Rozdział 55

5.8K 176 457
                                    

Tydzień za tygodniem mijał, grafik na cały dzień wypchany był po brzegi. Zostały nam ostatnie dni do wyjazdu, czasu było mało a przygotowań wiele.

Michał kończył pisać teksty na swoją nową płytę, siedział całymi dniami w domu a wieczory spędzał u kolegów tłumacząc mi, że tam czerpie największa inspiracje. Nie miałam siły się o to kłócić, codzienne wizyty w firmie studiu, masa obowiązków i zasrany Mikołaj wykańczały mnie na tyle, że po powrocie do domu czekałam tylko na gorący prysznic, i wizytę w łóżku.

Ten dzień zaczął się jak zwykle, pobudka o 6.00 rano, prysznic, śniadanie, pomalowanie się, ubranie i przyjazd do firmy. Ze łzami w oczach czekałam na dzień wylotu stąd, abym mogła w końcu choć przez chwile odpocząć.

Każda z nas była wykończona, dziewczyny wyglądały jak żywe trupy. Nie wspominając o Magdzie, która nie tylko zajmowała się zadaniami w firmie, lecz także opiekowała dzieckiem. Podziwiałam ją, ja nie radziłam sobie po dwóch tygodniach takiej pracy i bez dziecka, z chłopakiem którego wiecznie nie było w domu, przynajmniej tam miałam ciszę i spokój. A ta silna babka miała prace w domu i po za nim.

- Hej, jakieś nowe zadania na dzisiaj - mój głos rozniósł się po kuchni, której próg właśnie minęłam.

- Dzisiaj mamy do omówienia co trzeba zabrać tam na miejsce, później musisz ułożyć harmonogram jak będą pracowali, pomoże Ci Mikołaj - Magda siedząc przy stole popijając poranną kawę szybko odpowiedziała mi na zadane pytanie.

- Błagam tylko nie z nim, mogę z Szymanem? -

- Mikołaj nalegał aby być z Tobą -

- Nie zaskoczyłaś mnie, ale jednak chciałabym z Szymanem -

- Nie wiem czy będzie miał czas -

- Jak go ładnie poproszę to znajdzie go -

- No dobrze, jak chcesz zapytaj go i daj mi odpowiedź do dziewiątej -

Skończyłam zalewać, swoje trzy łyżeczki kawy wsypane do kubka. Odstawiłam czajnik na miejsce i wyruszyłam w poszukiwania chłopaka, nie było mowy na to abym wykonywała jakąkolwiek prace z tym psycholem.

Był zbyt natarczywy, natrętny i wszystkie synonimy tego słowa, ciężko było mi z nim rozmawiać, ciagle głupkowato się uśmiechał, rzucał podteksty. Nie mieliśmy wspólnego języka, on może i chciał mieć ze mną wspólny lecz nie w ten sposób, który mi odpowiadał.

W kolejnym pomieszczeniu znalazłam osobę, której obecność tutaj, tak bardzo była mi potrzebna.

- Proszę Cię powiedz, że możesz dzisiaj ze mną pracować - rzekłam błagalnym tonem.

- Oh dzisiaj, nie będzie takiej możliwości - głowa schowana za komputerem przemówiła do mnie.

- Błagam Cię proszę, błagam - podbiegłam do chłopaka z dłońmi złożonymi do modlitwy. - Mikołaj przekonał Magdę, żebym z nim pracowała ja nie mogę błagam Cię - położyłam głowę na kolanach chłopaka, udając szloch.

- O matko boska, aż tak? - zaśmiał się unosząc ręce w geście obronnym - no dobrze, ze względu na to że mój przyjaciel jest w Tobie zakochany to uratuje Cię dzisiaj - delikatnie złapał mnie za ręce.

- Co? - zapytałam zaskoczona.

- Co? - chłopak udawał, że nie wie o co chodzi.

Otworzyłam usta w celu wypytania o to, co powiedział, lecz drzwi otworzyły się z hukiem.

- Ja już kurwa z nim nie wytrzymam - krzyknął Janek wchodząc do pomieszczenia. - Zaraz, co wy robicie? - odchylił delikatnie głowę aby lepiej przyglądnąć się pozycji w jakiej się znajdowałam.

Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz