sorry ranboo... [ranboo x tubbo]

240 31 12
                                    

  Ranboo chciał krzyknąć, gdy po raz kolejny poczuł niewyobrażalny ból w wardze, jednak wiedział że wtedy jego koszmar by go zabił. Jedynie więc zacisnął palve na wnętrzach dłoni, nie chcąc uronić ani jedenj łzy.

— Pamiętaj Ranboo, to dla naszego dobra — powiedział mu chłopak, na jego twarz padał cień z nikąd.

  Chłopak ten powodował, że chciałby mocno zamknąć powieki. Nie widział go prawie w ogóle prócz dziwnego uśmiechu oraz różków na głowie. Jednakże to mu starczyło, by wiedział kto to i zgodził się z tym, na co się (nie) zgodził.

  Kiwnął więc tylko głową lekko. Nie powstrzymało go jednak przed łzą bólu toczącą się na policzku. Przez fioletowe szwy na ustach, niemalże sięgające ku jego dalekiemu kąciku ust.

— To po to kochanie, byś już nie straszył nas swymi dziwnymi dźwiękami — powiedział z dziwną pewnością oraz melancholią chłopak.

  Tubbo pociągnął o wiele za mocno szew, który poszerzył rany po igle. Kolejna łza spłynęła. Chciał krzyczeć.

  Krzyk.

— Ranboo, Ranboo proszę obudź mi się! — zawołał go ktoś zapłakanym głosem.

  Wypadł ze snu jak delfin z wody. Od razu się złapał za usta i zwiesił nad łóżkiem, czując mdłości.

— O mój Boże, cały drżysz — powtórzył głos.

  Zobaczył, jak klęka przed nim Tubbo z roztrzepanymi lokami i przerażonymi oczami. Znów go przestraszył, znów go ranił.

  Ten jednak położył mu dłonie na policzkach i coś starł. Nieznan6 do teraz ból zniknął. Łzy.

  Zdjął dłoń z ust, opadając bez sił i w połowie zwisając z łóżka. Poczuł ciepłą dłoń na czole, we włosach.

  Powoli opuszczał komnatę snu, kontrolując oddech.

  Jednak widmo szwów pozostanie z nim na zawsze.

___

zdechly_kurczak pisała coś o dziurach, a ja przypomniałam sobie o dziurach w wargach po szwach

Anxiety WavesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz