Zbudziło mnie poranne pianie koguta, takie rzeczy tylko na wyjeździe. W środku Warszawy, mogą obudzić Cię samochody, tramwaje, karetki, a tutaj kogut. Przeciągnęłam się leniwie, i rozglądnęłam po pokoju, drugi dzień z rzędu, chłopak wstał przede mną, to było naprawdę nie małym szokiem dla mnie.Po prysznicu, ubraniu się, wyruszyłam w drogę do kuchni, chłopaki siedzieli już w prowizorycznym studiu i nagrywali kolejne piosenki, chciałam na chwile przystanąć posłuchać, lecz mój brzuch zaczął powoli ich przekrzykiwać.
Wyciągnęłam z lodówki podstawowe składniki na jajecznicę wzięłam się za patelnie, gdy poczułam jak jakieś ręce oplatają się w okół mojego brzucha.
- Mi też zrobisz? - zaśmiał się Michał.
- Oczekujesz, że odwdzięczę Ci się za ostatnie śniadanie, które mi zrobiłeś? - zapytałam odwracając się przodem do chłopaka.
Włosy opadały mu delikatnie na czoło, podniosłam rękę aby odgarnąć je, gdy chłopak szybko złapał ją, powstrzymując mnie od poprawienia ich.
- Umówmy się tak, Ty mi swoje śniadanie zaserwujesz w łóżku, lecz to będzie śniadanie w naturze. A dotkniesz ich dopiero na sam koniec, gdy będziesz za nie ciagnąć. Okej? - wyszczerzył swoje proste zębiska.
Popatrzyłam na niego zdegustowana, z jednej strony mi się podobało, ale z drugiej strony troszkę słaby tekst jako zachęta do łóżka.
- Hmm, nie - odpowiedziałam i wystawiłam język.
- Oj no weź - powiedział chłopak załamującym się głosem.
- Nawet na pierwszej randce nie byliśmy - powiedziałam, wbijając jajka na patelnie.
- Ale już ten tego mieliśmy - powiedział przybliżając się.
Jego klata idealnie pasowała do moich pleców, a ciepło jakie od niego biło, przepływało przez całe moje ciało. Oparłam delikatnie głowę o tors chłopaka i zamknęłam oczy.
Czy nie tak wyobrażałam sobie, każdy poranek jaki chciałam przeżyć już będąc żoną. Moje wyidealizowane marzenia, nagle zaczęły się spełniać.
- Może pojedziemy dzisiaj wieczorem do moich rodziców? - zaproponował chłopak.
- Ale tak dzisiaj? Nie jestem za bardzo przygotowana - powiedziałam.
- A do czego masz się przygotowywać? Normalna kolacja, tak jak tutaj - powiedział chłopak.
NORMALNA KOLACJA. TAK JAK TUTAJ. Nie chciałam umniejszać chłopakowi, bo tam mieszka całe życie, lecz wątpiłam że u Państwa Matczaków, kanapki latają po całym stole. Więcej jedzenia na ziemi jest niż na talerzu, rozbijają się szklanki, oczywiście nie można zapomnieć o alkoholu. Hektolitrach alkoholu, tonach alkoholu. Wątpię, że Pan Matczak wsadza sobie oliwki do nosa a później próbuje wydmuchać je jak najdalej, nie robią zawodów na najszybsze wypicie piwa.
Im dłużej myślałam nad tym, tym bardziej się uświadamiałam jak bardzo będzie mi tego brakować. Tak cholernie mocno, wiem że finał nie obejdzie się bez łez, a ja tydzień po tym nadal będę ryczeć.
- Jeżeli Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie, sami zapraszają - odpowiedział, po czym pocałował mnie w czoło i wrócił do studia.
Leniwie przegryzałam chleb trzymany w ręce, jeszcze półtora tygodnia i ten dom nagle stanie się pusty.
Zostaną w nim tylko niesamowite wspomnienia, ciekawe przygody, a jego mury będą rozbrzmiewać echem piosenki najlepszych polskich artystów tego pokolenia.
CZYTASZ
Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata
FanfictionCzasami jedna cyfra w numerze telefonu potrafi zmienić życie.