Rozdział 33

10.7K 320 964
                                    


Prywatny: słodkich snów

Prywatny: wiem, że jesteś daleko ale jeszcze się zobaczymy

Prywatny: tylko ja jestem miłością Twojego życia.

Nie spałam całą noc, z obawy przed tym psychopatą. Co z tego, że dostał sądowy zakaz jak i tak mnie zastraszał, a policja co mogła z tym zrobić? Kazała by mi zmienić numer telefonu albo go zablokować, nie zamknęli by go za głupie SMS'y w których nawet mi nie groził.

Siedziałam przy stole w kuchni, z podkrążonymi oczami, kocykiem w okół mojego ciała i kubkiem kawy powoli go siorbając.

- Ciężka noc? - zapytał Solar siadając obok.

- Niestety tak, gdzie chłopaki? - zapytałam.

- Pojechali do sklepu na zakupy, wszystko zjedli pusta lodówka - powiedział machając rękami.

- No mają apetyt i to ogromny - powiedziałam z uśmiechem.

Niedługo trzeba było czekać na gromadę, rozpakowywali powoli swoje zdobycze marketowe a ja przemierzałam korytarz prowadzący do mojego pokoju.

- Heej - stanął przede mną Michał, uśmiechając się nie wyraźnie.

Po tych oczach wiedziałam jedno.

Było coś palone.

- Michał, nie wiem czy mnie zrozumiesz ale wyjaśnię Ci jedną zasadę. Nigdy ale to prze nigdy, nie będę z Tobą rozmawiać jak jesteś zjarany, a teraz zejdź mi z drogi - powiedziałam i odsunęłam chłopaka.

- Diana nie gniewaj się na mnie - powiedział trzymając dłoń.

- Pogadamy później - odpowiedziałam.

- Ale ja chce teraz - powiedział uśmiechając się.

-  A ja powiedziałam nie, i zejdź mi z drogi - odpowiedziałam.

Chłopak złapał mój nadgarstek.

- To może chociaż mnie przytulisz? - zapytał.

- Nie kurwa powiedziałam Ci, nie chce z Tobą rozmawiać i zejdź mi z drogi nie będziemy się ani przytulać ani patrzeć nawet na siebie i puszczaj do chuja tą rękę - krzyknęłam i wyrwałam swoją dłoń z uścisku.

Prywatny: no skarbie proszę odpisz

Prywatny: wiem, że to czytasz

Prywatny: będziemy szczęśliwi razem

Leżałam na łóżku, pozbawiona życia, co kilka sekund zerkałam na ekran blokady mojego telefonu, na którym pojawiały się kolejne wiadomości.

Nie wiedziałam co mam zrobić, zostałam z tym sama.

- Coś się stało? - zapytał Janek.

- Nie nic - odpowiedziałam.

- Słyszałem jak krzyknęłaś na Michała - powiedział.

- A tak, wybaczcie nienawidzę narkotyków... a jeszcze bardziej nienawidzę rozmawiać z ludźmi, którzy są pod ich wpływem, Michał za pierwszym razem nie zrozumiał - powiedziałam.

- Rozumiem Cię, no on akurat bardzo często chodzi zjarany - zaśmiał się.

- Taa - powiedziałam i położyłam się.

- Coś Cię gnębi? - zapytał.

- Nie, nic - odpowiedziałam.

- Przecież widzę - popatrzył na mnie unosząc brwi.

Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz