Po wielu latach powrócił do miasta, zastając je murowane, a nie drewniane jakie zostawił. Było wiele więcej ludzi, w tym kilku nowych nieśmiertelnych, demonów oraz tych o dobrym sercu. Nigdy się nie spodziewał, że został ikoną dzięki pomaganiu pradawnym założycielom. Poznał Tommy'ego już pierwszego dnia, który wprost z świętością się do niego zwracał. Wtedy także zrozumiał, iż ani George, ani Sapnap czy Dream nie wyznali nikomu o nim, oprócz jelenich rogów na imitację łapacza snów.
Od razu zauważył, że Tommy umarł. Był cały popękany, a widmowe blizny raniły duszę blondynka. Przeżył wielki szok — bardzo długo nie miał styczności z ludźmi i zapomniał o swej naturze. Że ludzie mają widmowe koszmary, które widzi. A chłopiec był tak mocno zraniony, aż obudziła się w nim złość.
Powróciły nocą sny. Nienawidził tego. Na szczęście ludzie najczęściej mieli regenujące sny dzięki ciężkiej pracy. Nie mógł jednak uchronić się przed koszmarem jakiegoś faceta w czerwonej kominiarce patrzącego w zielonoskórego dręczyciela. Który zanurzał mu rękę w lawę, a potem odcinał. Powoli.
Krzyk zabolał mu w uszach. Zapomniał własnego krzyku. Chciał uciec.
Kolejnego dnia już nie miał takich skrupułów, kiedy spotkał skrzydlatego mężczyznę, z którego biły eony życia. Jego twarz człowieka w kwieciu wieku skierowana była w bryłę ciemną jak liście hebanowego jesionu.
Stał obok niego. Ten przedstawił się jako Philza. Anioł. Popatrzył na niego swymi przenikliwymi, błękitnymi oczami jak u Tommy'ego. Nie znali się, ale drugi zrozumiał ciszę. I zaczął mówić.
Dream. Jego stary druch, brat. Żałował, że milczeniem nie mógł się spytać, czy w końcu George odpowiedział na flirt zielonookiego. Ale to nie było ważne. Ponieważ stał się potworem.
Phil zaproponował mu azyl. Na arktyce. Nie przyjął zaproszenia, tylko wszedł w las.
Nie wrócił. Ponieważ miasto było bezdrożem. Nie mógł mu pomóc, a ono jemu.
CZYTASZ
Anxiety Waves
Fanfictionone-shots book „𝙼𝚊𝚗𝚋𝚎𝚛𝚐? 𝙿𝚘𝚐𝚝𝚘𝚙𝚒𝚊? 𝚆𝚑𝚘 𝚌𝚊𝚛𝚎𝚜! 𝚆𝚎 𝚓𝚞𝚜𝚝 𝚔𝚎𝚎𝚙 𝚝𝚑𝚎 𝚌𝚘𝚗𝚏𝚕𝚒𝚌𝚝 𝚐𝚘𝚒𝚗𝚐! 𝙸𝚝'𝚜 𝚐𝚛𝚎𝚊𝚝!" -𝙱𝚊𝚍𝙱𝚘𝚢𝙷𝚊𝚕𝚘 «Technoblade, nosząc pod sercem sztylet, w sercu przysięgę, a nad sercem koron...