Zasnęłam szczęśliwa, te słowa były naprawdę szczere. Nie odpowiedziałam chłopakowi, ponieważ odpłyną w krainę snów zaraz po powtórzeniu ich.Przebudziłam się, poczułam lekki chłód przewróciłam się leniwie w stronę chłopaka, lecz jego już tam nie było.
Rozglądnęłam się po pokoju, nie znalazł się. Dziwne, zawsze to ja byłam rannym ptaszkiem.
Podniosłam się delikatnie, a do pokoju wszedł Michał.
- Właśnie chciałem Cię obudzić, zrobiłem Ci śniadanie - powiedział chłopak z uśmiechem.
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na niego.
- Ty? Śniadanie? - zapytałam.
- Możesz zapytać Mamy, kucharzem jestem bardzo dobrym - odpowiedział.
- Wierze na słowo - uśmiechnęłam się.
Zeszliśmy na dół, kuchnia była w miarę ogarnięta a chłopaków już nie było na ziemii. Usiedliśmy przy pięknie udekorowanym stole i w spokoju zjedliśmy śniadanie.
Przekonałam chłopaka, do całkowitego posprzątania pomieszczenia po wczorajszej imprezie a ten zgodził się bez problemu.
Nie będę ukrywać, że zeszło nam naprawdę dłuższa chwile, ale dobrze rozłożyliśmy obowiązki więc sprawnie nam szło, byłam nawet lekko zdziwiona jak chłopak dobrze radził sobie z myciem naczyń czy odkurzaniem podłogi.
Raczej spodziewałam się, że to nie będzie jego mocna strona patrząc na jego zamożność czy towarzystwo, raczej to ludzie za niego robili nie można było się spodziewać, że sam będzie chętny, czy kiwnie palcem.
Po zakończeniu sprzątania, usiedliśmy na altance, zmęczeni lekko spoceni ale zadowoleni z siebie. Sprostaliśmy naprawdę trudnej sytuacji.
- Dzisiaj jadę do Wigusia i Szczepana - odezwał się Michał.
- Dobrze, stęsknili się? - zaśmiałam się.
- Trochę napewno - odwzajemnił uśmiech. - ale muszę im powiedzieć co i jak z Marceliną, i że wszystko w porządku u Ciebie - powiedział chłopak upijając łyk wody z butelki.
- Pozdrów ich - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak zrobię - odwzajemnił go.
Chłopaki wychodzili leniwie na altankę, każdy tak samo zaspany, każdy tak samo skacowany.
Wczorajsze hektolitry wódki zamieniły się w hektolitry wody, a każdy z nich nawet nie miał siły rozmawiać.Obok mnie usiadł Janek, którego blada cera po takim melanżu wyglądała naprawdę źle, podkrążone i czerwone oczy, rozburzone włosy, czerwone policzki jakby chwile wcześniej stoczył walkę o życie.
Chłopak był tak zaspany, że nie był nawet w stanie odpowiadać na pytania kolegów. Siedział przez chwile, oparty głową o stół ale później się podniósł. Można było się domyśleć, że zbiera go na wymioty. Po chwili podniósł głowę do góry i oparł się o oparcie ławki, następnie jego głowa z sunęła się na moje ramie i zasnął, co jakiś czas delikatnie po charpując.
- Mam być zazdrosny? - zaśmiał się Michał.
- Nie - odpowiedziałam.
- Okej - powiedział, pocałował mnie w czoło i odszedł.
Zbliżała się godzina wieczorna, ekipa siedziała w salonie i zbierała siły a my z Michałem leżeliśmy u mnie w pokoju, miał wyjechać na dwa dni, było mi przykro nie ukrywam, nie rozstawaliśmy się na tak długi czas i nagle nie będzie go całe długie dwa dni.
CZYTASZ
Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata
FanfictionCzasami jedna cyfra w numerze telefonu potrafi zmienić życie.