia to, że jakiś obsesyjny gość ma zakaz zbliżania się do Ciebie, a Ty zgodziłaś się na wyjście na scenę gdzie było kilka tys osób, każdy mógł tam przyjść on także. Jeżeli przez taki czas miał obsesje na twoim punkcie, jeżeli ma twój kolejny numer, to pewnym było że wie z kim i gdzie pracujesz - powiedział Białas.

- Chłopaki ja naprawdę nie myślałam o tym, rozmawiałam z Michałem na ten temat, wiedziałam że tutaj z daleka od miasta jestem bezpieczna, z wami - odpowiedziałam.

- Martwiłaś się o Michała, że jemu coś zrobi. A to Ty oberwałaś - powiedział Białas i wyszedł zdenerwowany z pomieszczenia.

No właśnie oberwałam ja, nie Michał. Strzał został oddany, kiedy chłopak się ode mnie odsunął, a nie kiedy byliśmy obok siebie. Zaczęłam mieć wątpliwości co do winy Dominika, ale z drugiej strony może po prostu chciał być jak Romeo i Julia. Oni zginęli w miłości, może miał plan żeby najpierw zabić mnie, a później siebie. Przecież to takie romantyczne.

Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz