Zrobiło się zimno. Wystarczająco, żeby poczuć komfort. Widziałam tylko czerwień. Coś oślepiało moje oczy, a później zniknęło. Ktoś płakał, głośno płakał. Rozrywało mi to wnętrzności.
Uderzenie.
Coś mnie uderzyło i zmusiło do obudzenia się.
Hmm
Zasłonięte okno było na wprost mnie. Chroniło mnie przed światłem. Miałam przeczucie jakbym obudziła się z hibernacji. Moja dłoń była zdrętwiała. Miałam coś do niej przyczepionego, tak samo jak do palca.
Byłam w samej piżamie. Mnóstwo rzeczy było przyczepionych do mojego ciała. Ktoś ściskał moją dłoń. Widziałam czarną czuprynę pochyloną w dół.
Ktoś płakał.
Chciałam się odezwać, ale coś mnie powstrzymywało. Nie wiedziałam dlaczego płacze. Przyglądałam się mu w ciszy.
-Błagam..
Słyszałam jak coś szeptał pod nosem. Nie mogłam rozpoznać jego głosu.
-Nie odbieraj mi jej..
-Kogo? - instynktownie zapytałam.
Jego głowa uniosła się. Jego twarz napotkała mój wzrok. W tym momencie żałowałam, że w ogóle się odezwałam. Spojrzał na mnie z czerwonymi, podkrążonymi oczami.
Sekundę później wylało się z nich jeszcze więcej łez. Nie rozumiałam dlaczego płakał.
-Obudziłaś się - uśmiechał się radośnie pomimo ściekających łez - Jak się czujesz? - wstał z niskiego siedzenia - Pójdę po lekarza, zaczekaj - puścił moją dłoń.
Szybko wybiegł z sali, pozostawiając mnie samą. Nie mogłam tak tutaj leżeć. Musiałam się stąd jakoś wydostać.
Zaczęłam zrywać wszystkie przyssawki i zdejmować cały sprzęt z siebie. Była tego masa, jednak robiłam to najszybciej jak umiałam. Po sali zaczął się roznosić pisk. Szybko wstałam z łóżka.
Czułam się bezsilna. Było mi ciężko stać na wyprostowanych nogach. Podeszłam do drzwi i rozejrzałam się po korytarzu. Gdzie nie gdzie szedł jakiś pacjent, ale to nie miało dla mnie większego znaczenia. Najważniejsze było to żeby żaden lekarz mnie nie zauważył.
Wymknęłam się z sali i szybko poszłam przed siebie. Korytarz był dłuższy niż się spodziewałam. Jasne kolory ścian wywoływały we mnie odrazę.
Dlaczego zawsze kończyłam w szpitalu?
Nim mogłam cokolwiek zrobić, ktoś wyszedł zza rogu ściany i wpadliśmy na siebie. Złapałam się za głowę, która dostała z łokcia.
-Oj.. Przepraszam.
Spojrzałam wyżej, żeby zobaczyć mężczyznę. Znajoma twarz od razu zaniepokoiła mnie.
Pchnęłam go lekko do tyłu, przez co wpadł na ścianę.
-Posłuchaj, musisz pomóc mi się stąd wydostać - wskazałam na niego palcem - Jimin zawsze mówił, że mogę Ci ufać więc nawet jeśli zszargałeś moje zaufanie to teraz dam ci drugą szansę - patrzyłam na jego usta, które z jakiegoś powodu zapadły się, a na podbródku powstały góry i doliny - Pomożesz mi? Nikt nie może się o tym dowiedzieć - patrzyłam na niego z pełną powagą.
Rozszerzył ramiona, przez co cofnęłam się odrobinkę do tyłu. To nic nie dało, bo szybko zamknął mnie w uścisku, który nie należał do tych lekkich.
-Taehyung, nie ma tutaj Jimina nawet jeśli chcesz go tym wkurzyć - wytknęłam pamiętając poprzednią sytuację - Nie mamy czasu, musimy uciekać.
CZYTASZ
||I'LL MAKE YOU MINE||JUNGKOOK X READER||
FanfictionŻycie pogrywa sobie ze mną bardziej niż myślałem. Co mam jeszcze zrobić, żeby to zatrzymać? Wszystko dzieje się zbyt szybko. Chcę być już na zawsze z tobą. ❞𝑻𝒆𝒔𝒌𝒏𝒊𝒆 𝒛𝒂 𝒕𝒐𝒃𝒂❞ Jak wiele razy jeszcze to powtórzę? 🔓31.01.2021🔓 🔒🔒