Prywatny: słodkich snówPrywatny: wiem, że jesteś daleko ale jeszcze się zobaczymy
Prywatny: tylko ja jestem miłością Twojego życia.
Nie spałam całą noc, z obawy przed tym psychopatą. Co z tego, że dostał sądowy zakaz jak i tak mnie zastraszał, a policja co mogła z tym zrobić? Kazała by mi zmienić numer telefonu albo go zablokować, nie zamknęli by go za głupie SMS'y w których nawet mi nie groził.
Siedziałam przy stole w kuchni, z podkrążonymi oczami, kocykiem w okół mojego ciała i kubkiem kawy powoli go siorbając.
- Ciężka noc? - zapytał Solar siadając obok.
- Niestety tak, gdzie chłopaki? - zapytałam.
- Pojechali do sklepu na zakupy, wszystko zjedli pusta lodówka - powiedział machając rękami.
- No mają apetyt i to ogromny - powiedziałam z uśmiechem.
Niedługo trzeba było czekać na gromadę, rozpakowywali powoli swoje zdobycze marketowe a ja przemierzałam korytarz prowadzący do mojego pokoju.
- Heej - stanął przede mną Michał, uśmiechając się nie wyraźnie.
Po tych oczach wiedziałam jedno.
Było coś palone.
- Michał, nie wiem czy mnie zrozumiesz ale wyjaśnię Ci jedną zasadę. Nigdy ale to prze nigdy, nie będę z Tobą rozmawiać jak jesteś zjarany, a teraz zejdź mi z drogi - powiedziałam i odsunęłam chłopaka.
- Diana nie gniewaj się na mnie - powiedział trzymając dłoń.
- Pogadamy później - odpowiedziałam.
- Ale ja chce teraz - powiedział uśmiechając się.
- A ja powiedziałam nie, i zejdź mi z drogi - odpowiedziałam.
Chłopak złapał mój nadgarstek.
- To może chociaż mnie przytulisz? - zapytał.
- Nie kurwa powiedziałam Ci, nie chce z Tobą rozmawiać i zejdź mi z drogi nie będziemy się ani przytulać ani patrzeć nawet na siebie i puszczaj do chuja tą rękę - krzyknęłam i wyrwałam swoją dłoń z uścisku.
Prywatny: no skarbie proszę odpisz
Prywatny: wiem, że to czytasz
Prywatny: będziemy szczęśliwi razem
Leżałam na łóżku, pozbawiona życia, co kilka sekund zerkałam na ekran blokady mojego telefonu, na którym pojawiały się kolejne wiadomości.
Nie wiedziałam co mam zrobić, zostałam z tym sama.
- Coś się stało? - zapytał Janek.
- Nie nic - odpowiedziałam.
- Słyszałem jak krzyknęłaś na Michała - powiedział.
- A tak, wybaczcie nienawidzę narkotyków... a jeszcze bardziej nienawidzę rozmawiać z ludźmi, którzy są pod ich wpływem, Michał za pierwszym razem nie zrozumiał - powiedziałam.
- Rozumiem Cię, no on akurat bardzo często chodzi zjarany - zaśmiał się.
- Taa - powiedziałam i położyłam się.
- Coś Cię gnębi? - zapytał.
- Nie, nic - odpowiedziałam.
- Przecież widzę - popatrzył na mnie unosząc brwi.
CZYTASZ
Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata
FanfictionCzasami jedna cyfra w numerze telefonu potrafi zmienić życie.