59

244 16 0
                                    

Pov Jimin

Ciepłe powietrze już dawno uleciało z wnętrza samochodu. Siedziałem, gdy moje ręce stawały się coraz zimniejsze. Nie wiedziałem ile czasu już tu spędziłem. Na pewno minęło kilka godzin, ale było to teraz bez znaczenia.

Później się ogrzeję i wrócę do ciepłego domu. Jednak teraz nie byłem w stanie tak po prostu stąd odjechać. Nie byłem jedynym, który czekał aż coś się wydarzy.

Mogłem po prostu wyjść z auta i wejść do środka budynku, ale co jeśli by mnie zauważono?

Odrzuciłem to po dłuższych przemyśleniach. Ściskając swoje dłonie i próbując zachować w nich ciepło patrzyłem jak drzwi otworzyły się.

Otworzyłem szerzej oczy, gdy zauważyłem dwójkę, na którą czekałem. Nasunąłem czapkę tak, że prawie zakrywała mi oczy. Westchnąłem, gdy szli razem. Nie było żadnego powodu żebym miał teraz do nich wyjść. Ona ani on nie chcieli mnie widzieć.

Naprawianie tego teraz byłoby bezsensowne. Pozwoliłem sobie na jeszcze kilka sekund oglądania jej twarzy, zanim odwróciłem głowę i skuliłem się na siedzeniu.

Ale to nie na nią czekałem.

Byłem pewny, że za moment pojawi się ktoś jeszcze. Przeczekałem, aż znikną z mojego pola widzenia i wróciłem do poprzedniej pozycji. Moje dni ostatnio wyglądały ciągle tak samo. Chodziłem, obserwowałem, będąc zablokowanym do zrobienia czegokolwiek.

Gdybym zrobił coś czego nie powinienem, obawiałbym się o to co wydarzy się dalej. Teraz tylko obserwowałem to jak zasiewa swoje nasiona wokół nas wszystkich.

Auto odjechało co dało mi znak, żebym się przygotował. Nie mogłem przegapić tej osoby. Miałem zbyt duże przeczucia, że tutaj się pojawi.

Już po chwili zauważyłem osobę, której szukałem. Szła z torebką uwieszoną na jej ręce. Jej włosy lekko zakrywały jej twarz, ale wiedziałem że to ona. Nawet jej sposób chodzenia był mi dobrze znany, nie mogłem się pomylić.

Zniknęła za drzwiami budynku. Szybko wysiadłem z auta nie chcąc jej zgubić i pobiegłem w tamtym kierunku. Wbiegłem na biały korytarz i od razu zatrzymałem się próbując ją odnaleźć.

Skupiłem myśli, zastanawiając się przez które drzwi mogła wejść. Było ich tak wiele. Nasłuchiwałem wszelkich odgłosów rozmowy licząc, że któryś z nich mnie do niej zaprowadzi.

Zbliżyłem się do jednych z drzwi słysząc odsuwane krzesło. Miałem nadzieję, że nikt nie będzie tędy przechodził. Nie miałem żadnego dobrego wytłumaczenia gdyby do tego doszło. Przyłożyłem ucho i wsłuchałem się w głos, którego szukałem.

-Zrobiłeś to?

Nie mogłem usłyszeć w pełni rozmowy. Chyba rozmawiała z lekarzem. Powoli chwyciłem za klamkę i ją nacisnąłem. Musiałem wiedzieć o czym rozmawiają za wszelką cenę.

Gdy zamek puścił i zrobiłem małą szparę doskonale usłyszałem o czym rozmawiali.

-Powiedziałam ci co masz zrobić.

-Nie była sama.

-Nie obchodzi mnie to. Nie możemy pozwolić sobie na błąd. Nie za to ci płacę.

Kłócili się, ale wciąż nie wiedziałem o co. Przypuszczałem, że coś tu śmierdzi ale nie wiedziałem jeszcze co dokładnie. Usłyszałem westchnięcie i odsunięcie szuflady.

-Zrobię wszystko co powiedziałaś.

-Możesz robić co ci się tylko podoba, ale masz się upewnić, że to dziecko nie weźmie nawet jednego wdechu z tego świata. Zero litości, rozumiesz?

||I'LL MAKE YOU MINE||JUNGKOOK X READER||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz