trzydzieści dwa

183 24 26
                                    


– Myślisz, pani, że to już czas?

– Myślę, że to najodpowiedniejsza pora. Nie ma tak wielu mężczyzn, którzy by się rzucali. Nie ma i króla.

Anna Seymour i Katarzyna Brandon radowały się z tego, że ich mężowie wyjechali na wojenną wyprawę; tak miło było odetchnąć od głupoty, która wręcz unosiła się w powietrzu z Edwardem i Charles'em. Nikt im nie narzekał, nikt nie denerwował, nikt nie miał wiecznie problemów, które musiały rozwiązywać. Chwilę mogły odetchnąć, a kiedy wrócą z rzucić im się radosne i stęsknione w ramiona. Bo na pewno wrócą z wojny; złych diabli nie biorą i głupi mają szczęście.

– Myślisz, że się z nami zgodzi?

– Wygląda na kobietę myślącą.

Odsłoniły jedwabną, pozłacaną kotarę i ujrzały królową, która siedziała z tą małą, rudą córą Anny Boleyn.

– Widzę, Eli, że nie lubisz tego zajęcia. – Zaśmiała się, widząc pasierbicę, która raniła sobie palce i przeklinała pod nosem, modląc się, by jej pani tego nie usłyszała.

– Po co haftować? I tak zrobią nam to służące!

Elżbieta nie lubiła niewieścich zajęć, może poza przebieraniem się i dbaniem o twarz oraz włosy. Guwernantki krzyczały, że nie była prawdziwą niewiastą, skoro nie lubiła szyć i przyrządzać jedzenia dla przyjemnośc, że to, że nie umiała tego, świadczyło o niej źle. Kiedy była młodsza, wyrywały jej z rąk zabawkowe miecze i zbroje, a wkładały lalki.

– Cóż...Ja też nigdy się w tym nie lubowałam. Ale musiałam się nauczyć, wszak pani matka mi kazała. Na szczęście mój mąż był bardziej wyrozumiały i pozwalał mi zatrudniać różne niewiasty, by zrobiły nam ładne serwety.

– Widzisz, Madame, odpuść mi!

Eli, choć w tym momencie nieco gniewała się na swoją macochę, polubiła ją bardzo. Było to inne, większe i głębsze uczucie niż to, które żywiła do Katarzyny Howard i do Anny z Kliwii. Z Kat czuła się bardziej jak z przyjaciółką czy siostrą (z nią nawet bardziej niż z Marią!), protestancka księżniczka jawiła jej się zaś jako dobra ciocia, z którą mówiło się gdy czasem składała wizyty. Najnowsza władczyni była od niej sporo starsza, spędzała z nią niemal każdy dzień przez co była jej o wiele bliższa. Dzięki niej czuła nad sobą opiekę oraz wielkie wsparcie. Mówiła z nią na różne tematy i darzyła ją zaufaniem, lecz nie tak, jak swoich przyjaciół; ta niewiasta była mądrzejsza, jakby potężniejsza od niej. Dlatego była świetną personą do pytania o radę. Eli

– Miłościwa Pani, czy możemy zajrzeć? - spytała lady Brandon cicho, wybawiając dziewczę od męki i gładząc zaokrąglony brzuch.

Eli opuściła głowę. Ta niewiasta mówiąc do królowej wciąż się w nią wpatrywała. I nie był to wzrok należący do ciepłych, napełnionych uprzejmą ciekawością.

– Mamy coś dla Jej Królewskiej Mości...Podobno kocha pani kształcić się i zgłębiać wiedzę... – Dodała lady Seymour.

– To prawda.

Królowa, mimo, że skończyła oficjalną edukację dawno temu, wciąż lubowała się w tym zajęciu i praktykowała je. Nie chciała kończyć poznawania świata jako młódka, przecież on cały czas się rozwijał! I nawet jeżeli jej dawny guwerner kazał jej czytać niektóre księgi, nauczał języków, imion postaci historycznych oraz miejsc w świecie nie poznała jeszcze ich wszystkich, jedynie część. Pragnęła je wszystkie odkryć! Było to trudnym wyzwaniem, lecz mogła przynajmniej próbować.

Anna Seymour spojrzała niepewnie na lady Brandon po czym wyjęła spod sukni swej śliwkowej sukni maleńką książkę zachęcającą do poznania nauk Marcina Lutra.

🏵 Elżbieta 🏵 [BYŁA WYDANA]Where stories live. Discover now