Piętnastoletnia Kat Howard nie przepadała za zajęciami, które organizowano jej w sierocińcu Księżnej Wdowy. Księgi, które nakazywano czytać jej i innym dziewczętom nieco ją nużyły. Zwłaszcza, że mówiły później o nich z podstarzałą, ociężałą damą, która mówiła tak nużącym tonem, jakby też była zmęczona tymi lekturami. Katarzyna kilkukrotnie usnęła na jej lekcjach. Często gubiła się też w rachunkach. Tu zapomniała dodać jedynki, tutaj pospieszyła się i przemnożyła zamiast podzielić i już wychodziły jej złe wyniki...
Inaczej było na lekcjach z panem Mannox'em. Na nie nie musiała się przygotowywać i zbyt wiele starać. Jej przyjaciółka, Joan, musiała zostawać z nim po zajęciach i ćwiczyć, by mieć czystszy głos, wszak nie wypadało by niewiasta nie umiała śpiewać. Od pierwszych zajęć, kiedy kazał jej pierwszy raz wydobyć z siebie głos, zachwalał ją za to, że brzmiała „jak najśliczniejszy skowronek". Gdyby od początku wiedziała, że nie tylko jej głos miał na myśli...
– Panna Howard zostanie dziś u mnie po zajęciach. – oznajmił niegdyś, a ona zdziwiła się. Czyżby uczyniła coś źle? Przecież zawsze była najlepszą uczennicą śpiewu...Zrobiło jej się aż przykro, kiedy to uslyszała.
Zawsze jednak była grzeczną, posłuszną dziewczyną. Niektóre jej przyjaciółki próbowały nie słychać nauczycieli oraz Księżnej Wdowy, udawać, że nie słyszały ich słów czy odpowiadać im bardzo brzydkimi słowami, jednak Księżna i jej pas prędko nauczyły je pokory. Dlatego została po lekcjach.
Henry Mannox wszedł do pustej sali i uśmiechnął się szeroko na widok swojej ulubionej uczennicy. Zawsze wyróżniała się urodą, jednak ostatnim czasem wyjątkowo zwracała jego uwagę. Jej rysy złagodniały jeszcze mocniej, włosy stały się gęstsze, ciało zaokraglilo się...Była prześliczna.
Aż żal byłoby przepuścić taką okazję. Nie była nikim istotnym. Nie miała rodziców, którzy mogliby pogniewać się o odebranie jej cnoty. Dla Księżnej Wdowy była nikim więcej niż jedną z kilkudziesięciu dziewczyneczek, które musiała pilnować. Dalsi krewni z rodu Howardów widzieli ją lub nie widzieli kilka razy w życiu. Nikt miał nie zainteresować się tym, co miało się za chwilę wydarzyć.
– Dzień dobry. – przywitał się z nią.
– Dzień dobry, panie Mannox...o cóż chodzi? Czyżbym zaśpiewała nieczysto? A może mam rozchwiany głos? – dopytywała dziewczyna, której zależało, by być najlepszą śpiewaczką wśród innych dziewczyn.
– Nie, nie, droga Kat. – roześmiał się mężczyzna. – Jak zwykle śpiewasz idealnie. Jak najśliczniejszy skowronek.
„Najśliczniejszy skowronek" – do tego dnia Katarzyna wzdrygała się, słysząc chociażby „naj".
– Dziękuję. – odparła pocieszona, a on zaczął się do niej zbliżać. Tak jakoś dziwnie zbliżać, wszak odczuła wielki niepokój.
– Cała jesteś śliczna, wiesz? – spojrzał na jej ciało w taki sposób, że poczuła dziwny niepokój.
– Dziękuję, panie Mannox – odparła posłusznie wobec belfra, a on dziwnie cmoknął.
Zaszedł ją od tyłu i odgarnął gęste, nieco kręcone włosy z jej pleców.
– Wiesz, Katarzyno, niegdyś twój dobry śpiew starczał mi, by dobrze cię oceniać. Obecnie jednak uważam, że to za mało. Trzeba naprawdę się starać, by być pupilką nauczyciela. Powinnaś robić więcej, by mnie zadowalać.
– Ale jak, panie? – spytała, choć skądś, nie wiedzieć skąd, dobrze wiedziała, cóż miał na myśli.
Mannox położył dłonie na jej szyji. Katarzyna poczuła, że działo się coś naprawdę złego. Jego dłonie, mimo, że gładkie i czyste obrzydzały ją jak nic innego.
YOU ARE READING
🏵 Elżbieta 🏵 [BYŁA WYDANA]
Historical Fiction„Dworskie intrygi, walka o wpływy i zaszczyty dla szlacheckich rodów, kobiety sprowadzone do roli żon i matek, których jedynym celem jest zrodzenie dziedzica, król, który lubi folgować swojej chuci i dzieci pozbawione miłości, które muszą znosić cię...