58

241 13 23
                                    

Wszyscy siedzieli w ciszy i skupieniu. Jakby działo się coś wyjątkowego. Patrzyłam na lekarza jak i Jungkooka, który mocno trzymał się mojej ręki. Jednak ich spojrzenia były skierowane gdzie indziej.

-PORUSZYŁO SIĘ!!

Jego głośny wywód przestał robić już na nas wrażenie. Jego ekscytacja powodowała uśmiech na mojej twarzy. Było to coś na co liczyłam od początku - że będzie szczęśliwy. Spojrzał na mnie szukając podobnej reakcji i znowu wrócił do monitora.

-To głowa, prawda? - wskazywał palcem choć był daleko od urządzenia.

Lekarz przytaknął na jego pytanie i kontynuował swoją pracę. Badał mnie tak jak zwykle, dzisiaj jeszcze robił pomiary. Gdyby nie podekscytowanie Jungkooka zapewnie byłoby nudno.

Lekarz wstał z taboreta po to żeby coś zapisać. Jego ręka znowu zacisnęła się na mojej ręce. Wszystkie emocje przenosił właśnie na nią.

-Łaskocze cię to gdy dotyka twojego brzucha? - jego ciekawskie oczy wpatrywały się właśnie tam.

-Trochę, ale da się to znieść - przyznałam. Lekarz wrócił do nas i znowu usiadł przy tym biorąc sprzęt ze sobą.

-Doktorze, czy można ustalić płeć dziecka? - zapytał nie mogąc się już powstrzymać.

-Myślę że tak - powiedział w zamyśleniu i zaczął poruszać sprzętem po moim brzuchu.

Nie miało to dla mnie aż tak dużego znaczenia. Miałam tylko nadzieję, że wszystko w porządku. Nic złego nic mu się nie dzieje i że będzie zdrowe. Spychałam tym samym siebie na bok, ale tak wybrałam i nie czułam się z tym tak źle widząc radość na twarzy Jungkooka.

Wierzyłam, że wybrałam dobrze. Nie chciałam już nigdy się wahać w tej sprawie. Nie miałam też już odwrotu. Miałam nadzieję, że i on zaakceptuje to że chcę zatrzymać dziecko. Czuję, że nie mogłam postąpić inaczej.

Jednak czy wciąż będzie je tak samo kochał gdy mu to powiem? Było to moim zmartwieniem.

-To chłopak - odpowiedź lekarza zwróciła moją uwagę.

-Słyszałaś? To chłopak! - jego iskrzące się oczy od razu powędrowały do mnie oczekując takiego samego szczęścia. Uśmiechnęłam się widząc go takiego.

-Nie jesteś zły, że nie jest to dziewczynka? - zapytałam dla pewności. Spodziewałam się, że będzie choć trochę zawiedziony.

-Nie, jak mógłbym być o to zły? - odpowiedział jakby było to oczywiste.

-Ma Pan jeszcze jakieś pytania? - roześmiał się lekarz.

-Kiedy jest termin porodu? - trochę spoważniał przy zadawaniu tego pytania.

-Początek Lipca - wyjaśnił i zdjął sprzęt z mojego brzucha - może Pani już się ubrać - podał nam chusteczki do wytarcia żelu zanim poszedł do biurka.

Jungkook wyprzedził mnie i z wielką delikatnością zaczął pozbywać się nieprzyjemnej substancji. Naprawdę o mnie dbał, a jego zachowanie wciąż zmieniało mój pogląd na niego. Chociaż tak wiele się zmieniło, wciąż zaskakiwał mnie każdego dnia i nie tracił żadnej okazji żeby pokazać mi że mu na mnie zależy. Ja też chciałam pokazać mu trochę tego samego, ale był tak niezależnym i upartym człowiekiem, że ciężko było znaleźć mi okazję.

Usiadłam, gdy tylko dał mi do tego szansę i pomogłam mu z wytarciem żelu. Naciągnęłam bluzkę na siebie i doprowadzona do porządku wstałam przy małej pomocy Jungkooka.

-Proszę usiąść - lekarz wskazał na krzesło naprzeciwko niego. Był zajęty jak przypuszczałam pisaniem recepty.

Usiadłam tam, a Jungkook stanął za mną przy tym kładąc swoje dłonie na moich ramionach. Twarz lekarza wyglądała na poważną, nie wiedziałam czego się spodziewać.

-Coś nie tak z dzieckiem? - zapytałam o najgorszą rzecz, mając nadzieję że moje przypuszczenia są nie prawdziwe.

Podniósł głowę i odłożył długopis.

-Nie, proszę się nie martwić - spojrzał na nas - z dzieckiem wszystko w porządku, Pani wyniki badań również są w normie. Nie mam żadnych zastrzeżeń zdrowotnych - odetchnęłam z ulgą.

-A jakieś zalecenia? - odezwał się Jungkook zza moich pleców. On też był zmartwiony.

-Proszę dużo odpoczywać i dobrze się odżywiać. Nie stresować i rozmawiać do brzucha - podsunął receptę w moim kierunku - zarzywać leki i witaminy. Nie mają państwo czym się martwić. Może boleć Panią kręgosłup, ale to normalne w ciąży.

Potwierdziłam głową na jego słowa i zabrałam kawałek papieru.

-To tyle, zapisałem datę kolejnej wizyty na odwrocie. Gdyby coś się działo, proszę dzwonić - wygłosił swoją fachową przemowę. Wstałam i udałam się z Jungkookiem do wyjścia przed tym zabierając wszystkie swoje rzeczy.

Korytarz był pusty gdy wyszliśmy z gabinetu. Od razu poszłam po kurtkę. Czułam się jak dziecko, bo byłam zmuszona, czekać na pomoc aż zdejmie mi ją z wieszaka. Gdy tylko ją dostałam nałożyłam na siebie.

-Podobało Ci się? - zażartowałam podczas zakładania na siebie szalika. Czułam się jak eskimos będąc tak bardzo opatuloną.

Jednak moja praca chwilowo poszła na marne. Nim mogłam jakkolwiek zareagować jego ramiona oplotły moją szyję mocno mnie przytulając.

-Dziękuję T/I, bardzo mnie dzisiaj uszczęśliwiłaś - usłyszałam jego stłumiony głos.

Nie mogłam się ruszyć, dlatego stałam  czekając aż mnie puści.

-Nie masz za co mi dziękować - jęknęłam słysząc, że się rozkleja.

Odsunął się lekko, żeby na mnie spojrzeć.

-Ale i tak dziękuję - przylgnął ustami do mojego czoła.

Okazywał mi swoje poruszenie, chociaż ani nie płakał ani nie mówił tego bezpośrednio. Po chwili puścił mnie całkowicie, żebyśmy mogli w końcu stąd wyjść.

Zimne powietrze od razu dotknęło moich policzków. Jego ręka złapała za tą moją i zaczęliśmy iść w kierunku samochodu. Nie stał on daleko, dlatego powolnym krokiem szliśmy chodnikiem.

-Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz, prawda? - pytał z troski. Może było to spowodowane ostatnimi wydarzeniami, ale coraz częściej pytał o takie drobnostki i to w najmniej spodziewanym momencie.

-Tak - odpowiedziałam krótko. Obejrzałam się za siebie mając wrażenie bycia obserwowaną. Już od dłuższego czasu towarzyszyło mi to. Jednak nigdy nie mogłam znaleźć odpowiedzi na to, kto mnie obserwował. Może było to bezpodstawne, ale zatrzymałam się

-To dobrze - stanął obok mnie. Zdawał się badać wzrokiem to samo co ja. Nie było tu niczego oprócz kilku aut zaparkowanych tak samo jak nasze - czego szukasz? - zapytał po chwili.

Jednak i ja nie wiedziałam czego szukałam.

-To nic takiego - odwróciłam wzrok i zaczęłam iść dalej. Miałam jakieś zwidy.

-Chodźmy coś zjeść i wrócimy do domu, co ty na to? - zaproponował z wielkim entuzjazmem.

-Możemy iść.


||I'LL MAKE YOU MINE||JUNGKOOK X READER||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz