dwadzieścia osiem

203 24 58
                                    


Po kilku tygodniach życie Katarzyny zaczynało zdawać się łatwiejsze. Właściwie polubiła swój żywot jako królowej; miała ogromne apartamenty, dostęp do wszelkich książek i nadwornych rozrywek oraz innych dóbr. Nakazała sprowadzić na dwór swoją siostrę, Annę Parr. Była to jej jedna z najbliższych towarzyszek, poza tym miała większe doświadczenie w życiu w takim miejscu, na takim stanowisku; służyła już poprzednim królewskim małżonkom, wiedziała co nieco na temat obyczajów, zasad, a przede wszystkim króla.

To było dziwne, lecz póki co czuła przyjaźń do niego, nawet jeśli posiadał mentalność prostego mieszczanina prowadzącego karczmę, a nie majestatycznego, dostojnego władcy. Może za dużo przeklinał i bywał niesmaczny, kiedy pozwalał sobie na to, by odbijało mu się przy posiłkach i śmiał się z tego niczym dzieciak, lecz nie mogła zaprzeczyć, że był dla niej dobry oraz uprzejmy. Kiedy usłyszał, że uwielbiała ptaki, nakazał sprowadzić jej do komnat kilka sztuk w klatce. Nie zezłościł się nawet wtedy, kiedy zamówiła sobie aż czterdzieści siedem sztuk butów i uznał, że jego kochana żonka będzie posiadała, co tylko jej się zamarzy.

– Moja droga! – Również smukła i urodziwa, lecz czarnowłosa, blada dama wyciągnęła ręce do siostry i obie padły sobie w objęcia.

– Och, cieszę się, że cię widzę!

Tuliły się chwilę, wszak nie widziały się długo, po czym oderwały się od siebie i spojrzały na swoje twarze.

– Rzecz jasna, nie umniejszam ci żadnych cnót czy urody. Lecz przyznam, siostro, nie spodziewałam się tego...

– Ja też się nie spodziewałam...

Nowa królowa nakazała swoim damom dworu przygotować mały poczęstunek i wino. Zasiadły z siostrą do stołu.

– Jak to się stało? Jak go poznałaś? – Druga z rodziny Parr nie wytrzymała i zapytała.

– Nie wiem, czy to odpowiedni moment... – Katarzyna rozejrzała się wokoło, wskazując głową na kręcące się wokół nich dworki. Nie wiedziała, czy mogła ufać tym niewiastom, prowadzić przy nich tak szczere oraz intymne rozmowy. Choć musiała przyznać, że nie widziała zbyt wielu okazji, aby zezwolić sobie na tajemnice. Niemal cały czas przebywała przy niej jakaś dama dworu. W nocy jedna z jej świty spala pod jej łożem, gdyby w środku nocy zapragnęła czegoś lub potrzebowała pomocy. Nawet kiedy korzystała z toalety, siedząc na swoim specjalnym krześle z otworem, jedna niewiasta stała u jej boku i podawała jej materiał do podtarcia. – Poznałam go przez lady Marię. – Rzekła w końcu ściszonym głosem. – Teraz gdy o tym myślę, mam wrażenie, że chciała mnie z nim zapoznać. Czyżby chciała uszczęśliwić wiekowego, schorowanego ojca jakąś niewiastą? Dlaczego wybrała mnie?

– I zaproponował ci małżeństwo?

– Owszem.

– A czy ty...czy ty uczyniłaś coś, by tak postąpił? Chciałaś zostać jego żoną? Wiesz, to byłoby zrozumiałe. W końcu to władca i bardzo zamożny człowiek...

– Nie... – Katarzyna poczuła się urażona tym, że jej krewna miała ją za tak płytką personę. – Pisałam ci przecież w listach. Chciałam wyjść za Tomasza Seymour...Muszę ci przyznać, że chyba niegdyś byłam w nim zakochana...

– Ale już nie jesteś?

– Wiesz, nie widzieliśmy się już dłuższy czas...W dodatku on przestał do mnie pisać...Tyle się dzieje...To chyba nieco minęło...

Anna przyjrzała się swojej siostrze. To dobrze, że przestała miłować Tomasza, sądziła, że przez to mogła mniej tęsknić i cierpieć. Modliła się jednak, by nie zakochała się też w Jego Królewskiej Mości; nie był to człowiek, do którego bezpiecznie było kierować uczucia. Widziała jak traktował każdą ze swoich żon; gdyby go miłowała, byłoby jej bardzo ciężko gdyby ją zdradzał i po jakimś czasie darzył coraz to mniejszą uwagą. A zapewne ją również tak potraktuje, przecież tak obchodził się z każdą z nich. Fascynacja mądrą, poważną, zgrabną, rudowłosą Katarzyną niegdyś się skończy, zapragnie czegoś zupełnie innego.

🏵 Elżbieta 🏵 [BYŁA WYDANA]Where stories live. Discover now