Rozdział 56

6.2K 186 502
                                    

   Po kilku dniach, łudząco do siebie podobnych Michał o poranku wyjechał z propozycją zorganizowania ogniska pożegnalnego oraz integracyjnego w jednym. Od kilku dni w swojej głowie planował, gdzie miałoby się to odbyć, ile ludzi zaprosić, jego wielki plan poznania nas wszystkich wydawał się nie głupim pomysłem. W końcu miałabym okazje poznać, jego zwariowanych znajomych, z którymi spędzał tyle czasu oraz przyjaciółkę z dawnych lat, o której nie za wiele mi opowiadał.

Wydarzenie miało odbyć się dzisiaj, koło godziny dwudziestej. Nie odczuwałam jakiś ogromnych emocji, praca tak mnie wykańczała nie byłam w stanie myśleć o zabawie, marzyłam za to o ciepłym łóżku i wakacjach.

Pożegnałam się z chłopakami ze studia, a bardziej rzuciłam zwyczajne do zobaczenia, przecież dosłownie za kilka godzin ponownie mieliśmy się zobaczyć.

Umęczona przekroczyłam próg mieszkania, rozebrałam się w przed pokoju i udałam w poszukiwania bruneta. W kuchni go nie zastałam, salon też był pusty została sypialnia jeszcze dwa pokoje i łazienka. Mogłam się spodziewać, że bierze prysznic. Nie przeszkodziłam mu w tej czynności zajęłam się wyciąganiem cateringu, który do nas dotarł.

W firmie wszyscy się z nas śmiali, idealnie dobrana para żadne z nas nie potrafi dobrze gotować. Wybawieniem były pudełka, smaczne, poręczne, pożywne i wiele innych superlatyw można było wymieniać.

Kończyłam swój obiad, chłopak pojawił się w tym samym czasie w pomieszczeniu opasany ręcznikiem w okół bioder.

Nie był typem sportowca, ani chudzielca, nie był także za gruby. Miał idealna sylwetkę, nigdy nie pociągali mnie mężczyźni z wysportowanym ciałem. Uśmiechnęłam się na widok chłopaka, czułam jednak w kościach że ten dzień zakończy się inaczej niż zwykle.

Jego duże ciepłe dłonie na moich biodrach, mokre włosy, z których kapała jeszcze woda układały się jak zwykle, na jego głowie. Mokre wyglądały jeszcze lepiej niż ustawiane przez wiele godzin. Odchyliłam delikatnie głowę, opierając ją na torsie chłopaka, zaciągnęłam się niesamowitym zapachem jego żelu pod prysznic, na chwile odpływając. Tą nastrojową chwile przerwał dzwonek do drzwi.

- Kurier - trzymając paczkę w rękach skierował się na sofę w salonie.

- Co tam dostałeś? - zapytałam zbliżając się do chłopaka.

Wyciągając nożyczki z szuflady, usiadł bliżej mnie i przeciął opakowanie, ze środka wysypało się kolorowe konfetti. Nie zważając na bałagan wyciągał kolejne rzeczy z paczki, najpierw były stare karty piłkarskie, następnie bransoletki z muliny, oraz wiele innych sentymentalnych rzeczy.

- Od kogo to? - zapytałam obracając różowa opaskę w ręce.

- Od Łucji, zawsze była sentymentalna - zaśmiał się.

Mi nie do końca było do śmiechu, jako kobieta wiedziałam, że te rzeczy są ważniejsza częścią życia tej osoby. W końcu były trzymane tak długo, nigdy nie zapytałam chłopaka czy łączyło ich coś więcej, po tym prezencie nie musiałam pytać. Brunet jednak nie był zbyt bardzo wzruszony tym co dostał, po uśmiechał się chwile i zają przyjemniejszymi rzeczami, dla nas.

Ja natomiast nie potrafiłam przestać myśleć o jego starej przyjaciółce, nie powinnam być zła ich relacja była podobna do mojej z Jankiem, jednak coś podświadomie wzbudzało mój niepokój. Może ostatnie wydarzenia i słowa, jakie rzucał w moją stronę blondyn sprawiły mój niepokój, w końcu podobno ich relacja była taka sama.

Chłopak niedługo później musiał zostawić mnie samą, Janusz potrzebował go na chwile w studiu, a ja mogłam w spokoju przygotować się na wieczorne ognisko.

Przepraszam, pomyliłam numer. | Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz