4

443 22 3
                                    

-Nie potrzebuję twojej pomocy!

Odepchnęła mnie od siebie. Stanąłem z dala od niej, nadal przyglądając się jej obserwowałem dokładnie co robi.

-Kurtkę i resztę rzeczy możesz zostawić tutaj, później się tym zajmę - oparłem się bokiem o ścianę.

Przylgnąłem głową do zimnej powierzchni. Zdejmowała z siebie ubrania, jednocześnie obserwując mnie.

-Jesteś głodna? - zapytałem cichym głosem. Odłożyła czapkę i pokręciła głową - chodź, przebierzesz się w coś suchego.

Poszedłem przodem. Było to dziwne pokazywać jej miejsce, w którym dotychczas mieszkaliśmy. Była częścią tego domu i mojego serca. Nie wiedziałem jak to naprawić. Obejrzałem się do tyłu, żeby sprawdzić czy za mną idzie. Była daleko w tyle, ale powoli szła przed siebie.

Milcząc wszedłem po schodach. Otworzyłem drzwi do naszej sypialni. Zatrzymałem się i spojrzałem na nią. Z przerażeniem w oczach spojrzała na mnie.

Jestem, aż tak straszny?

Wszedłem do środka i podszedłem do komody. Odsunąłem jedną z szuflad i spojrzałem na ubrania, które były w niej.

-Możesz wybrać sobie co chcesz - odsunąłem się do tyłu. Nadal milczała - Lub jeśli wolisz, dam ci moją koszulkę - wysunąłem szufladę i wyciągnąłem pierwszą lepszą - zawsze wolałaś spać w moich rzeczach - spojrzałem na nią - Pokażę Ci łazienkę, będziesz mogła się umyć - rzuciłem ubranie na łóżko i ominąłem ją.

Wyszedłem na korytarz i zbliżyłem się do jednych z drzwi. Otworzyłem je i włączyłem światło.

-Nie wstydź się mnie zawołać - stała daleko ode mnie, zaraz przy ścianie - Będę na dole - oznajmiłem.

Zszedłem pod schodach mijając ją. Poszedłem do kuchni i stanąłem przy blacie. Otworzyłem górną szafkę i wzrokiem znalazłem apteczkę, którą od razu wyciągnąłem. Rana nie była duża, ale skoro miałem czas to mogłem się tym zająć.

Wyciągnąłem potrzebne rzeczy i powoli zacząłem opatrywać nie wielką ranę. Woda utleniona była najgorszą rzeczą w tym wszystkim, dlatego zacisnąłem usta, gdy substancja wyżerała mi wszystkie bakterie. Dokończyłem cały proces i odłożyłem apteczkę na miejsce.

Spojrzałem na wszystko co znajdowało się na blacie. Czułem jakbym nie był tu od wieków, pomimo że minęło tak niewiele czasu.

-Ciepła herbata zawsze rozgrzewa - spojrzałem na czajnik.

Odsunąłem jedną z szuflad i wyciągnąłem opakowanie z herbatą. Obróciłem je, żeby sprawdzić datę ważności. Na szczęście zostało dużo czasu do przeterminowania.

Chwyciłem za czajnik i zapełniłem go wodą. Postawiłem go na gaz, a zaraz później wyciągnąłem dwie szklanki do których wrzuciłem dwie torebki herbaty. Oparłem się o blat i westchnąłem.

Czułem się zagubiony.

Wszystko poszło nie tak jak tego chciałem. Jak mogę cokolwiek zrobić, gdy nawet nie możemy porozmawiać. Zamknęła się na mnie, a ja nie mam pojęcia dlaczego.

-Ona mnie nie pamięta - oparłem głowę o szafkę - wszystko spieprzone..

Wszystko zmieniło się w mgnieniu oka. Chciałbym, żeby to się nigdy nie wydarzyło. Gdybym jej wtedy nie zostawił, to nigdy by jej nie porwał. Nie mogłem wybaczyć sobie tego błędu. To moja wina, że to wszystko ją spotkało.

Czajnik zaczął gwizdać, więc szybko go wyłączyłem. Zalałem herbatę. Chciałem sięgnąć po cukier, ale wtedy kątem oka zauważyłem ją. Zostawiłem wszystko co miałem w rękach. Skradała się do wyjścia.

-Dokąd idziesz?

Spojrzała na mnie, ale zaraz po tym szybko poszła do drzwi. Szybko za nią pobiegłem.

-T/I?

W mgnieniu oka otworzyła drzwi i zaczęła biec przed siebie. Ruszyłem za nią.

-Zaczekaj, chodnik jest oblodzony. Nie biegnij - ostrzegłem ją.

Jednak zanim mogła cokolwiek zrobić, już się przewróciła.

-Nic ci nie je—

Zachwiałem się i przewróciłem obok niej.

-Ajć.. - próbowałem wstać tak samo jak ona. Po kilku zmaganiach stanąłem na nogi - mogłaś przynajmniej założyć buty.. - chwyciłem ją pod ramionami i pomogłem wstać.

-P-puść.

Nie odpuszczała ani przez moment.

-Wracamy do środka - przybliżyłem się i objąłem ją. Powoli doszliśmy do domu.

Puściłem ją, gdy byliśmy już w środku. Od razu odwróciłem się i zamknąłem drzwi na klucz. Nie mogłem dopuścić do tego, żeby mi nagle uciekła.

Gdy się odwróciłem już jej nie było.

Spojrzałem na klucze, które miałem w ręce. To nie było właściwa decyzja. Nie chciałem, żeby to tak wyglądało, ale dzisiaj musiał być wyjątek.

-Jutro sobie to wyjaśnimy.. - powiedziałem sam do siebie. Odłożyłem klucze w bezpieczne miejsce i wróciłem do kuchni.

Herbata wciąż parowała. Dodałem do niej trochę cukru i chwyciłem za kubek. Nie widziałem sensu niesienia obu kubków, jeśli i tak nie chciałaby się ze mną napić. Powoli poszedłem do pokoju, do którego otworzyłem drzwi.

Rzuciłem okiem w poszukiwaniu jej. Usłyszałem cichy szloch. Gdy tylko przekrzywiłem trochę drzwi, zauważyłem ją siedzącą przy ścianie. Miała skulone nogi, dociągnięte prosto do podbródka. Ukryła twarz w kolanach.

Odstawiłem kubek na szafkę nocną. Wróciłem oczami do niej. Wahałem się czy powinienem podejść, jakoś ją pocieszyć czy zostawić i pozwolić się jej wypłakać.

Jednak nie byłem wystarczająco silny, żeby przejść obok tego obojętnie. Chwyciłem pudełko chusteczek i powoli podszedłem do niej. Położyłem  pudełko obok niej.

Wpatrywałem się w nią będąc zmartwionym.

Jeśli tak miałaby wyglądać reszta część naszego życia to nie chcę takiej przyszłości.

Zaczepiłem palcem o jej przedramię. Delikatnie pogładziłem je.

-Wszystko będzie dobrze, kotku - szepnąłem.

Zero reakcji.

Bardziej niż ona miała taką potrzebę, to ja byłem tym który potrzebował tego. Usiadłem obok niej i powoli objąłem ją ramieniem. Przyciągnąłem ją do siebie i oparłem brodę na jej głowie.

Nie poruszyła się nawet o centymetr. Jej ciało trzęsło się chwilami. Chciałem zatrzymać jej łzy, ale to ja byłem powodem dlaczego się pojawiły.

-Bardzo cię kocham - szepnąłem, pomimo, że wiedziałem że mi nie odpowie.

Byłem szczęśliwy, że tu była.


~*~

Wolicie żebym dodawała rozdział jeden i co tydzień czy kilka, ale co jakiś czas?

||I'LL MAKE YOU MINE||JUNGKOOK X READER||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz