8

377 22 10
                                    

Siedzieliśmy w ciszy. Jungkook prowadził samochód, a ja siedziałam na tylnym siedzeniu. Tae był obok niego. Dotrzymał słowa i załatwił mi wypis. Teraz to on był moją jedyną pomocą.

Nie chciałam być odseparowana od Jimina. To było chore, że mnie powstrzymywali przed spotkaniem z nim. Dlaczego kontrolowali mnie? Kto dał im takie prawo?

Yeontan wyrwał mi zabawkę.

Uciekł z moich kolan na sąsiednie siedzenie. Intensywnie gryzł szmacianego pluszaka i nim potrząsał. Samochód zaczął zwalniać. Nareszcie mogłam się stąd wydostać.

Wjechaliśmy przez znajomą mi już bramę i zatrzymaliśmy niedaleko wejścia. Budynek wyglądał na taki sam jakim go zapamiętałam. Pchnęłam drzwi i szybko wysiadłam.

Spojrzałam na jasny budynek. Był duży. W jednym z okien zauważyłam kogoś. Na twarzy mężczyzny pojawił się wielki uśmiech. Widziałam go już wcześniej.

-Coś nie tak?

Podskoczyłam na nagłe pytanie. Wpatrzyłam się i zapomniałam o innych.

Pokręciłam lekko głową.

-Chodźmy do środka. Powinnaś odpoczywać - położył rękę na moim ramieniu.

Nie chciałam żeby mnie dotykał. Szybko poszłam przed siebie, a on mnie puścił. Jak najszybciej poszłam do drzwi, do których nie udało mi się dojść.

Nagle ktoś je otworzył, chociaż ciężko jest to nazwać otwarciem. Drzwi zostały pchnięte tak mocno, że uderzyły w ścianę budynku. W szoku patrzyłam na osobę biegnącą w moim kierunku. W krótkim czasie zostałam zgnieciona przez jego ramiona.

-Ty żyjesz!!!!

Nie mogłam oddychać.

-Jin, przestań już - usłyszałam stłumiony głos Jungkooka.

Nie mogłam się ruszyć. Wszystko wewnątrz mnie było miażdżone.

W końcu ktoś go odciągnął, a ja poczułam ulgę. Zamrugałam kilka razy. Zrobiło mi się ciemno przed oczami.

-Przepraszam, to było za mocno?

Skinęłam głową, gdy próbowałam dojść do siebie.

-Zaraz ci się polepszy! - objął mnie ramieniem za szyję i poprowadził do środka.

Weszliśmy trochę dalej. Niedaleko kanapy stało dwóch mężczyzn. Jeden z nich wyraźnie zmartwiony z pochyloną głową. Natomiast drugi już bardziej pogodny. Gdy mnie zobaczył wyjął palca z ust i opuścił rękę.

-Co? - zdezorientowany odwrócił się do mnie - JAJAJAJA!!! - wydał z siebie nieludzki głos.

Energicznie zaczął machać rękami i w sekundzie rzucił mi się na szyję. Tym razem nie byłam tak bardzo duszona. Mężczyzna przyjacielsko ściskał mnie za szyję. Nie spodziewałam się, że dostanę aż takie powitanie.

Sekundę później ktoś zaszedł mnie od tyłu i objął. Czułam się jak przynęta rzucona rybom. Nie wiedziałam kto mnie przytula i w końcu ile jest to osób, ale zrobiło mi się gorąco.

-Jak tak dalej pójdzie to wszyscy będą chorować.. - powiedziałam na ciężkim oddechu.

-Ma rację, wystarczy już.

Jungkook odpędził ich ode mnie.

Teraz wszyscy wpatrywali się we mnie.

-Jak dużo pamiętasz? - odezwał się jeden z nich - powinniśmy się przedstawić?

-Nie, już raz to robiliście - ugryzłam się w język - znaczy.. ty jesteś Namjoon, ty Jin, a ty Jhope - wskazywałam po kolei na nich.

Jednak nie było tu dwóch osób.

-Powinnaś położyć się do łóżka - stanął zaraz za mną - i powinniśmy zmierzyć jeszcze raz temperaturę.

Nie rozumiałam skąd ta opieka i troska się brała. Dlaczego nagle zachowywał się inaczej niż zwykle? To było podejrzane.

-Chodź za mną.

Poszedł przodem.

Obejrzałam się jeszcze raz na Taehyunga. Wolałabym, żeby to on był moim przewodnikiem. Niepewnie poszłam za nim po schodach. Wśród kolorowych ścian co kilka metrów znajdowały się jakieś drzwi. Korytarz wyglądał jak jeden z filmów, w których trzeba było wybrać odpowiednie drzwi albo jak w kreskówkach uciekano przez nie w każde z pomieszczeń bez końca i zawsze wracało się do tego samego miejsca.

Weszłam do pokoju zaraz za nim.

-Usiądź tutaj, a ja pójdę po termometr.

Podeszłam do łóżka, które miał na myśli. Zastanawiałam się do kogo ono należy. Kilka sekund później wyszedł, a ja zostałam sama. Usiadłam na miękkim materacu. Pokój był schludny, ściana w odcieniu ciepłego brązu, co sprawiało że był przytulny.

Nie chciałam zostawać tu na zbyt długo. Czułam, że mogę przeszkadzać innym. To nie był mój dom. Nie czułam się tutaj bezpiecznie.

-Już jestem - wszedł z poważną miną. Zawsze tak wyglądał. Podszedł blisko mnie i włączył urządzenie - O, chodź tutaj.

Instynktownie zamknęłam oczy. Po kilku sekundach usłyszałam cichy dźwięk. Dopiero wtedy otworzyłam je. Popatrzyłam w górę. Dokładnie przyglądał się wynikowi.

-Nie masz gorączki, ale masz podwyższoną temperaturę.

Nagle zmniejszył się żeby kucnąć. Odchyliłam się do tyłu, tworząc niewygodną pozycję.

-Masz miesiączkę? To by wyjaśniło wszystko.

Dlaczego obcy człowiek pyta mnie o takie rzeczy?

Zaprzeczyłam głową.

Kącik jego ust podniósł się.

-Wiedziałem, że się zarumienisz.

Jego twarz cieszyła się z jakiegoś powodu. Nie rozumiałam niczego. Tak nagle był inny.

-Jesteś głodna? Mogę zrobić ci coś pysznego.

Kolejny raz zaprzeczyłam. Nie czułam się głodna. Przez cały czas chciało mi się tylko spać. Spojrzałam w dół, przypominając sobie to o czym myślałam wcześniej.

-Czyje to łóżko? - mruknęłam.

-Moje - jego dłoń wylądowała nagle niebezpiecznie blisko mojej. Odsunęłam się - ale od teraz jest twoje.

Nie chciałam niczego od niego. Tylko, że nic nie zależało tutaj ode mnie.

-To gdzie ty będziesz spał? - zapytałam pewna obaw.

-Z tobą - uśmiechnął się króliczo.

Zmarszczyłam brwi.
Wolałam spać na podłodze niż z nim albo w ogóle nie spać.

-Żartuję, będę spał tam - wskazał na łóżko za sobą.

Żaden z pomysłów mi się nie podobał.

-Mam nadzieję, że jutro znajdziemy więcej czasu na rozmowę, a ty będziesz miała więcej sił - wstał na nogi - Kładź się, później jeszcze przyniosę leki.

Podniósł rękę w górę. Ponownie zamknęłam oczy.

-Dam ci spokój, odpocznij - usłyszałam jego ciche westchnięcie.

Wyszedł.

||I'LL MAKE YOU MINE||JUNGKOOK X READER||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz