36

314 24 3
                                    

Siedziałam z tyłu podczas gdy oni w nietęgich humorach byli z przodu. Tak jak zostało ustalone Jimin był kierowcą. Nie chciałam żeby się kłócili. Przecież byli przyjaciółmi, nie rozumiałam ich sporów. Chciałam żeby mogli ze sobą rozmawiać, ale często gdy to robili ich słowa były dwuznaczne z czego nic nie rozumiałam. Teraz siedzieli w grobowej ciszy jak zaklęci, a ja zastanawiałam się co zrobić dalej z faktem, że Jimin wrócił..

Zastanawiałam się czy powiedzieć mu o tym co się ostatnio działo. Może powinnam z tym jeszcze zaczekać. Zdawało mi się, że nic nie zauważył albo udawał że nic nie widzi. Nie wiedziałam co siedziało w jego głowie, a czas który minął wydawał nas tylko oddalać od siebie. Nie czułam się z nim tak samo jak wcześniej, ale nie potrafiłam również wskazać tego co było powodem.

Problem za problemem. Nie potrafiłam ich rozwiązać. Mimo wolności czułam się jak w klatce własnych kłopotów. Wszystkie zżerały mnie od środka. Zaczynając od dziecka, na pewno byliby szczęśliwi ale kogo mogłabym wskazać? Nie było na to czasu ani sposobu. Czułam, że i tak tego nie uniknę.

-Skręć w prawo - odezwał się Tae. Przełamał ciszę na kilka sekund, gdy wskazywał mu drogę.

Obawiałam się że gdybym powiedziała im o chorobie to próbowaliby na mnie wpłynąć. Nie miałabym siły, żeby z nimi o tym rozmawiać. Ktokolwiek by się o tym dowiedział czułabym się tak samo źle. Mogliby się cieszyć nie wiedząc o niczym lub dowiedzieć się i zdobyć powód do zmartwień. Mimo to czułam, że do mnie samej to jeszcze nie dotarło. Jakby ten szok nie pozwalał mi w to uwierzyć. 

Chciałam oddzielić to od siebie, żeby przekazać tylko dobre wiadomości. Jednak znowu ta wieść komplikowała wszystko. Było mi ciężko być tą, która musi decydować. 

-To tutaj - wskazał Tae.

Wyjrzałam przez okno zauważając niewielki budynek. Stanęliśmy niedaleko wejścia. Wysiadłam z auta tak samo jak oni. Tae poszedł jako pierwszy. Oboje podążyliśmy zaraz za nim. Był jedynym, który wiedział co robić i czego szukać.

Światło lamp sprawiło, że przymrużyłam oczy. Nie wiedziałam gdzie mam się patrzeć wszystko zdawało się błyszczeć. Wolniejszym już krokiem szłam przed siebie. W rogu stał manekin, na który zwróciłam uwagę. Było na nim zawieszone mnóstwo rzeczy.

-Pójdę się o coś zapytać - powiedział i poszedł do Pani stojącej za małą gablotą.

Zostałam sama z Jiminem. Moje oczy nie mogły się odkleić od błyskotek. Podeszłam do jednej z gablot i zaczęłam przyglądać się bransoletkom. Było ich mnóstwo, a każda z nich wyglądała inaczej.

-Podoba ci się jakaś? - usłyszałam jego głos przy moich uchu.

Rozejrzałam się dokładniej. Tak naprawdę większość z nich była ładna. Jednak te najbardziej błyszczące przykuły moją uwagę.

-Ta - wskazałam na bransoletkę z serduszkami. Były one niewielkie, ale były wysadzane diamencikami dlatego jasno błyszczały.

-Będzie twoja - kolejny raz mruknął mi do ucha.

-Nie Jimin, nie kupuj jej - odwróciłam się do niego.

-Może Pan podejść? - zwrócił się do mężczyzny, który nam się przyglądał.

Szybko do nas podszedł. Nie chciałam żeby wydawał na mnie pieniądze. Jednak on tym się nie przejmował tylko wykorzystywał sytuację.

-W czymś pomóc? - zapytał miłym tonem.

-Chciałabym kupić tą bransoletkę - wskazał palcem.

Mężczyzna ostrożnie dostał się do środka i wyciągnął bransoletkę. Uderzyłam Jimina w ramię dając mu znak że mi się to nie podoba, ale zignorował to z uśmiechem na twarzy. Poszedł do kasy, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Tae również tam stał. W samotności czekałam, aż do mnie wrócą. Nie trwało to zbyt długo, gdy tak się stało.

||I'LL MAKE YOU MINE||JUNGKOOK X READER||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz